Rozdział 34

761 63 25
                                    

*Marinette*

Od dobrych paru minut szukałam w mojej torebce klucza do mieszkania. Kiedy w końcu znalazłam, to czego szukałam, otworzyłam drzwi i weszłam do środka.

Pierwsze, co zrobiłam po wejściu to zapaliłam światło. Byłam sama, a było ciemno i powiem, że się trochę bałam. Dobra, bardzo się bałam. Nienawidzę być kompletnie sama w domu. Mimo tego, że mieszkam sama. To jest po prostu dziwne...

Rozglądałam się po całym mieszkaniu. Nic się nie zmieniło od prawie trzech tygodni. Z wyjątkiem tego, że w salonie stała duża choinka, na której wisiały czerwone i złote bombki. Podeszłam bliżej drzewka i przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w nie. Na czubku znajdowała się złota gwiazda, a na gałęziach były przewieszone lampki. Chcąc jeszcze bardziej oświetlić pomieszczenie, podłączyłam do prądu światełka. Drobne lampeczki od razu się zaświeciły.

Swój płaszcz odwiesiłam na wieszak i od razu zdjęłam buty. Torebkę zostawiłam na podłodze. Pobiegłam na górę, do sypialni. Jedyne, o czym teraz marzyłam to to, żeby przebrać się z tej sukienki w coś wygodnego.

Otworzyłam szafę i zaczęłam szukać w niej jakiejś... piżamy? Cokolwiek by to nie było, zawsze będzie lepsze niż sukienka. Trafiłam na moją ulubioną piżamę. Składała się pudrowej, koronkowej bluzki na cienkich ramiączkach i krótkich spodenek, w tym samym kolorze, również z koronkowym wykończeniem. Zabrałam ubranie i poszłam z nim do łazienki.

Po tym jak się przebrałam w komplet, wyszłam z pomieszczenia. Wyjęłam jeszcze z szafy gruby, ciepły, mięciutki koc i zeszłam na dół.

Usiadłam na sofie i przykryłam się momentalnie kocem. Włączyłam jakiś pierwszy lepszy kanał w telewizji. Jak to na święta przystało, leciały jakieś świąteczne filmy. Byłam bardziej skupiona na choice i myśleniu.

Czy Adrien przewidział, że wrócę tutaj? Czy w ogóle domyśla się chociaż, że tu jestem? Kiedy wróci? Gdzie był? Co będzie robił jutro i pojutrze?

Podczas gdy jakiś film, ktoś jakby próbował otworzyć drzwi. Zrzuciłam z siebie koc i wstałam, żeby sprawdzić kto przyszedł. Podeszłam do drzwi i bez zastanowienia otworzyłam je.

-Mari? Co ty tutaj robisz? - zaczął
wypytywać blondyn.

Nic nie odpowiedziałam tylko go przytuliłam, a on objął mnie mocniej. Tęskniłam za nim. Tęskniłam za wszystkim co z nim związane.

-Pojechałam do rodziców i Luka dał mi tamto pudełeczko od ciebie. Jakoś się wyrwałam i przyjechałam tutaj. - wytłumaczyłam.

-Tęskniłem za tobą, wiesz? - spytał.

-Też tęskniłam za tobą. Zdałam sobie sprawę z tego, że kłóciliśmy się o byle co i to teraz jest... zabawne. - wymamrotałam.

-Wcale nie powinnaś ze mną być po tym wszystkim. Jesteś za dobra dla mnie. Ale i tak będę cię kochać. - powiedział, podnosząc mnie.

-Nie tylko ty popełniłeś błędy. Oboje zawiniliśmy i to dużo razy. Też cie kocham i nic naprawdę tego nie zmieni. - odpowiedziałam.

Blondyn położył mnie na sofie. A po chwili usiadł koło mnie i ponownie mnie objął.

-Widzę, że założyłaś bransoletkę. - stwierdził, podnosząc mój nadgarstek.

-Oczywiście, że tak. Jest bardzo ładna.

-Piżamę też masz bardzo ładną... - powiedział blondyn, mierząc mnie wzrokiem.

Po takich tekstach mogę zacząć odliczanie. Do czego? Do tego jak szybko skończymy razem w łóżku. Czas start.

-Jednak najlepiej wyglądałabyś bez niej. - kontynuował.

I się nie myliłam. Minęła może z minuta, a zaraz skończymy jak skończymy.

-Nie wiem. Musiałbyś sprawdzić.

Co jest ze mną nie tak? Czemu ja to powiedziałam? Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Zacznijmy od tego, że w ogóle nie miałam tego na myśli i nie chciałam tego powiedzieć.

-Chętnie to sprawdzę. - powiedział.

Adrien przyciągnął mnie bliżej siebie. Po chwili poczułam jego ciepłe wargi na swoich. Oddałam szybko pocałunek, a jego dłonie zjechały na mój tyłek, mocno go ściskając. Cicho jęknęłam w jego usta, a on się podniósł z sofy. Z racji, że nie chciałam spaść na podłogę, oplotłam go nogami wokół bioder. Blondyn nie przerywając pocałunku, podtrzymywał mnie.

Chwilę później zobaczyłam, że idziemy w kierunku kuchni. Po paru sekundach siedziałam już na kuchennym blacie.

-Ta bluzka mi przeszkadza. Trzeba będzie się jej pozbyć. - stwierdził, a ja się zaśmiałam. -Zaraz nie będziesz się śmiała.

-Mhm. - mruknęłam.

Adrien bardzo szybko się pozbył, denerwującej go górnej części mojego ubioru, którą rzucił gdzieś na podłogę. Przyciągnęłam blondyna bliżej siebie i zaczęłam rozpinać jego spodnie, które w wyniku tego spadły, opadając na podłogę.

Po krótkim czasie obydwoje pozbyliśmy się reszty ubrań, które teraz już były porozrzucane po całej kuchni. Cały czas trzymałam się blatu, żeby nie spaść. Kiedy blondyn wszedł we mnie, wydałam z siebie cichy pomruk. Chłopak przyspieszył ruchy, a ja odchyliłam głowę do tyłu, zaciskając coraz mocniej dłonie na szafce.

Adrien cały czas mówił mi jakieś potwornie złe rzeczy, których nawet nie komentowałam.

Niby po co? Powiem, żeby przestał to będzie gadał takich słów więcej. Więc nic to nie da. Teraz nawet nie byłabym w stanie powiedzieć niczego zrozumiałego i sensownego. Z chyba wiadomych względów.

Parę sekund oboje doszliśmy w tym samym czasie. Puściłam szybko blat, a blondyn odsunął się ode mnie.

-I nie śmiałaś się. - powiedział, zaczynając się ubierać.

-Miałam powód? - zapytałam, schodząc z szafki kuchennej.

Tą krótką rozmowę przerwał nam dzwonek telefonu Adriena.

-Kto to? - spytałam, zbierając swoje ubrania z podłogi.

-Moja mama napisała... Chce, żebym przyjechał jutro rano, bo jej siostra przyjeżdża. - odpowiedział obojętnie.

-Twoja mama ma siostrę? Nigdy mi nie mówiłeś o niej.

-Są siostrami, ale tylko... jak ci to wytłumaczyć? Po prostu nie przepadają za sobą. Ale co roku przyjeżdża ze swoim synem, chuj wie tak naprawdę po co. Tylko parę razy do roku się tolerują.

-Rozumiem.

-Uprzedzę twoje pytanie. Jest gorsza niż moja mama, bo jest jeszcze bardziej wścibska. - tłumaczył, a ja zaczęłam się śmiać
________________________
Brak mi słów na samą siebie. Naprawdę.

Gwiazdka? Komentarz?

Życzę miłego tygodnia ♡

Czy będziemy szczęśliwi? |Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz