5

79 22 109
                                    

 — Powiesz mi do czego jest ci to potrzebne? - zapytałam któregoś wieczoru Kai'a, wskazując na drewnianą skrzynkę, której od dnia jej przybycia nie otwierał, a która niewinnie siedziała na komodzie w salonie.

Chłopak podniósł głowę znad książki i poprawiając okulary, spojrzał najpierw na mnie, a następnie na przedmiot, o którym usilnie chciałam zdobyć jakieś informację. Zamknął czytaną lekturę i składając ręce przed sobą, kazał mi usiąść.

— Trzy dni. - powiedział, patrząc na zegar przytwierdzony do ściany za mną. - Wytrzymałaś całe trzy dni, to twój rekord.

Zmrużyłam groźnie oczy na jego słowa, ale miał rację. Jestem z natury ciekawska, ale tym razem cierpliwie czekałam, aż sam powie mi o swoich zamiarach.

Puściłam w niepamięć jego słowa i usiadłam naprzeciwko niego.

— Zamierzasz wrócić do badań? - zapytałam i byłam pewna, że w tej chwili w moich oczach pojawiły się iskierki ekscytacji, które próbowałam ukryć pod maską powagi.

— Nie, chociaż dostałem propozycję by przyjrzeć się temu bliżej. - poczułam lekkie ukłucie zawodu.

— W takim razie po co to sprowadziłeś aż z Douren? - skrzyżowałam ręce na piersi, ponieważ coś w tym tłumaczeniu mi nie pasowało i nie zamierzałam tego ukrywać.

Na twarzy Kai'a pojawił się tajemniczy uśmiech, czym kompletnie zbił mnie z tropu.

— Chciałabyś się tym zająć?

Przysięgam, że w tym momencie świat się zatrzymał na ułamek sekundy, by zaraz potem zacząć wirować z zawrotną prędkością. Chłopak doskonale wiedział, że chemia to mój konik i jeśli żartował z czegoś takiego to powinien zdawać sobie sprawę, że nie wyjdzie z tego cało.

Wzięłam łyk wody, ponieważ zaschło mi w gardle i nie byłam w stanie wypowiedzieć słowa.

— Mówisz poważnie? - zapytałam, a mój głos lekko się zawahał.

Kai tylko skinął głową, a ja rzuciłam się na niego najszczęśliwsza na świecie.

— Nie zawiodę cię!

— Mam taką nadzieję. - zaśmiał się, a ja nie byłam w stanie się na niego złościć, a na pewno nie w tym momencie.

Moje odwiedziny u chłopaka miały potrwać jeszcze półtorej tygodnia i jeśli chciałam się z tym uporać, musiałam zacząć od razu. Uzgodniliśmy, że będę pracować nad analizą na uczelni, ze względu na sprzęt, którego Kai się pozbył lata temu. Poza tym będę pracować, gdy Kai będzie przebywał w akademii, więc nie będę miała problemów z wejściem i wyrzutów sumienia, że zostawiam go samego.

Od dnia, kiedy zaczęłam prowadzić badania, minęło kilka dni. Cieszyłam się za każdym razem, gdy wchodziłam do laboratorium. Byłam niezmiernie wdzięczna Kaiowi za szansę, którą mi dał, ale wiele rzeczy, które odkryłam nie dawało mi spokoju.

— Cześć Mel. - zza drzwi wyłoniła się dobrze mi znana czupryna potarganych, kasztanowych włosów.

— Już skończyłeś zajęcia?

— Można tak powiedzieć. - uśmiechnął się i podszedł bliżej.

Wziął do ręki jedną z nieotworzonych buteleczek, wypełnionych rdzawym płynem i obserwował jak gęsta substancja powoli spływa po jej ściance.

— Lepiej załóż maskę ochronną. - powiedziałam z powagą, na co chłopak spojrzał na mnie z uniesioną brwią, ale spełnił moją prośbę. - Właściwie dobrze, że jesteś bo potrzebuję konsultacji. Czy znasz osobiście kogokolwiek, kto stosował ten lek?

NemrodziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz