Rozdział 14 : Niczym Syzyfowa praca.

3.4K 411 113
                                    

     Dajcie znać w komentarzach, czy mam jeszcze dla kogo pisać to opowiadanie :D

   Świat sprzymierzył się przeciwko mnie. Klienci The Cupid niejednokrotnie musieli czekać długie tygodnie na pierwszy termin spotkania, mimo to zmaza mojego istnienia załapała się do mojego biura już kolejnego dnia. W ciągu niespełna dwudziestu czterech godzin. Wpatrywałam się w siedzącego przede mną mężczyznę, który rozpostarł się na fotelu ustawionym przed moim biurkiem, jakby do niego należało to całe cholerne miejsce. Aura wszechpotężnego bożka działała mi na nerwy. Cash patrzył na mnie przeszywającym wzrokiem, który mącił mi w głowie — a raczej w jajnikach.

— Cóż za punktualność — zauważyłam przekornie.

 — Próbuję zamazać złe pierwsze wrażenie — powiedział Cash.

Z łokciami wspartymi o podłokietniki przypatrywał mi się z przenikliwością drapieżnika. Tyle że niech mnie cholera trafi, jeśli miałam być jego zwierzyną. Brawurowo rozsiadłam się na skórzanym fotelu i roześmiałam się chłodno.

— Do tego potrzeba więcej, niż stawienia się na umówione spotkanie — odparłam, chwyciwszy za tablet. Nie był to agresywny komentarz, lecz szczery. Za każdym razem, gdy czułam minimalną sympatię do niego, a raczej szacunek szybko pokazywał mi swoje naturalne oblicze. Pawidamka. — W twoim przypadku chyba można to określić próbą nie do pokonania. Niczym Syzyfowa praca.

— Auć. — Skrzywił się teatralnie.

— Gotowy zacząć? — zapytałam z przesłodzonym uśmiechem.

Odblokowałam ekran urządzenia, na którym pojawił się jego kwestionariusz i nawet nie zaczekałam na jego odpowiedź.

— Jako że twój staż związkowy jest krótki i od dłuższego czasu gustujesz w...

— Seksie bez zobowiązań — wtrącił się z uśmieszkiem.

— Owszem — mruknęłam spokojnie. — Wyszłam z założenia, że chcesz odmienić swoją codzienność i spróbować związku, bo właśnie tym się tu zajmuję. Nie jestem Alfonsem, żeby umawiać cię na szybki numerek. Dlatego też twój profil sparował się z kilkoma klientkami o podobnych doświadczeniach chcących zasmakować stałego związku.

Na oślep sięgnęłam po podobne urządzenie do trzymanego przeze mnie i przesunęłam je w stronę Casha. Ekran ukazywał profile kilkunastu kobiet — ich zdjęcia, ogólne informacje, zainteresowania, kilka słów od siebie i cechy łączące je z Cash'em.

— Chciałabym wspólnie omówić każdą z pań i wybrać któreś z nich na potencjalne randki — kontynuowałam. — Jakieś pytania?

— Dobrze się wczoraj spało?

Jazda windą w całkowitej ciszy, bez słyszenia tego głębokiego głosu powinna mnie uspokoić, a było wręcz odwrotnie. Cash stał w odległości trzech stóp ode mnie z dłońmi leniwie włożonymi w kieszenie garniturowych spodni. Mimo to odczuwałam jego obecność, jakby znajdował się bezpośrednio przy mnie. Spojrzenie opadające na mój profil zabawiało się rytmem mojego serca — mąciło mi w głowie, podsuwając grzeszne scenariusze.

Z ulgą opływającą mięśnie przywitałam dźwięk oznajmiający znalezienie się na odpowiednim piętrze. Bez wahania ruszyłam przed siebie na swoich niebotycznych szpilkach roznoszących echo po opustoszałym korytarzu. Dopiero gdy stanęłam przed drzwiami mieszkania z kluczami w zamku spojrzałam na upierdliwego miliardera, który za wszelką cenę chciał postawić na swoim. Cholerny naiwniak. Naprawdę zastanawiałam się, czy odebrać personalnie fakt, że myślał, że takie podchody sprowadzą go do mojego łóżka.

MatchmakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz