Rozdział 8 : Bratasz się z wrogiem.

4.3K 423 67
                                    

   Niewielu ludzi było zdolnych do przyznania się, że tak naprawdę w większej mierze to obłuda rządziła ich życiem — fałszywe uśmiechy, fikcyjne znajomości oraz niesubtelne działania. Żadne bogactwo nie mogło wymazać prawdziwych skutków funkcjonowania w ciągłej dwulicowości.

Byłam jedną z tych hipokrytek, które nakładały na twarz maskę i łudziły się, że nikt nie przejrzy ich prawdziwego charakteru. Tej słabości czającej się pod powierzchnią — obawy przed porażką. Dojście do tego momentu, gdzie stałam pośród fleszów aparatów oraz nadmiernej uwagi zajęło mi lata. Podczas których parcie do przodu było jedyną możliwością — niezależnie od zmęczenia, które z czasem zamieniło się w wycieńczenie. Musiałam udowodnić sobie, że byłam w czymś dobra. Że jako jedyna z Amorów nie byłam nieudacznikiem.

W ciągu zaledwie trzydziestu minut moja twarz zdrętwiała od nadmiernych uśmiechów. Nie znosiłam tego, że Venus oczekiwała ode mnie czynnego udziału w tej szopce poprzez wylewne powitania oraz nawiązywanie nowych znajomości. Może brzmiałam trochę, jak rozkapryszony bachor, ale ważenie każdego słowa oraz zagryzanie języka przy aroganckich dupkach za każdym razem, gdy chciałam sprzeciwić się wyniosłym opiniom było nużące.

Tatiana będąca świeżo upieczoną żoną słynnego fotografa spoglądała na każdego kpiąco nie omieszkując wyrazić swoich opinii na temat ich statusu materialnego, ubioru bądź związku. Najwyraźniej nasze spotkanie sprzed miesiąca na wystawienie zdjęć jej małżonka czyniło z nas najlepsze przyjaciółki.

— Nie wierzę, że Eleonora Persa zdecydowała się na taką sukienkę — skrzywiła się przesadnie, gdy chwyciłam za świeży kieliszek szampana. — Jedynie podkreśliła swój wystający brzuch. A może jest w ciąży?

Przeszukiwałam wzrokiem zebrany tłum i lekceważyłam jej paplaninę. Zabawne, że kobieta, która swoje zasługi w świecie modelingu zawdzięczała jedynie mężowi tak mocno biadoliła na temat wad innych. Wytykała każdego mimo krążącej plotki, że uwiesiła się Patricka dla jego pieniędzy oraz znajomości. Niestety z każdym słowem wypływającym z jej napompowanych ust utwierdzałam się w tym smutnym przekonaniu. Chwała temu, kto nade mną czuwał — rozpoczynające się oficjalne otwarcie gali uchroniło mnie od jej dalszego gadania. Kobieta stojąca na podwyższeniu zaprosiła wszystkich do stolików, co pozwoliło mi oddalić się od tej jędzowatej suki.

— A i Tatiano — zawołałam przyciszonym głosem przez ramię i wskazałam na jej krótką sukienkę. — Następnym razem może przemyśl tę kolorystykę. W pastelach stanowczo ci nie do twarzy.

Swoje słowa skwitowałam przesłodzonym uśmiechem i z małą satysfakcją przyjęłam jej zszokowaną minę. Przewróciłam oczami i bezceremonialnie ruszyłam przed siebie ku samemu przodowi, gdzie zgodnie z instrukcjami Venus mieścił się nasz stolik. Wymijałam zgromadzony tłum, odwzajemniałam kilka uprzejmych skinień głowy, by ostatecznie dotrzeć we wskazany punkt. Tylko czekała mnie niemiła i jakże drwiąca niespodzianka.

— Chyba sobie kurwa żartujesz — warknęłam pod nosem dostrzegłszy przy swoim stoliku nikogo innego, jak diabła w najgorszej postaci. W dodatku swobodnie dyskutującego z moją przyjaciółką.

Venus uniosła wzrok w sekundzie, gdy pojawiłam się w jej polu widzenia.

— Jesteś — odparła pogodnie, jak gdyby nigdy nic. — Gdy chcesz jesteś lepsza w nawiązywaniu znajomości, niż ja sama.

Swobodna gadka z wpływowymi ludźmi była moim skrytym marzeniem — sarkazm. Poznawanie majętnego społeczeństwa mogło mi się w przyszłości przysłużyć i tylko, dlatego potulnie znosiłam te namiastki rozmów na poziomie.

Zlekceważyłam uporczywe spojrzenie śledzące każdy mój ruch i niechętnie zajęłam krzesło przy mojej wizytówce. Nie żeby ignorancja kogoś siedzącego naprzeciwko i w dodatku będącego zaledwie trzecią osobą przy czteroosobowym stoliku była łatwa. Unikanie jego oczu wiązało się z gapieniem na boki bądź w stół. 

MatchmakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz