Karma to suka — oto mantra ludzkości. Niezależnie od tego, jak bardzo będziecie się jej opierać prędzej czy później zauważycie ten schemat. Może nie odczujecie zwrotu dobra, które okazaliście, ale z pewnością poczujecie złowrogie kopnięcie w tyłek w imię nieprzychylnych czynów.
— Nie zostawisz mnie z tą pijawką — wyszeptał wprost w moje ucho, gdy stanowczo chciałam uwolnić się z jego uścisku.
Najwyraźniej chełpienie się małym nieszczęściem Casha sprowadziło na mnie na złą ścieżkę. Mogłam tylko czekać, aż on zapłaci za swoje kłamstwo — miałam nadzieję, że będzie go ono słono kosztować. Jakimś sposobem skończyłam przy jego boku z ręką ciasno oplatającą moje biodro, podczas gdy jedna z moich dłoni spoczywała poniżej jego piersi.
— Dziewczynę? — zapytała Quinn spod przymrużonych powiek, mimo że jej twarz zachowała neutralny wyraz. — Nie odebraliście przed chwilą nagrody, która temu przeczy?
Jeśli sądziłam, że jej całkiem błyskotliwa uwaga spłoszy Casha to byłam w błędzie. Najwyraźniej nie przejmował się również faktem, że jeszcze niedawno wywoływano nasze nazwiska oraz faktem, że oczerniał mnie w telewizji.
— Cóż, może źle się wyraziłem — odparł swobodnie. — To całkiem świeża sprawa, ale Valentina nie widzi mnie w roli swojego chłopaka.
Ach, więc zwalamy winę na mnie i jeszcze zarzućmy mi sypianie z nim. Obie kobiety wydawały się wstrząśnięte moim wyimaginowanym postępowaniem. No tak, przecież każda go chciała. A już z pewnością one, co dosadnie potwierdziły w łazience.
— Cóż, wciąż mam wrażenie, że mamy inne poglądy na świat — odchrząknęłam, zerkając na niego wymownie. Doskonale wiedział, do czego się odnosiłam. — Miło było was poznać, ale najwyraźniej musimy przedyskutować z Cashem nasze rozbieżne punkty widzenia.
Sztywnym krokiem ruszyłam przed siebie w towarzystwie mężczyzny, który wydawał się zadowolony z wybrnięcia z niekomfortowej sytuacji. Szkoda, że miałam na ten temat odmienne zdanie. Zamiast udać się w stronę głównej sali skręciłam w korytarz prowadzący w dalsze krańce budynku. Zamaszystym krokiem, przez który musiałam podnieść poły sukni gnałam przed siebie świadoma, że ten arogancki dureń podąża za mną.
— Czy ty nie masz na sobie majtek? — zapytał obcesowo tuż przed tym, jak się zatrzymałam.
Nie wątpiłam, gdzie utkwił swój wzrok podczas mojej parady wściekłości, o której nawet nie zdawał sobie sprawy. Czasami faceci byli cholernymi bez mózgami. Gdy upewniłam się, że byliśmy sami obróciłam się w kierunku Casha i pozwoliłam, by moja dłoń spotkała się z jego policzkiem. Skóra zapiekła mnie pod wpływem uderzenia, ale pozostawienie bolesnego śladu na jego twarzy było tego warte.
— Kurwa — syknął zaskoczony, gdy powoli poruszał szczęką. — To była tylko luźna obserwacja.
Mimo mrowienia w dłoni miałam ochotę sprzedać mu kolejne uderzenie — za lekceważącą głupotę.
— Myślisz, że uderzyłam cię przez twoje prostackie obserwacje? — prychnęłam, a ironia jaśniała w ostatnim słowie. — Obrażanie mnie to jedno, ale danie komuś do zrozumienia, że rzekomo ze sobą sypiamy to już całkowita przesada. Nie wiem, w jakim świecie żyjesz, ale w moim istnieje coś takiego, jak szacunek do siebie, gdzie takie teksty to zwyczajne prostactwo.
Zaskoczona mina Casha powoli zmieniła się w zrozumienie.
— Cholera, to nie...
— Zachowaj sobie to dla siebie — przerwałam mu wściekle. — Skończyłam z twoim pierdoleniem.
CZYTASZ
Matchmaker
RomanceValentina Amor walczyła, by wybić się przed szereg w mdłym świecie biznesu i dokonała tego, dzięki ciężkiej pracy. W końcu jej imię i nazwisko zobowiązywało, a bycie prestiżową swatką idealnie z nimi współgrało. The Cupid było dzieckiem przynoszący...