Rozdział 20: Gram w otwarte karty.

2.5K 205 50
                                    

Naprawdę nie sądziłam, że półgodzinny obiad z bratem przemieni się w noc spędzoną na oddziale u boku mojej dawnej miłości. To było surrealistyczne doświadczenie. Nie ze względu na to, że siedziałam na niewygodnym szpitalnym krześle u boku Aarona Griffina w oczekiwaniu na wieści o stanie jego ojca. Tylko przez fakt, że to wydawało się naturalne — mimo upływu czasu, dekady odkąd byliśmy razem, wciąż czułam się przy nim komfortowo.

— Nie zakładałem, że ten wieczór tak się potoczy — odetchnął Aaron z delikatnym uśmiechem. To był ten rodzaj, przez który przebijał się smutek i niepokój, ale w tym geście tliło się szczęście. — Jakkolwiek to nie zabrzmi, naprawdę cieszę się, że na ciebie wpadłem.

Niecierpliwe godziny spędzone na czekaniu na diagnozę Deana Griffina, podczas których w większej mierze pocieszałam jego żonę niż syna, dały jednomyślny werdykt. Zawał. Pierwszy w wieku pięćdziesięciu ośmiu lat, z dobrym rokowaniem, jeśli w grę wejdzie zmiana trybu życia.

— Dobrze cię widzieć po tylu latach — powiedziałam miękko, przemierzając powoli szpitalny korytarz. Podbicie moich stóp wołało o pomstę od wielogodzinnego chodzenia na obcasach, mimo to bez skrzywienia szłam przed siebie. — Na żywo, nie tylko na ekranie telewizora.

Profesja Aarona wymagała od niego elastyczności, podporządkowania całego życia futbolowi. Dosłownie. Jako rozgrywający, aktualnie drużyny Kansas City, był w ciągłej trasie. Mimo że niejednokrotnie rozgrywał mecze w rodzinnym mieście, nie dane było nam się spotkać. Ostatni raz widziałam go na ostatnim roku studiów, gdy na krótko wrócił do Nowego Yorku po ogłoszeniu draftu. Byliśmy na zupełnie odrębnych etapach życia, ale łączyło nas jedno — oboje spełnialiśmy się zawodowo. Ugodowe rozstanie nie oznaczało, że moje serce obyło się całe, wręcz przeciwnie. Aaron był moją pierwszą miłością, cierpiałam przez wiele tygodni i tamto spotkanie nie pozostawiło mnie obojętną, ale wciąż byłam jego największą fanką.

— To uczucie jest odwzajemnione — odparł chłopięco. W tym facecie nie było nic młodzieńczego: twarz bożka, seksowne ciało gladiatora i dzika aura. Jednak znałam ten łobuzerski błysk w oku, to on towarzyszył mi przez szkolne lata. — Byłem pewny, że odniesiesz sukces, ale nie sądziłem, że informatyczny geniusz będzie równoznaczny z dziesiątkami reklam, bilbordów i zdjęć na pierwszych stronach gazet.

— Uwierz mi, ja też — parsknęłam, zatrzymując się przed obrotowymi drzwiami prowadzącymi na zewnątrz.

Przeciągałam pożegnanie świadoma, że Aaron pozostanie z bliskimi w szpitalu. Moja rola na ten moment się tu kończyła. Przez minione godziny głównie siedzieliśmy w ciszy, pogrążeni w myślach i modlitwie. Maksymalnie wykorzystałam swoje koneksje płynące wraz z rodziną medyków, wszystkie informacje wyciągałam na bieżąco, jak również za sprawą Emmetta przyspieszyłam kilka badań.

— Naprawdę jestem z ciebie dumny, Val.

Uśmiechnęłam się ciepło. Postawna sylwetka górowała nade mną, nawet moje obcasy nie równoważyły tej przewagi — przy Aaronie zawsze czułam się nienaturalnie drobna, ale teraz to poczucie zostało zwielokrotnione wraz z jego masą mięśniową. Zapomniałam jak to jest się czuć przy mężczyźnie małą, ale nie w ten przytłaczający sposób mówiący, że byłam słaba.

To nie kojarzyło się z utratą siły — niezależności. Tylko jedna osoba sprawiała, że za wszelką cenę chciałam uchodzić za nieustraszoną i twardą. Potrafił tego dokonać jedynie Cash. Sprawiał, że czułam potrzebę dowodzenia, ukazania się w jak najlepszym świetle i masce pokerowej suki.

— Ja z ciebie też, A.

— Nie naprawdę, gdy pierwszy raz zobaczyłem wzmiankę o twojej firmie, jechałem autokarem z drużyną — powiedział z nostalgią. — Puścili to na wewnętrznym telewizorze i przysięgam, że darłem się jak panienka. Moi kumple do dziś mi to wypominają.

MatchmakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz