I 9 I

600 67 67
                                    

- Przepraszam - zwróciłem się do lekarza, który wychodził z sali Karola - jak z nim? Wszystko dobrze ?!

- Przykro mi, ale nie mam dobrych wiadomości - mężczyzna popatrzył na mnie wzrokiem pełnym żalu i współczucia - niestety mimo naszych wielogodzinnych starań nie udało nam się go uratować - w tej chwili zamarłem - próbowaliśmy, lecz bez skutku - nie byłem w stanie dopuścić do siebie tej wiadomości. Tak jakby mój organizm nie chciał tego, przyjąć do siebie, a moje serce rozpadło się na milion małych kawałeczków.

- Proszę - odpowiedziałem ze łzami w oczach - nie mogę go stracić ... Nie mogę!

- Przepraszam, ale robiliśmy wszystko co w naszej mocy ...

Czy Karol właśnie ... umarł?

Nagle ocknąłem się we łzach na szpitalnym krześle przed salą na której leżał szatyn. Przypomniało mi się, że lekarze robią coś przy nim już bardzo długo, a ja w oczekiwaniu od godzin z z powodu wyczerpania fizycznego jak i przede wszystkim psychicznego zasnąłem. Na szczęście był to tylko zły sen ... A jeśli był to sen proroczy ?! Nie mogłem odpędził złych myśli z mojej głowy. Ciagle krążyły mi po głowie słowa lekarza o śmierci przyjaciela. W tej samej chwili jeden z lekarzy wychodząc z sali podszedł do mnie.

- Pan Hubert Wydra? - spytał podchodząc.

- Tak, zgadza się - spojrzałem się na niego - co z Karolem? Wszystko w porządku ?! - muszę się w końcu czegoś dowiedzieć się, nie wytrzymuje już tego stanu bez informacji.

- Na szczęście wszystko skończyło się dobrze - uśmiechnął się lekko - na dniach powinien się obudzić.

Ta informacja sprawiła, że ​​kamień spadł mi z serca. Tak jakby cały ból spowodowany czekaniem i zadręczaniem się, że Karola mogłoby by zabraknąć nagle opuścił moje ciało. Ta informacja postawiła mnie na nogi. Czułem się szczęśliwie, że jednak będzie ze mną dłużej na tej okrutnej planecie cierpienia oraz porażek i będzie dalej się ze mną droczył. Ale najbardziej cieszyłem się tym, że najzwyczajniej w świecie będę mógł go przeprosić. Przeproszę go za te niepotrzebne kłótnie, za to że mu nie wierzyłem, za to że przeze mnie prawie zginął... Tak na prawdę przeze mnie to wszystko. Gdybym go chociażby wysłuchał nie wyjechał by tak wkurzony, pełen emocji I DO JASNEJ CHOLERY NIE BYŁO BY TEGO WYPADKU!

- Mam jeszcze pytanie - zwróciłem się do lekarza - mógłbym do niego wejść? - mężczyzna wyglądał jakby dogłębniej się nad tym zastanawiał - proszę...?

- No dobrze... - odpowiedział bo chwil - tylko proszę być ostrożnym i w żadnym wypadku nie budzić pacjenta.

Kiwnąłem tylko głową dając lekarzowi do zrozumienia, że rozumiem to. Nie próbowałbym nawet budzić Karola, mogłoby to mu zaszkodzić. Pożegnałem się z lekarzem i ruszyłem w stronę sali. Powolnym ruchem sięgnąłem po klamkę i udałem się w stronę łóżka szatyna. Ręce drżały mi niemiłosiernie, ale nie przejmowałem się tym. Sięgnąłem po krzesło i przysunąłem je, aby móc na nim usiąść. Wpatrywałem się w Karola jak zahipnotyzowany. Widok jego takiego sprawiał, że odczuwałem zarówno smutek i pustkę spowodowaną brakiem jego osoby, jak i radość tym, że widok niego przypomniał mi się wiele wspomnień. Karol nic się nie zmienił od czasów dzieciństwa. W sensie, wiadomo teraz urósł, wydoroślał ale pewne rzeczy zostają. On zawsze mi dogryzał tylko po to, aby mnie zdenerwować co kończyło się tym, że obaj popadaliśmy w śmiech. Zawsze mnie bronił, nie raz przed rodzicami. Zawsze mogłem na niego liczyć, szczególnie to zrozumiałem gdy zmarł mój tata. Zawsze pocieszał mnie i poprawiał mi humor gdy tego potrzebowałem. Nigdy kurwa mnie nie okłamał... Dlaczego ja nie uwierzyłem mu tylko jakieś lasce którą ledwo znałem?! Teraz dopiero to widzę, jak bardzo zaślepiony byłem. Jak mogłem nie zaufać mojemu najlepszemu przyjacielowi, na którym nigdy się nie zawiodłem?! Jestem potworem... To ja powinienem leżeć na tym łóżku, nie Karol.

- Karol wiem, że raczej tego nie słyszysz - zwróciłem się cicho do przyjaciela - ale mam nadzieję, że czujesz to, że tu jestem. Już nigdy cię nie zostawię, obiecuje - siedziałem chwilę w ciszy zastanawiając się co odpowiedzieć i czy to w ogóle ma sens - jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Cieszę się, że stanąłeś na mojej drodze - nie wiedziałem co mówić dalej, mimo, że szatyn był nie przytomny trudno wyznawać takie rzeczy - a pamiętasz jak kiedyś zbudowaliśmy ogromny zamek z piasku nad morzem? - z niewiedzy co powiedzieć Karolowi postanowiłem powspominać wspólne chwile - budowaliśmy go chyba z 4 godziny i byliśmy mega dumni z niego - chwyciłem do swojej ręki jego dłoń, dla otuchy - i wtedy przyszedł ten gruby chłopak i rozwalił nam go, bo był zazdrosny - uśmiechnąłem się lekko - myślałem, że go wtedy rozszarpiesz -zacząłem się bawić palcami szatyna -albo pamiętasz jak byliśmy kiedyś u ciebie i graliśmy w twoją nową grę i twoja mama przyłapała do nas o 4 w nocy jak kończyliśmy robić misje? - zaśmiałem się cicho - byliśmy wtedy dziećmi, a twoja biedna mama myślała, że my już śpimy od 22. Albo pamiętasz jak... - zawahałem się czy to powiedzieć - pamiętasz ten dzień jak zmarł mój tata...? - łzy zaczęły napływać do moich oczu - bo ja to pamiętam jak dziś... - wziąłem głęboki oddech - gdy zapłakany siedziałem w domku na drzewie, ty przyszedłeś do mnie i jak dziś pamiętam co powiedziałeś - mocniej ścisnąłem jego dłoń - „Hubert pamiętaj, nie ważne co by się działo, nawet jakby był koniec świata i apokalipsa zombie ja i tak cię obronię. Nie pozwolę cię skrzywdzić. Lepiej się bój, bo już nigdy się mnie nie pozbędziesz. Zawsze będę przy tobie" - już nie powstrzymywałem łez, które zaczęły spływać mi po policzkach. Musiałem jakoś odreagować narastające emocje - więc mam nadzieję, że dotrzymasz swoich słów i za niedługo się obudzisz, a wtedy ja postaram się ciebie chronić, bo sporo namieszałem - po tych słowach uśmiechnąłem się przez łzy.

W tym momencie na twarzy Karola pojawił się jakby lekko widzialny uśmiech. Nie wiem czy ja już popadam w paranoję, czy ty naprawdę gdzieś mnie słyszysz, lub chociaż czujesz.

<><><><><><><><><><><>

Hej kochani! Dzisiaj na moim profilu umieściłam wiadomość odnośnie rozdziałów, więc jeśli jeszcze ktoś nie widział, może się zapoznać. Ode mnie to tyle mam nadzieję, że się rozdział podoba.


To co chcecie już wybudzić Karola?

Pozory mylą I DxD IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz