I 12 I

582 64 62
                                    

- Możesz mi wyjaśnić dokładniej co to jest DxD do cholery?! - spojrzał na mnie i wystawił telefon w moją stronę ukazując mój filmik „Czy jestem z dealerem? Prawda o dxd"

- Umm - nie wiedziałem totalnie co mam powiedzieć, a chłopak coraz bardziej karcił mnie wzrokiem - po pierwsze uspokój się troszeczkę - na moje upomnienie szatyn przewrócił oczami - a po drugie to nie jest tak, jak to wygląda.

- A mógłbyś trochę konkretniej? - Karol domagał się wyjaśnień - Czy my byliśmy razem?...

- NIE! - krzyknąłem, co trochę speszyło przyjaciela, ale dalej nie rozumiał o co chodzi - DxD jest to ship wymyślony przez fanów - zacząłem, a Karol wsłuchiwał się zaciekawiony - DoknesxDealereq, czyli według nich powinniśmy być razem, ale nie byliśmy. To wszystko było spowodowane tym, że nie raz na odcinkach były rzucane jakieś dwuznaczne teksty - chłopak słuchał z niedowierzaniem - z resztą, jak sam widziałeś na tym filmiku.

- okej, zaczynam powoli rozumieć - chłopak popatrzył na mnie z przymrużonymi oczami - czyli po prostu potajemnie ci się podobałem, ale mi tego nie powiedziałeś i fani to zauważyli, tak?

- NIE! *facepalm*

Jeszcze dużo do tłumaczenia przed nami....

<><><><><><><><>

Dzisiaj piątek, dzień kiedy Karol wreszcie wychodzi ze szpitala. Czekałem na tą chwilę naprawdę długo i cieszę się, że w końcu codzienne odwiedziny, jeżdżenie do szpitala i z powrotem się skończyły. Wbrew pozorom jest to bardzo wykańczające.

Pomogłem przyjacielowi zabrać jego rzeczy i zanieśliśmy je do taksówki czekającej przed wyjściem. Z racji, że był to wypadek, a nie zapowiedziana wizyta szpitalna to szatyn miał przy sobie tylko te rzeczy, które towarzyszyły mu podczas wypadku.

Podziękowaliśmy obsłudze szpitala i szybkim krokiem udaliśmy się do czekającej taksówki. Widziałem, że Karol nie był pewny tego co robi, ani do końca nie wiedział co się dzieje, ale nic nie powiedział. Po prostu podążał razem ze mną.

- To co, dokąd jedziemy - spytał przyjaciel, kiedy szliśmy w stronę taksówkarza.

- Może pokazałbym ci miasto? - zaproponowałem - pochodzimy trochę, powspominamy?

- Brzmi zachęcająco - chłopak zaśmiał się, ale i tak wiedziałem, że był przestraszony.

Nie dlatego, że mogę go gdzieś wywieść i zamordować mimo, że nie pamięta mnie, to zdołał już nabyć trochę zaufania do mnie. W końcu jestem jedyną osobą jaką aktualnie zna. Czuję, że bardziej boi się otaczającego go świata. Nie wie co go czeka, jakich ludzi spotka, a najbardziej pewnie boi się, że niczego sobie nie przypomni i nic mu się nie wyjaśni. Jest bardzo oszołomiony, dlatego postaram się go wspierać najbardziej jak będę mógł.

<><><><><><><><><><>

Wysiedliśmy w głównej części miasta. Karol obserwował miejsce które go otacza z wielkim zachwytem. Wyglądał jakby pojechał na wakacje za granicę i znajdował się w miejscu, które pierwszy raz widzi na oczy i bardzo mu się spodobało. W sumie tak trochę jest, koniec końców nic nie pamięta. Nie jestem nawet sobie w stanie wyobrazić co dokładnie musi teraz czuć.

- Może pójdziemy coś zjeść? - zapytałem po chwili.

- Chętnie, umieram tym razem z głodu - szatyn zażartował, lecz gdy zobaczył moją reakcje przestał się śmiać - oj no już nie złość się, tylko żartowałem. Lepiej powiedz mi co lubiłem jeść za czasów mojej pamięci.

Pozory mylą I DxD IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz