I 11 I

573 62 15
                                    

Siedziałem właśnie w szpitalnym holu. Musiałem na chwilę wyjść z sali Karola, nie byłem w stanie tam dłużej siedzieć. To mnie totalnie przerosło. Wpatrywałem się w podłogę, nie zważając na otaczający mnie świat. Po głowie chodziły mi tylko słowa przyjaciela:

Przepraszam, ale kim pan jest?...

Proszę mnie zostawić!...

Ja pana nie znam!...

Wyobraźcie sobie teraz osobę, która pełni w waszym życiu najwięcej i wiele dla was znaczy. Kiedy już macie ją w głowie wyobraźcie sobie kłótnie, w której mocno się pokłóciliście. Wasza osoba wychodzi wkurzona z domu, wsiada do samochodu i zostaje ofiarą wypadku. Przychodzicie dzień w dzień do niej do szpitala, siedzicie po kilka godzin nawet nie wiedząc czy ta osoba się obudzi. Pewnego dnia przychodzicie na odwiedziny jak każdego dnia i nagle zostajecie poinformowani, że osoba przez którą nie śpicie ze stresu od kilku dni obudziła się. Uradowani dobrymi wieściami biegniecie jak najszybciej ją zobaczyć i porozmawiać. Lecz gdy ona was zobaczy, nawet nie będzie wiedziała kim jesteście, będziecie dla niej obcą osobą. Brak wspólnych wspomnień i nieznane wspólnie spędzone wiele  lat. Nie pamięta nic, ani tych lepszych, ani gorszych momentów. Nie wie ile dla was znaczy i odtrąca was od siebie.

Boli, prawda?

Siedziałem sam już z dobre 2 h. Lekarz już dawno zostawił szatyna, a ja cały czas nie mam odwagi do niego pójść. Nie wiem jak na mnie znowu zareaguje. Jednak muszę z nim porozmawiać. Muszę mu wszystko wyjaśnić. W końcu wziąłem się w garść i wolnym krokiem skierowałem się do sali przyjaciela. Otworzyłem drzwi, a chłopak siedzący na łóżku spojrzał się na mnie, lecz nic nie powiedział. Niepewnym krokiem podszedłem do jego łóżka i usiadłem na krześle.

- Możemy porozmawiać - spojrzałem na Karola - tak na spokojnie. Pewnie jesteś oszołomiony tym co się dzieje, ale uwierz mi ja również.

- No dobrze... - przyjaciel uśmiechnął się do mnie - w końcu to nie twoja wina, że nic nie pamiętam.

Oj Karol nawet nie wiesz jak bardzo się za to obwiniam.

- W takim razie jestem Hubert - wyciągnąłem rękę w stronę szatyna.

- A ja z tego co mi powiedział lekarz Karol - chłopak uścisnął moją dłoń w geście przywitania.

- Przecież wiem - zaśmiałem się.

- A no tak - Karol również się zaśmiał - ale powiem ci, że Hubert do ciebie nie pasuje.

- A to ciekawe.

- Dlaczego - rozbawiony chłopak popatrzył na mnie nie rozumiejąc o co mi chodzi.

- Zawsze uważałeś, że Hubert do mnie nie pasuję, więc uznałeś, że będziesz do mnie mówił Damian - uśmiechnąłem się wspominając to - bardzo tego nie lubiłem.

- Miałem dobre przeczucie - spojrzałem w oczy chłopaka - Damian o wiele bardziej do ciebie pasuje.

- Wiesz - powiedziałem po chwili, aby przerwać niezręczne patrzenie się w swoje tęczówki - mam sporo zdjęć z tobą mogę ci je pokazać.

- Bardzo chętnie - Karol z uśmiechem na twarzy przesunął się na skraj łóżka i poklepał miejsce obok niego sugerując mi, żebym usiadł obok niego - no chodź przecież cię nie zjem.

- Nie byłbym tego taki pewien - rozbawiony usiadłem obok niebieskookiego, a ten skarcił mnie wzrokiem. Sięgnąłem po telefon z kieszeni i odpaliłem galerie - zobacz tutaj na przykład byliśmy razem w galerii. Uznałeś, że nie masz spodni i musisz sobie jakieś kupić, a ja pojechałem z tobą tylko dlatego, bo chciałem coś tam zjeść i wypić bubble tea.

- Widać, że żarłok z ciebie - zaśmiał się, na co ja uderzyłem go lekko w ramię - EJ!

- Patrz dalej - przewróciłem wzrokiem, a Karol dalej był rozbawiony - tutaj zdjęcie jak kiedyś byłem u ciebie i chciałeś pokazać swoje umiejętności grania na gitarze i rozwaliłeś system. Grasz zajebiście na instrumentach, czego ci zazdroszczę.

- Kurde nie wiedziałem, że ze mnie taka gwiazda - ponownie tego dnia oby dwaj się zaśmialiśmy.

- No w sumie tak, zrobiłeś sporo piosenek i oczywiście masz więcej subów ode mnie - rozbawiony popatrzyłem na Karola, który nie rozumiał o co mi chodzi. Wtedy mnie olśniło - A no tak! Najważniejsze! Masz kanał na takiej platformie internetowej na której wrzucasz filmiki z gier czy vlogów.

- O kurde serio? - chłopak wydawał się zafascynowany - pokaż!

- Już, już - otworzyłem youtube'a i wpisałem w wyszukiwarce „dealereq" i włączyłem jakiś filmik - trzymaj to nasz wspólny film.

W tym momencie do sali weszła pielęgniarka i poprosiła, aby Karol poszedł na obiad.

- Wiesz co - zwróciłem się do szatyna - ja pójdę odebrać twój obiad i ci go tu przyniosę, a ty oglądaj sobie dalej - Karol tylko kiwnął głową, dając mi do zrozumienia, że się zgadza i wrócił do wpatrywania się w ekran, jakby niedowierzając, że on na tych nagraniach to na prawdę on.

Poszedłem do stołówki mijając wiele sal na których leżą chorzy ludzie. To naprawdę przytłaczający widok. Przypominają mi się czasy jak mój tata tu był przez spory czas.

Udałem się do kucharki wydawającej posiłki. Spytałem czy mógłbym zabrać posiłek na salę. Kobieta niechętnie się zgodziła, ale w końcu dała się przekonać. Zabrałem jedzenie i wróciłem do Karola.

- Rozumiesz to, że ledwo co udało mi się wyciągnąć od kucharki jedzenie - roześmiany podszedłem bliżej i położyłem obiad na komodę - następnym razem będziesz musiał ruszyć swoje cztery litery - zaśmiałem się i spojrzałem na przyjaciela. Jego wzrok był skupiony na telefonie, a jego twarz nie wykazywała żadnych emocji, tak jakby zamarł - Karol, coś się stało?

- Możesz mi wyjaśnić dokładniej co to jest DxD do cholery?! - spojrzał na mnie i wystawił telefon w moją stronę ukazując mój filmik „Czy jestem z dealerem? Prawda o dxd"

Ja pierdziele, jak ja mam mu to wytłumaczyć!?

<><><><><><><><>

Dzisiaj w miarę luźny rozdział. Dajcie znać czy chcecie już dramę, czy raczej na razie lecieć na spokojnie ;)

Pozory mylą I DxD IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz