- Hubert ty nic nie rozumiesz!
- To mnie oświeć!
- Ja sobie wszystko przypomniałem do cholery!
- ... - Spojrzałem na Karola nie mogąc wypowiedzieć żadnego słowa - Jak to?
- Nie wiem, byłem przed twoim domem - szatynowi bardzo trzęsły się ręce - nie wiedziałem gdzie cię szukać... I nagle ujrzałem ten domek na drzewie - pojawiały mu się łzy w oczach - i wszystko tak niespodziewanie na mnie spadło...
-... - znowu nie wiedziałem co powiedzieć, wpatrywałem się zszokowany na roztrzęsionego przyjaciela. W pewnym momencie przysunąłem się do niego i wtuliłem się w jego tors, na co chłopak od razu objął mnie czule rękami - Karol... - płakałem tuląc ostatnią bliską mi osobę - cieszę się, że jesteś... - przyjaciel odsunął mnie lekko od siebie i chwycił moją twarz w jego dłonie, tak abym spojrzał wprost w jego oczy.
- Też się cieszę, że wróciłem, pamiętaj Hubert, że jesteś mi bardzo bliski i nie wyobrażam sobie zostawić cię samego, mamy siebie - powiedział patrząc mi prosto w oczy, po czym pocałował mnie w czoło, gdy się odsunął ja niewiele myśląc wpiłem się w jego usta i przysunąłem się bliżej niego. Przełożyłem swoje ręce na jego szyję, a Karol oddając pocałunek położył swoje ręce na moich biodrach i przysunął mnie bliżej niego.
To uczucie było cudowne, nigdy nie czułem się tak z nikim innym. Jego miękkie usta idealnie wpasowały się w moje, a jego dotyk rozpalał moją skórę. Nagle otrzeźwiałem i jak oparzony odsunąłem się od Karola z niedowierzaniem patrząc na niego.
- Hubert, co ty zrobiłeś?...
- Ja-a, um... przepraszam, że cię pocałowałem, to było tak n-nagle, nie przemyślałem t-tego.
- Nie w sensie... - przybliżył się do mnie - czemu przerwałeś? - Tym razem Karol mnie pocałował. Ten pocałunek był bardzo czuły... tak jakby chciał mi przekazać przez to co czuje.
Kiedy już oderwaliśmy się od siebie, znowu wtuliłem się w chłopaka, a on objął mnie mocno.
- Karol?
- Hm?
- Co my zrobiliśmy? - mówiąc dalej przytulałem szatyna, bo nie byłem w stanie mu spojrzeć w oczy.
- Nie mam pojęcia... - zaczął głaskać moje włosy - ale chętnie bym to powtórzył.
W tym momencie oderwałem się od niego szybkim ruchem i będąc przed nim spojrzałem mu prosto w oczy, będąc cały czerwony.
- A-ale Karol, my... my przecież jesteśmy przyjaciółmi
- Wiem..., ale - chwycił moje ręce - bardzo mi na tobie zależy, jesteś najlepszą osobą jaką w życiu spotkałem. Nie wiem gdzie byłbym teraz gdyby nie ty. Jesteś mi cholernie potrzebny, nie wyobrażam sobie gdyby to tobie coś się stało, nie wybaczyłbym sobie... Do tego jesteś najmądrzejszą, najszczerszą i najsilniejszą emocjonalnie osobę jaką znam. I jesteś... piękny.
Jego słowa mną wstrząsnęły. To co powiedział było... szczere i jeszcze nikt nigdy tak pięknie o mnie nie powiedział... Splotłem nasze palce razem i ze łzami w oczach kolejny raz tego wieczora pocałowałem Karola...
<><><><><><>
- Idziemy już? - spytał Karol po na prawdę długim siedzeniu w tym domku na drzewie.
- Tak, tylko... Czy możemy iść do hotelu? Nie chcę dzisiaj spać w moim domu...
- Pewnie.
Szatyn uśmiechnął się smutno i razem zeszliśmy na dół, wezwaliśmy taksówkę która zawiozła nas pod hotel.
Wynajęliśmy pokój i udaliśmy się do niego. Od razu ze zmęczenia rzuciliśmy się na łóżko, a ja po chwili zasnąłem w ramionach Karola...
<><><><><><>
Przepraszam, za dość krótki rozdział, ale myślę, że warto 😉❤
CZYTASZ
Pozory mylą I DxD I
Fiksi PenggemarOpowieść o shipie dealerxdoknes, w której bohaterowie przekonają się że nie warto oceniać książek po okładce. Będą patrzeć zawsze na wszystko z góry, co nie okaże się dobrym posunięciem. Jak potoczą się ich losy? To już musisz sprawdzić sam ;)