Perspektywa Vicky
- Nie okłamuj jej... Krzychu, pojechał do swojej byłej dziewczyny.
Kiedy to usłyszałam, poczułam jak do moich oczu, zaczęły napływać łzy. Czułam się zdradzona.
- Vicky... - powiedziała Kasia.
Nie. Nie będę znowu płakać przez faceta. Zaczęłam ocierać łzy płynące po policzku.
- Gdzie oni są? - zapytałam twardo.
- Vicky, nie.
- Gdzie oni są? - krzyknęłam stanowczo.
- W hotelu, w którym się zatrzymała. - powiedział Patec.
Po wymuszeniu adresu od razu postanowiłam do niego pojechać. Kilkanaście minut później byłam już na miejscu. Wraz ze mną ruszyła również ekipą i Jacob. Próbowali mnie powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego, ale ja musiałam zobaczyć to na własne oczy. Zniszczyć jego, jak i tę dziewczynę.
Od razu po wejściu skierowałam się w stronę windy. Byłam już prawie na odpowiednim piętrze, kiedy nagle winda się zatrzymała. Zaczęłam szybko oddychać i panikować.
- Nie! Pomocy! Nie mogę oddychać! - krzyczałam. - Pomocy! Pomoc-
Po kilku minutach krzyku i paniki zaczęło robić mi się ciemno przed oczami i zaczęłam upadać na podłogę, tracąc przy tym świadomość.
Otwierając oczy, poczułam rażące je jasne światło.
- Halo! Słyszy mnie pani?
- Gdzie ja jestem? - zapytałam.
- W szpitalu. Proszę się nie ruszać, zawołam lekarza.
Kilka minut później pojawił się lekarz.
- Witam. Jak się pani czuję?
- Dziękuję, dobrze. Dlaczego tutaj jestem? - zapytałam.
- Zemdlała pani w windzie. Zrobiliśmy badania kontrolne. Stan pani zdr.-
- Tak, wiem.
- W pani stanie stres i takie sytuacje nie są dobre. - powiedział.
- Rozumiem. Kiedy będę mogła wyjść?
- Jak wypis będzie gotowy. Dobrze, proszę na siebie uważać i wracać do zdrowia. Prześlę całą dokumentację do pani lekarza prowadzącego w Nowym Jorku.
- Skąd pan wie? - zapytałam.
- Pani przyjaciel przekazał nam pani całą dokumentację. - powiedział.
- Dobrze, dziękuję.
Kilkanaście minut później przyszła pielęgniarka dała mi wypis i oznajmiła, że mogę już opuścić szpital. Zebrałam wszystkie swoje rzeczy i zaczęłam wychodzić. Przed salą stała prawie całą ekipą.
- Vicky! - powiedziała Kasia i do mnie podbiegła, po czym przytuliła. - Jak się czujesz?
- Dzięki, dobrze...
- Musimy Ci coś powiedzieć. Doszło do pewnego nieporozumienia. - powiedział Karol.
- Nie rozumiem.
- Wprowadziłem cię w wielki błąd... Kamil wcale nie pojechał do swojej byłej dziewczyny, a znajomej. Pomyliłem imiona i jest mi teraz bardzo głupio. - powiedział Patec.
- A więc gdzie on teraz jest?
- Tutaj. - usłyszałam głos Krzycha.
Kiedy go zobaczyłam, nie potrafiłam stłumić emocji. Od razu do niego podbiegłam i przytuliłam.
- Co ze mną robisz? - zapytałam ze łzami.
- Kocham Cię...
Wraz z Kamilem udaliśmy się w ustronne miejsce, aby wszystko sobie wyjaśnić. Okazało się, że koleżanka Krzycha pomagała mu w przygotowaniu prezentu dla mnie. Ulżyło mi. Obawiałam się najgorszego.
- Kochanie?
- Tak?
- Możemy już jechać do domu ekipy. Zostawiłam samego Jacobs. Martwię się o niego.
- Kto to? - zapytał.
- Mój przyjaciel.
- Aha. Przyjaciel?
- Tak. Co w tym dziwnego?
- Nic... dobra wracajmy.
Kilkanaście minut później byliśmy już w domu ekipy. Jak się okazało, wszyscy już na nas czekali. Następne godziny spędziliśmy na przystrajaniu domu i ubieraniu choinki. Później wraz z dziewczynami upiekłyśmy pierniczki. Zasnęłam wtulona w ukochanego, tak jakby jutro miał skończyć się świat.
- Wstajemy!
- Jeszcze pięć minut.
- Skarbie! Ogarniamy się i jedziemy.
- Jedziemy? Gdzie? - zapytałam zaspana.
- Niespodzianka.
Godzinę później byliśmy już na miejscu.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam.
- Zaraz zobaczysz.
Zaczęliśmy iść i wtedy zaczęłam zauważać groby. Dlaczego Krzychu przywiózł mnie akurat tutaj?
- Teraz zamknij oczy, a ja cię gdzieś zaprowadzę.
- Okej. - powiedziałam.
- Nie bój się, trzymam cię za rękę... Okej jesteśmy. Możesz już otworzyć oczy.
- Co t-
Nie potrafiłam opisać swoich emocji, kiedy zobaczyłam nagrobek a na nim imię mojej... mamy. Do moich oczu zaczęły napływać łzy.
- Jesteś wspaniały. Dziękuję Ci.
- Kocham Cię i dlatego to zrobiłem. Zostawię cię teraz samą. Jak będziesz mnie potrzebować, to zadzwoń.
- Dobrze... Mamusiu. Jestem tutaj. Przyszłam do ciebie... tak bardzo cię kocham... - próbowałam stłumić płacz. - Tak bardzo chciałabym, abyś tu była i mnie przytuliła... abyś były przy mnie w tych szczególnych chwilach, bo ja...
CZYTASZ
(Nie) Poczciwi |Poczciwy Krzychu x OC Fanfiction| (ZAKOŃCZONE)
FanfictionDruga część „(Nie) Poczciwości" Victoria i Krzychu przez kilka lat musieli żyć w związku na odległość. W końcu przychodzi ostatni rok studiów Vicky. Czy w końcu zdecydują się na ślub? A może coś skłani ich do szybkiej decyzji? Ile będą musieli przej...