XIII. Są pewne sprawy, o których na razie nie mogę ci powiedzieć

164 7 1
                                    

Perspektywa Krzycha

Święta to czas spotkań z bliskimi. Dla mnie to szczególnie ważny moment w całym roku. Przez te kilka dni spędzam czas z moja rodzina i ukochaną. Zawsze przed wyjazdem na święta do swoich domów wraz z ekipą urządzamy wspólną wigilię. Tak też było dzisiaj. Wieczorem, kiedy wszystko było już gotowe, podzieliliśmy się opłatkiem i zasiedliśmy do wieczerzy.

Niecałą godzinę później zasiedliśmy w salonie w celu rozdania prezentów. Wcześniej każdy z nas wylosował komu, go kupuje.

– Okej, a więc zaczynamy! Zacznijmy od tego największego prezentu. Może otworzy go... Marta.

Zasady polegały na tym, że jedna osoba otwiera prezent i zgadujemy dla kogo, może on być.

Chwilę później Marta rozpakowywała już prezent. Był to ręcznie malowany obraz przedstawiający Karola, Weronikę i Chmurkę.

– Ale zajebiste... Tylko dla kogo i od kogo? – powiedział Karol.

– Ja myślę, że to dla Karola, a od kogo to nie wiem.

– Tak to dla Karola ode mnie.

– Dzięki. – powiedział Karol, dziękując mi. - Okej, to teraz ten prezent... A otworzy go... Krzychu.

Zacząłem otwierać paczuszkę, a w niej znajdowały się buty ze wszystkimi przezwiskami Patecka, jakie istniały.

– To dla chorągiewy. – powiedziałem, po czym wszyscy wybuchli śmiechem.

Później pozostali otwierali prezent dla innych i tak okazało się, że Marta dostała prezent od Marcysi, Kasia od Tromby, Łuki od Werki, ja od Łukiego, Vicky od Kasi, Tromba od Marty, Majk od Pateca, Werka od Pateca i Marcysia od Vicky.

– Mamy wam coś do powiedzenia – zaczęła Weronika. – Chcielibyśmy zaprosić was na nasz ślub, który odbędzie się w lutym. – powiedziała, po czym wraz z Karolem zaczęli rozdawać nam zaproszenia.

– Jak cudownie! – powiedziały wszystkie dziewczyny w tym samym czasie.

Cały wieczór zleciał nam na rozmowach i śpiewaniu kolęd. Następnego dnia wcześnie rano wraz z Vicky wyruszyliśmy do mojego domu rodzinnego. Kiedy dojechaliśmy, wszyscy już na nas czekali. Po przywitaniu się i obiedzie przyszedł czas na ogarnięcie wszystkiego. Damska część urzędowała w kuchni, natomiast męska przygotowywała wszystkie dekoracje i choinkę.

Wieczorem wraz z Vicky oglądaliśmy moje zdjęcia z dzieciństwa. Przypomniały mi się te wszystkie chwile.

– Jak byłeś mały, miałeś loczki... Wyglądałeś tak słodko.

– Nasze dziecko może też tak będzie miało. – powiedziałem.

Po moich słowa Victoria się spięła. Nie rozumiałem jej zachowania. Kocham ją i chcę, aby została moją żoną i matka moich dzieci. Czuję, że to właśnie ta jedyna.

Postanowiłem nie pytać Vicky, o co chodzi. Niedługo czas później zasnęliśmy. Następny dzień zleciał nam bardzo szybko. Dopinaliśmy ostatnie szczegóły związane z organizacją wigilii. I tak kiedy wszyscy goście już byli zaczęliśmy dzielić się opłatkiem i składać sobie życzenia. Na koniec wraz z Victorią podeszliśmy jeszcze do mojej babci.

– Wszystkiego najlepszego babciu!

– Wam również. Życzę wam, abyśmy spotkali się w przyszłym roku. – odpowiedziała.

– Na pewno, na pewno – powiedziałem przytulając babcię.

Kiedy miałem już coś mówić do babci spostrzegłem, że Vicky nie ma obok mnie. Przeprosiłem staruszkę i zaczęłam szukać narzeczonej. Po kilku minutach odnalazłem ją w moim pokoju.

– Coś się stało? – zapytałem.

– Nie, nic. Tylko chciałam odpocząć od tego zgiełku.

– Napewno? Twój wyraz twarzy mówi co innego. Może mi powiedzieć, co się dzieje?

– Kamil... kocham cię, ale... są pewne sprawy, o których na razie nie mogę ci powiedzieć... wybacz mi. – powiedziała po czym mnie przytuliła.

– Kocham cię i wybaczam...

(Nie) Poczciwi |Poczciwy Krzychu x OC Fanfiction| (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz