5/5
Perspektywa Vicky
Czułam się tak jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Nie potrafiłam wyobrazić sobie, że być może za jakiś czas mnie już nie będzie. Nie bałam się śmierci, ale tego, jakie będą jej skutki. Tego, że nie będę mogła uczestniczyć w życiu mojego dziecka. Właśnie wraz z Kamilem byliśmy u lekarza.
– Czy możemy dowiedzieć się, jakiej będzie płci? – zapytałam lekarki.
– Oczywiście... Tutaj... proszę zobaczyć... – zaczęła pokazywać. – Tutaj jest chłopiec... a tu... – zatrzymała się.
– czy coś się stało? – zapytał już zdenerwowany Kamil.
– Nie, aczkolwiek...
– O co chodzi?
– Zauważyłam drugie bijące serce.... Będziecie państwo mieć bliźniaki.
Na te słowa na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
– Będziecie mieć dwóch zdrowych synków.
Kilka miesięcy później
– Skarbie, na pewno sobie poradzisz... A jakbyś zaczęła rodzić.
– Spokojnie... termin mam dopiero za miesiąc... w razie czego bądź pod telefonem.
– Nie... ja zostaję! – powiedział stanowczo.
– Jedz! Ja sobie poradzę. Dziewczyny mi pomogą jak coś.
Trochę czasu zajęło mi przekonanie chłopaka, ale w końcu się udało. Jakiś czas temu został zaproszony na targi samochodowe. Nie chciał się zgodzić i pojechać na nie, ale przekonałam go. Nie chciałam, aby przeze mnie zaniedbywał swoją pasję. To tylko kilkanaście godzin. Co mogłoby mi się stać? Ostatnie badania były nawet dobre i lekarz zapewniał o poprawie. Gdzieś z tyłu głowy miałam myśl, że może Kamil nie chce mnie martwić i o wszystkim mi nie mówi. Z drugiej strony powiedział mi już raz o tym, że umieram i po co miałby znowu kłamać.
Zaraz po wyjściu Kamila wróciłam do pokoju i postanowiłam dokończyć układanie ubranek. Nie zdecydowaliśmy się na zrobienie pokoju dla dzieci, ponieważ zanim skończą rok nasz dom będzie gotowy. Ekipa budowlańców rozpoczęła budowę osiedla już jakiś czas temu. To miał być największy projekt ekipy, jaki kiedykolwiek zrealizowali. Miało to też być zwieńczeniem całego projektu EKIPA. Każdy z nas zakładał już swoje rodziny, więc postanowiliśmy trochę zmienić koncepcję. Jednym z jej założeń była właśnie budowa osiedla. Wszystkie ekipowe pary oraz Majkel mieli mieć swój prywatny dom.
– Tatuś załatwi swoje sprawy i wróci do nas. – powiedział dotykając swojego brzucha. – Mamusia będzie walczyć dla swoich chłopczyków... Do końca... – powiedziałam zaciskając zęby.
Nagle poczułam silny skurcz brzucha. Przestraszyłam się i zaczęłam delikatnie się stresować. Wiedziałam, że na dole jest Kasia, więc zaczęłam ją wołać. Ból był tak silny, że upadłam na podłogę. Ostatnie, co pamiętam przed zamknięciem oczu to krzyk Kasi.
***
Kiedy otworzyłam oczy jasne światło zaczęło jej oślepiać. Nie wiedziałam gdzie jestem. Po chwili przypomniałam sobie, że zaczęłam mieć skurcze i straciłam przytomność. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nikogo oprócz mnie w nim nie było. Zaczęłam się podnosić, ale poczułam ból. Położyłam rękę na brzuchu i zdałam sobie sprawę, że jest jakby mniejszy. Chciałam wstać, ale wtedy do sali weszła pielęgniarka:
– Obudziła się pani... Proszę poczekać... zawołam lekarza... Proszę się nie ruszać...
– Jak się pani czuje? – zapytał lekarz od razu po wejściu.
– Wszystko mnie strasznie boli... Co się stało?! Gdzie są moje dzieci?!
– Proszę się uspokoić... Musieliśmy zrobić pani cesarskie cięcie... Chłopcy urodzili się dość wcześnie niż mieli i dlatego przebywają obecnie w inkubatorach...
– Ale wszystko z nimi dobrze...
– Ta-
Lekarz nie zdążył odpowiedzieć, bo do gabinetu wbiegła inna pielęgniarka. Chwile później mężczyzna wyszedł. Mnie natomiast przewieziono na inną salę. Tam spotkałam się z Kasią i Martą. Dziewczyny poinformowały mnie, że Kamil niedługo będzie. Cieszyłam się, że w końcu będę mogła wziąć w ramiona moje dzieci. Obawiałam się jednak się, że przez wcześniejsze narodziny może coś im się stać.
Następne kilka godzin spałam, aby wypoczęta iść zobaczyć moje aniołki. Kiedy się obudziłam przy moim łóżku siedziały dziewczyny.
– Kamil już przyjechał? – zapytałam.
– Tak...
– Gdzie jest?
– ... Tylko się nie denerwuj...
– Co się stało?! – zapytałam zdenerwowana.
– Nie denerwuj się...
Nagle do pomieszczenia wszedł Kamil. Nie był szczęśliwy, a raczej smutny. Powoli podszedł do mojego łóżka i usiadła na nim.
– Jak się czujesz? – zapytał, łapiąc za moją rękę.
– Już dobrze... Jak nasze dzieci?
– Skarbie... – kiedy to powiedział do jego oczy zaczęły napływać łzy.
– Coś im się stało?!
– Z Jasiem wszystko dobrze, ale Franek...
– Co z naszym synem?! – zapytałam zdenerwowana.
– On... Nasz synek umarł... – powiedział, po czym mnie przytulił.
Te słowa złamały moje serce. Moja dusza, moje wszystko. Mój chłopczyk jest teraz aniołkiem. Zanim usłyszałam jego płacz, jego serduszko już nie biło. Zanim zdążyłam poczuć jego ciepło on był już cały zimny.
***
Minęło już kilka miesięcy od tego fatalnego, jak i szczęśliwego dnia. Mam nadzieję, że nasz synek jest teraz szczęśliwy w niebie. Do końca życia w moim sercu pozostanie blizna. Mój maleńki synek pozostanie na zawsze w naszych sercach. Teraz muszę od nowa się odbudować i walczyć dla Kamila i Jasia.
KONIEC

CZYTASZ
(Nie) Poczciwi |Poczciwy Krzychu x OC Fanfiction| (ZAKOŃCZONE)
FanficDruga część „(Nie) Poczciwości" Victoria i Krzychu przez kilka lat musieli żyć w związku na odległość. W końcu przychodzi ostatni rok studiów Vicky. Czy w końcu zdecydują się na ślub? A może coś skłani ich do szybkiej decyzji? Ile będą musieli przej...