XXI. „Ona... umiera"

155 7 0
                                    


4/5

Perspektywa Krzycha

Wiadomość o ciąży Vicky bardzo mnie ucieszyła. Od tego też momentu moje nastawienie do życia zmieniło się diametralnie. Każda minuta była na wagę złota. Nie chciałem dopuszczać do siebie myśli, że Vicky mogłaby umrzeć. wierzyłem, że wszystko się ułoży i, że trzeba mieć nadzieję.

– Kochanie?

– Tak? – zapytałem, kończąc montować film.

– Bo ja... chciałabym... nagrać film na swój kanał.

– Jeśli tego chcesz to ja ni będę nic mówił. Możesz.

– Rozumiem, ale ja nie pytałam cię o zgodę. – powiedziała.

– W takim razie, o co?

– Chcę, abyś w nim wystąpił... Dostawałam dużo pytań i chcę z tobą na nie odpowiadać... Ogłosimy nasz ślub i ciążę... Minęło już trochę czasu i chciałabym podzielić się naszym szczęściem...

– Rozumiem cię i zastanowię się nad tym. – powiedziałem, wychodząc z pomieszczenia.

– Być może to jej ostatnie chwile... Proszę zrobić wszystko, aby spędziła je jak najlepiej...

Cały czas miałem w głowie słowa lekarza. Chciałem sprawić, aby Vicky czuła się naprawdę dobrze. Żeby była szczęśliwa i robiła to, co chce. Jakby jutro miał być koniec świata.

Chwilę później wróciłem do pomieszczenia i oznajmiłem, że się zastanowiłem i, że się zgadzam. Jakieś dwie godziny później byliśmy już gotowi do nagrywania.

– Część. Witajcie na moim kanale. Przez ostatnie kilka miesięcy filmy nie pojawiały, ale zamierzam to zmienić... Dzisiaj moim gościem jest Poczciwy Krzychu

– Siemaneczko! – powiedziałem w kamery.

– Razem z nim będziemy odpowiadać na pytania, które zadaliście na moim instagramie... Nie zaklejając... Pierwsze pytanie: Co z twoimi studiami?... Jakiś czas temu odebrałam dyplom i zakończyłam studia na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku.

– Może ja będę czytał ci pytania? – zaproponowałem.

– Okej.

– Co i gdzie studiujesz?

– Studiowałam na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku na wydziale, który nazywał się „School of Arts", czyli ogólnie wszystko związane ze sztuką i humanistyką. – odpowiedziałam.

Później Vicky podpowiadała jeszcze na kilka pytać, aż w końcu przyszedł czas na pytania dla nas obojga.

– Kiedy ten ślub? – przeczytałem.

– Kochani, a więc... Nie musicie się martwić na pewno będzie, a przepraszam... był. – powiedziała dziewczyna, akcentując ostatnie słowo. – Jesteśmy małżeństwem już prawie cztery miesiące... Kolejne pytanie, do Krzycha: Czy ty zostaniesz ojcem, będąc już siwym dziadkiem? – kiedy przeczytała to pytanie od razu zaczęła się śmiać.

– Słuchajcie... to nie tak. Na pewno nie będę dziadkiem... Będę miał tylko 30 lat i kilka miesięcy.

Tym samym bez mówienia, że będziemy mieć dziecko, oznajmiliśmy to. Kilka minut później skończyliśmy nagrywanie i zaczęliśmy przygotowywać się do wizyty u lekarza.

                                                                                ***

– Ode mnie to już wszystko... Pielęgniarka już na panią czeka... Poda pani nowy lek. A od następnego tygodnia nowa chemioterapia. – powiedział lekarz, po zbadaniu Vicky.

– Skarbie, ty idź ja zaraz do ciebie dołączę.

Zaraz po wyjściu dziewczyny chciałem porozmawiać chwilę z doktorem.

– Wiem, że nie chciał pan, żebym mówił przy pana żonie, ale nie możemy jej dalej okłamywać...

– Wiem... Spróbuję z nią porozmawiać... A teraz proszę mi powiedzieć... Jaki jest jej stan?

– Powiem w prost. Jest źle. Odstawienie chemioterapii na kilka miesięcy pogorszyło stan pana żony...

– Czy ona–?

– Niestety... Ona... umiera

Na dźwięk tych słów z moich oczu zaczęły płynąć łzy.

– Ale jak to? Nie da się jakoś pomóc? – zapytałem.

– Tylko cud może jej pomóc.

                                                                                         ***

Minęło trochę czasu od strasznej diagnozy lekarza. Nie potrafiłem powiedzieć Vicky o tym, że umiera. Bałem się. Wcześniej czy później musiałem to zrobić.

– Skarbie... musimy porozmawiać.

– O co chodzi? – zapytała odkładając ubranka dziecka, jakei kupiliśmy.

– Proszę nie gniewaj się, że nie powiedziałem ci wcześniej, ale... bardzo się bałem...

– Co się stało?

– Pamiętaj, że cię kocham i będę przy tobie. – powiedziałem ze łzami.

– Co się stało?!

– Ty... Ty umierasz...

– Co?!... Nie to nie prawda... Nie!

– Niestety to prawda... – przyznałem.

– Nie! To nie może być prawda! Dlaczego ja?! Dlaczego?! – dziewczyna zaczęła krzyczeć, po czym opadła bezsilnie na kolana. – Daj mi przynajmniej zobaczyć moje dziecko... Proszę... – mówiła patrząc do góry. – Proszę... 

(Nie) Poczciwi |Poczciwy Krzychu x OC Fanfiction| (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz