XVI. Z czystą kartą

175 7 0
                                    

Perspektywa Vicky

   Dla każdego chwila, rozstania z ważną dla siebie osobą jest bardzo ciężka. Tak też było w moim przypadku. Mimo że minęło zaledwie kilka dni, czułam jakby były to lata. Nie byłam już taka jak wcześniej. Czułam jakbym straciła część siebie, jakby moje serce pękło na pół i jedna połowa została z nim, a druga krwawiąca ze mną. Próbowałam o tym wszystkim zapomnieć i dalej żyć. Potrzebowałam porozmawiać z kimś i padło na Jacoba:
– Moje słonko! – krzyknął mój przyjaciel, kiedy tylko połączyliśmy się na wideo czacie. – Dlaczego się nie uśmiechasz?
– Nie potrafię… – powiedziałam, ocierając płynącą po policzku łzę.
– Co się stało?
– Zrobiłam to… Odeszłam…
– Co?! Dlaczego to zrobiłaś? Przecież go kochasz…
– Musiałam… On nie może dowiedzieć się całej prawdy… Za trzy godziny będę już w samolocie… Po ogarnięciu spraw na uczelni… Wracam do taty do Los Angeles… – powiedziałam.
– Nie rób tego… On cię kocha i wszystko zrozumie i wybaczy, że to przed nim ukrywałaś…
– To koniec… Zamknęłam wszystkie sprawy w Polsce…

   Przez kilka następnych minut Jacob próbował mnie przekonać, ale ja byłam nieugięta. Z bólem przyznałam, że wszystko skończone. Jedyne czego teraz chce to uciec stąd jak najdalej. Przestać myśleć o smutku i cierpieniu. Z drugiej strony nie potrafię sobie wyobrazić obecności, pocałunków i dotyku Kamila.  On sam sprawiał, że żyję i oddycham. Teraz dusiłam się przez brak powietrza. KamilKamil był całym moim życiem. Teraz jestem martwa, mimo że część mojego serca bije.
   Kilka godzin później byłam już na lotnisku. To były moje ostatnie chwile w Polsce. Żegnałam Ojczyznę moją i mamy, wiedząc, że zaopiekuje się ona Krzychem, a ja będę mogła spokojnie odejść.
   Kiedy tylko wsiadłam do samolotu od razu spojrzałam przez okno. Zawsze ten widok przypominał mi o zbliżającym się spotkaniu z bliskimi mi osobami. Teraz było to jedynie ostatnie pożegnanie pełne bólu i cierpienia. Wiedziałam, że będzie musiało minąć trochę czasu, zanim się do wszystkiego przyzwyczaję i odbuduje swoja dusze i serce. Mimo tego na zawsze będą miały tylko jednego właściciela.
   Rozmyślając nad tym wszystkim zdałam sobie sprawę, że przez te cztery lata mimo wszystkich przeciwności, przeżyliśmy z Kamilem najpiękniejsze chwile. Nigdy nie żałowałam ani nie żałuje, że go spotkałam i z nim byłam. Niestety musiał przyjść czas rozstania, który odpowiedni dla mnie, jak i Krzycha.
   Bardzo się zaniepokoiłam. Samolot miał wystartować już jakiś czas temu.
Kupując bilet sprawdzałam kilka razy czy wystąpią opóźnienia i zapewniano mnie, że do czegoś takiego nie dojdzie. Mijały kolejne minuty, a my nadal staliśmy.
– Przepraszam, dlaczego jeszcze nie wystartowaliśmy? – zapytałam stewardessy.
– Zostaliśmy powiadomieni, że na pokładzie znajduje się pewna kobieta, która jest poszukiwana.
– Dobrze, rozumiem. – powiedziałam, po czym zaczęłam wracać na swoje miejsce, kiedy zatrzymało mnie ogłoszenie:
– „Prosimy poszukiwaną Victoria Garcię o zgłoszenie się do najbliższego pracownika linii lotów. Powtarzam… Victoria Garcia proszona jest o zgłoszenie…”

   Nie wiedziałam co się dzieje. Kto i dlaczego mnie szukał? Obawiałam się najgorszego i domyślałam się kto mógł mnie szukać. Odrzuciłam od siebie te wszystkie myśli i wzięłam się za czytanie książki. Moją czynność przerwał komunikat:
– Moje dni są teraz puste, moje życie się skończyło... Udaję, że żyję. Udaję, że się śmieję, że słucham, że odpowiadam na pytania... Każdego dnia czekam na znak, na gest. Żebyś wyzwoliła mnie z tego ciemnego lochu, w którym mnie zostawiłaś i żebyś mi powiedziała, dlaczego to zrobiłaś. Dlaczego mnie porzuciłaś?

   Te słowa brzmiały dla mnie tak znajomo. Czułam się winna całej tej sytuacji z Krzychem. Skrzywdziłam nie tylko jego, ale też i siebie.
– Jak mogłam nam to zrobić? – powiedziałam do siebie.
– No właśnie. Jak?

   Odwróciłam głowę w stronę głosu i zobaczyłam tam Kamila. Tak bardzo chciałam do niego podbiec i mocno go przytulić. Poczuć jego zapach i dotknąć jego twarzy, włosów.
– Co ty tu robisz? – zapytałam.
– Przyjechałem cię zatrzymać…
– Nie możesz. Ja już odeszłam… na zawsze.

   Wypowiadając te słowa poczułam płynące po moich policzkach łzy.
– Odejdź… Nie możemy już być razem…
– Nie mogę… Problem w tym, że my… nie możemy nie być razem… Nie potrafimy bez siebie żyć… – powiedział.
– Nie… kocham cię już! Nie rozumiesz?! Kocham innego!
– Nie prawda! Kochasz mnie! Nie ma innego mężczyzny!
– Skąd możesz o tym wiedzieć?! Poznałam kogoś i dlatego cię zostawiłam! – wykrzyczałam mu prosto w twarz.
– Wiem, dlaczego ze mną zerwałaś i na pewno nie jest to z powodu innego!
– To powiedz mi dlaczego?! – zapytałam.
– Bo jesteś chora i nie chcesz bym cierpiał!
– Co? Skąd o tym wiesz?!
– Teraz to nie jest ważne… Ważne jest to, że cię nie zostawię! Zawsze przy tobie będę. W tych złych, jak i dobrych chwilach. – powiedział, po czym mnie przytulił. – Kocham cię i chcę być z tobą do końca moich dni… A ty?
– Tak bardzo się boję… Nie chcę, abyś cierpiał, kiedy… umrę…
– Ty nie umrzesz… Nie umrzesz… Wyzdrowiejesz i będziemy szczęśliwi…
– Nie możemy być tego pewni, … ale wiem, że mimo wszystko nie potrafię cię nie kochać… Wybaczysz mi? – zapytałam.
– Zawsze! Zawsze będę ci wybaczał, a ty? Wybaczysz mi?
– Nie ma ci, czego wybaczać… Chcę jedynie, abyś przy mnie był i mnie kochał… – powiedziałam, po czym go pocałowałam.
– Jeszcze jedno.
– Tak?
– Czy zostaniesz moją żoną, ale teraz już na sto procent? – zapytał.
– Tak! Zaczniemy wszystko z czysta kartą!


(Nie) Poczciwi |Poczciwy Krzychu x OC Fanfiction| (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz