~ 3 ~

3.2K 79 4
                                    

 

Liam

 

Wczoraj zasnąłem zadowolony i uśmiechnięty, jednak noc wcale taka nie była.

Budziłem się kilka razy i za każdym razem był to ten sam fragment mojego życia. Coś o czym bardzo chciałem zapomnieć. Obraz mojej byłej dziewczyny tamtego popołudnia, nawiedzał mnie dosyć często i to niestety, nie zawsze tylko we śnie. Marzyłem, by ten obraz wymazać z pamięci, jednak kompletnie nie potrafiłem tego zrobić. Sny te zawsze powtarzały się w podobnym okresie - zawsze gdy zbliżała się data naszej nieaktualnej już rocznicy, zawsze w okolicy daty rozstania oraz w okresie przedświątecznym.

Rano, nie do końca wyspany, dzień musiałem zacząć od kawy. Gdy wziąłem telefon do ręki i przeczytałem nieprzeczytaną tam wiadomość od razu poczułem się lepiej.

„Dzień dobry, Liamie"

Sus, zupełnie nieświadomie, pomagała mi zostawić przeszłość za sobą i w końcu ruszyć do przodu. Wiedziałem, że nie stanie się to od razu, ale skoro jedna wiadomość potrafiła tak znacznie poprawić mój nastrój, to była szansa, że z czasem całkowicie zostawię to za sobą.

Odpisałem jej:

„Dziękuję. Mój teraz na pewno będzie dobry. Miłego dnia :)"

Wyszykowałem się do pracy i z uśmiechem na twarzy wszedłem do biura.

Praca znowu szła mi dobrze z czego byłem zadowolony, bo była szansa, że wyrobie się ze wszystkim bez ślęczenia po godzinach.

W połowie dnia zjawił się mój przyjaciel.

- Coś ty taki zadowolony? Wyrwałeś jakąś super laskę i ją zaliczyłeś?

Byliśmy z Jacobem w tym samym wieku, a jednak czasami miałem wrażenie, że rozmawiam z nastolatkiem. Zupełnie nie reformowalny facet.

- Czy ty tylko o jednym? – zapytałem i skinąłem mu głową wskazując krzesło przede mną.

Kumpel usiadł na nim i położył nogi na biurku. Zrzuciłem mu je, bo położył buty bezpośrednio na dokumentach uszykowanych dla zarządu, więc wolałem by nie miały odcisków jego butów.

- Już nie udawaj takiego cnotliwego. – Zaśmiał się głośno, po czym wstał z krzesła i rozwalił się na kanapie pod ścianą. – A jak tamta panienka z klubu?

- Susanne? Dobrze. Super dziewczyna. Kto wie, może coś z tego wyjdzie? – Odparłem mu zadowolony, wspominając w myślach poranne smsy. – A jak ta twoja blondi, z którą zniknąłeś?

Jacob momentalnie przestał się uśmiechać. Przeczesał swoje nażelowane włosy ręką, całkowicie psując tym fryzurę, nad którą pewnie przesiedział dobry kwadrans.

- Nawet mi nie mów. Zaliczyłem ją w klubie, ale jak chciała mi dać swój numer telefonu, a ja powiedziałem jej, że może się nie fatygować, bo mi nie potrzebny, to się... tak jakby wkurzyła. – Wzruszył ramionami i nagle się wyszczerzył. – To mówisz, że może miłość? Ekstra. To zanim cię już usidli ta twoja dama, może wpadniemy do ciebie z chłopakami na jakiś poker czy coś?

Jacob nadzwyczaj zadowolony ze swojego pomysłu, siedział i czekał na moją akceptację. Dawno już nie urządzaliśmy wieczoru z pokerem, bo zawsze któremuś z nas coś wypadło i odwoływaliśmy całe spotkanie.

- Możecie wpaść. Ale kupcie jakieś browary czy co tam chcecie, bo ostatnio opróżniliście mi barek, a zapomniałem uzupełnić zapasy.

- Ale ty żyła jesteś. Serio, sknera na maksa. Nie musisz tak oszczędzać na najlepszych kumplach. – Ironizował udając urażonego. – Przyjaźń jest bezcenna, nie wiesz o tym?

Szansa [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz