Liam
W sobotę rano byłem dziwnie podekscytowany. Nie bardzo wiedziałem dlaczego. Podejrzewałem, że chodziło o spędzenie popołudnia z Sus, choć ostatnimi czasy przed spotkaniami z nią, się tak nie denerwowałem. Później uświadomiłem sobie, że przecież nie mieliśmy być tam sami. Ja nie miewałem styczności z dziećmi, więc nawet nie bardzo wiedziałem czy mnie lubią albo czy miałem do nich odpowiednie podejście. Nerwy nerwami, jednak mimo wątpliwości, chciałem tam być razem z nimi.Stawiłem się w umówionym miejscu o odpowiedniej godzinie i zacząłem rozglądać się za znajomą twarzą. Niestety nikogo nie dostrzegłem. W zamian usłyszałem dźwięk telefonu:
- Liam - powiedziała zdenerwowana Sus. - Spóźnimy się chwilę. Będziemy za jakieś dziesięć minut.
Odetchnąłem z ulgą, że mnie nie wystawili, bo naprawdę chciałem spędzić z nią trochę czasu.
- Nie ma problemu - uspokoiłem ją. - Nigdzie mi się nie spieszy, poczekam.
- Dzięki, to pa.
Rozłączyła się, a ja usiadłem na ławce i czekałem na moje towarzystwo. Zastanawiałem się jak będzie wyglądać to spotkanie, ile lat ma ten chłopczyk i kim on w ogóle dla niej był. Niby proste pytania, a jednak zaprzątały mi głowę.
- Hej, przepraszamy za spóźnienie.
Odwróciłem się, słysząc znajomy głos i spojrzałem na osoby stojące tuż obok mnie.
- Cześć Sus. - Mrugnąłem okiem do kobiety, po czym przykucnąłem przy chłopcu i się do niego uśmiechnąłem. - Cześć. Jestem Liam. A ty?
Chłopiec spojrzał na Sus, a gdy ona kiwnęła mu głową na znak zgody, wrócił spojrzeniem do mnie i powiedział:
- Jeśtem Oli.
Podałem małemu rękę i się przywitałem.
- Bardzo mi miło cię poznać, Oli.
- Olivier - zwróciła się do małego Sus. - Możesz iść na plac zabaw. Tylko nie biegaj za szybko dobrze?
- Tak ciocia.
Mały pobiegł na plac i zaczął zjeżdżać na zjeżdżalni.
- Oli, wolniej! - upomniała go Sus.
Spojrzałem na nią zaskoczony. Może i nie miałem pojęcia jak się wychowuje dzieci. W zasadzie to kompletnie nic nie wiedziałem o dzieciach, jednak dla mnie oczywiste było, że dziecko musi się wybiegać. Po co więc je w tym hamować?
- To dziecko - stwierdziłem zupełnie jakby Sus o tym nie wiedziała. - Niech się wybiega. Nic mu przecież nie będzie.
- Niestety - powiedziała. - Musi ograniczać wysiłek. Jest astmatykiem a do tego niedawno miał zmienione leki, bo poprzednie nie przynosiły efektu.
No tak, to był solidny argument, z którym nie zamierzałem dyskutować. Zamyśliłem się na chwilę i przypomniała mi się nasza wczorajsza wymiana zdań.
- To mówisz, że jest „bezkonkurencyjny"? - zapytałem i zrobiłem palcami cudzysłów, wypowiadając ostatni wyraz.
Ona się roześmiała i spojrzała w jego stronę. Tak cudnie wyglądała, gdy na niego patrzyła. Zawsze gdy ją widziałem, była piękna, jednak z tą miłością wypisaną na twarzy, była jeszcze piękniejsza.
- Tak, zdecydowanie - przytaknęła. - Nie ma fajniejszego mężczyzny od niego. - Spojrzała na mnie i pełną powagą dodała: - Mówię to z czystym sumieniem, a muszę przyznać, że znam wielu.
CZYTASZ
Szansa [ZAKOŃCZONE]
RomanceKażdy w życiu popełnia błędy. Jedne są większe, inne drobne. Jedne nic nieznaczące, takie które da się naprawić, a inne niestety zamieniają nasz świat. Jeden dzień, jedna chwila, jeden czyn, jeden błąd. Niby tak niewiele, a tak znacznie zmieniło m...