~ 14 ~

1.9K 59 9
                                    

Liam


W sobotę rano byłem dziwnie podekscytowany. Nie bardzo wiedziałem dlaczego. Podejrzewałem, że chodziło o spędzenie popołudnia z Sus, choć ostatnimi czasy przed spotkaniami z nią, się tak nie denerwowałem. Później uświadomiłem sobie, że przecież nie mieliśmy być tam sami. Ja nie miewałem styczności z dziećmi, więc nawet nie bardzo wiedziałem czy mnie lubią albo czy miałem do nich odpowiednie podejście. Nerwy nerwami, jednak mimo wątpliwości, chciałem tam być razem z nimi.

Stawiłem się w umówionym miejscu o odpowiedniej godzinie i zacząłem rozglądać się za znajomą twarzą. Niestety nikogo nie dostrzegłem. W zamian usłyszałem dźwięk telefonu:

- Liam - powiedziała zdenerwowana Sus. - Spóźnimy się chwilę. Będziemy za jakieś dziesięć minut.

Odetchnąłem z ulgą, że mnie nie wystawili, bo naprawdę chciałem spędzić z nią trochę czasu.

- Nie ma problemu - uspokoiłem ją. - Nigdzie mi się nie spieszy, poczekam.

- Dzięki, to pa.

Rozłączyła się, a ja usiadłem na ławce i czekałem na moje towarzystwo. Zastanawiałem się jak będzie wyglądać to spotkanie, ile lat ma ten chłopczyk i kim on w ogóle dla niej był. Niby proste pytania, a jednak zaprzątały mi głowę.

- Hej, przepraszamy za spóźnienie.

Odwróciłem się, słysząc znajomy głos i spojrzałem na osoby stojące tuż obok mnie.

- Cześć Sus. - Mrugnąłem okiem do kobiety, po czym przykucnąłem przy chłopcu i się do niego uśmiechnąłem. - Cześć. Jestem Liam. A ty?

Chłopiec spojrzał na Sus, a gdy ona kiwnęła mu głową na znak zgody, wrócił spojrzeniem do mnie i powiedział:

- Jeśtem Oli.

Podałem małemu rękę i się przywitałem.

- Bardzo mi miło cię poznać, Oli.

- Olivier - zwróciła się do małego Sus. - Możesz iść na plac zabaw. Tylko nie biegaj za szybko dobrze?

- Tak ciocia.

Mały pobiegł na plac i zaczął zjeżdżać na zjeżdżalni.

- Oli, wolniej! - upomniała go Sus.

Spojrzałem na nią zaskoczony. Może i nie miałem pojęcia jak się wychowuje dzieci. W zasadzie to kompletnie nic nie wiedziałem o dzieciach, jednak dla mnie oczywiste było, że dziecko musi się wybiegać. Po co więc je w tym hamować?

- To dziecko - stwierdziłem zupełnie jakby Sus o tym nie wiedziała. - Niech się wybiega. Nic mu przecież nie będzie.

- Niestety - powiedziała. - Musi ograniczać wysiłek. Jest astmatykiem a do tego niedawno miał zmienione leki, bo poprzednie nie przynosiły efektu.

No tak, to był solidny argument, z którym nie zamierzałem dyskutować. Zamyśliłem się na chwilę i przypomniała mi się nasza wczorajsza wymiana zdań.

- To mówisz, że jest „bezkonkurencyjny"? - zapytałem i zrobiłem palcami cudzysłów, wypowiadając ostatni wyraz.

Ona się roześmiała i spojrzała w jego stronę. Tak cudnie wyglądała, gdy na niego patrzyła. Zawsze gdy ją widziałem, była piękna, jednak z tą miłością wypisaną na twarzy, była jeszcze piękniejsza.

- Tak, zdecydowanie - przytaknęła. - Nie ma fajniejszego mężczyzny od niego. - Spojrzała na mnie i pełną powagą dodała: - Mówię to z czystym sumieniem, a muszę przyznać, że znam wielu.

Szansa [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz