~ 6 ~

2.4K 72 11
                                    

  

Liam


 

Kolejnego dnia w pracy zrobiło się małe zamieszanie. Jeden z naszych klientów, ten którego niedawno sprawdzałem dla prezesa, miał pewne problemy finansowe, które przed nami zataił. Konieczne było spotkanie z nim, jednak trzeba było zrobić to osobiście i praktycznie niezapowiedzianie.

- Liamie – zwrócił się do mnie prezes – oczywiście oczekuję, że polecisz do Blacka razem z nami.

Siedziałem na nieplanowanym spotkaniu kierownictwa w sprawie problematycznego klienta.

- Zdaję sobie z tego sprawę – zgodziłem się bez zastrzeżeń, bo oczywiste było, zawsze na takich spotkaniach obecne są osoby odpowiedzialne za finanse.

- To dobrze. Chciałbym żebyśmy wylecieli jeszcze dziś, tak by jutro przed południem być u klienta. – Wszyscy przytaknęli na jego słowa, ale nikt nic nie powiedział. – Dobrze, wobec tego dziś już idźcie do domów się spakować i wieczorem widzimy się na lotnisku. Moja sekretarka właśnie rezerwuje bilety, więc wszystkie informacje dotyczące lotu otrzymacie na maila. Jakieś pytania? – Wszyscy milczeli, więc prezes dodał: – skoro nie ma żadnych i jesteście tak ugodowi, to możemy kończyć. Do zobaczenia za kilka godzin.

Prezes wstał i opuścił salę konferencyjną, a my poszliśmy w jego ślady.

Wróciłem do swojego gabinetu i poprosiłem na rozmowę asystentkę.

- Monico, wieczorem wylatujemy  do Los Angeles spotkać się z klientem. Oczekuję, że skończy się na jednym spotkaniu i w piątek będę na miejscu, ale nie wiem jeszcze, ile nam zejdzie. Dla pewności odwołaj więc wszystkie moje spotkania do końca tygodnia i przesuń je na kolejny tydzień. Bieżące tematy postaram się podsyłać, bo planuję pracować zdalnie, ale dopiero okaże się czy będzie na to czas. Różnica w czasie, jak wiesz, nie będzie zbyt wielka, więc to nie powinien być problem. W razie potrzeby wysyłaj wiadomości, będzie mi je łatwiej czytać i w miarę możliwości odpisywać lub dzwonić. Masz jakieś pytania?

- Nie, raczej nie – odpowiedziała bez zająknięcia, więc wiedziałem, że nie martwiła się czy sobie poradzi. Już nie pierwszy raz gdzieś jechałem w delegację, jednak teraz różnica była taka, że ona, jako moja asystentka, przeważnie jechała tam razem ze mną.

- Dobra. Ja się będę zbierał, bo muszę się jeszcze spakować.

Monica wstała z krzesła i otwierając drzwi spojrzała na mnie.

- Powodzenia – powiedziała i wyszła z mojego gabinetu.

- Dziękuję.

Zabrałem wszystkie dokumenty, które mogłyby mi się przydać na spotkaniu oraz te którymi zamierzałem się zająć w wolnej chwili, jeśli takowa będzie. Zgarnąłem również komputer i wyszedłem z pracy.

Po powrocie do domu zastanawiałem się na ile dni się spakować. Oczekiwałem, że załatwimy wszystko w jeden dzień, jednak musiałem liczyć się również z trzema. Postanowiłem więc to wyśrodkować i spakować się na dwa dni, a w razie potrzeby dokupić coś na miejscu.

Wiedziałem, że podczas lotów i spotkań nie będę dostępny pod telefonem, więc napisałem szybką zbiorową informację do kumpli oraz dodatkową do Sus.

„Za kilka godzin wyjeżdżam służbowo na kilka dni, więc nie spotkamy się w najbliższym czasie."

Po wysłaniu wiadomości sprawdziłem maila, gdzie były wszystkie dane dotyczące lotu oraz załączony bilet. Skończyłem pakowanie i poszedłem się uszykować do lotu. Wykąpałem się, ubrałem i wyskoczyłem na szybkie jedzenie na rogu ulicy przy której mieszkałem.

Szansa [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz