~ 13 ~

1.9K 61 17
                                    

Liam


Nie spałem już tej nocy. Siedząc w salonie i wpatrując się bez celu w jeden punkt na ścianie, odczekałem do odpowiedniej godziny i wykonałem telefon, nad którym się zastanawiałem od dłuższego czasu.

- Witam Szanowny Panie Page - zabrzmiał ironiczny głos mojego rozmówcy. - Nie spodziewałem się telefonu od pana.

- Cześć Dell.

Dell był moim dobrym znajomym od spraw skomplikowanych. Nie rozmawialiśmy od prawie dwóch lat, więc nie dziwiłem się, iż on był zaskoczony.

- W czym mogę pomóc ci tym razem?

Poczochrałem swoje włosy i zastanawiałem się jakich słów użyć, żeby go nie wkurzyć, bo mógłby bez słowa się rozłączyć.

- W tym samym co ostatnio.

Zapadła cisza. Byłem pewny, że Dell wybuchnie i zacznie na mnie wrzeszczeć, a on zamilkł.

- Dell? Jesteś tam jeszcze?

- Ale Liam - westchnął zrezygnowany i miałem wrażenie, że zastanawia się, jak mnie spławić. - Wiesz, że to nie ma sensu?

Wkurzył mnie tym stwierdzeniem. Nie on był od tego, by mówić mi co miało sens, a co nie. Gdyby Jacob mi coś takiego powiedział, to być może bym to rozważył -pracowaliśmy razem, a do tego był moim przyjacielem. Ale Dell nie miał tu prawa głosu.

- Moja kasa, moje ryzyko, moja decyzja. Nie ty decydujesz. Ale tym razem się uda. Szczegóły wyślę ci mailem i czekam na zadowalające rezultaty.

- Nie sądzę, ale fakt, twój wybór. Czekam zatem za wiadomością. Pozdrawiam.

Odłożyłem telefon, a w zamian odpaliłem komputer. Napisałem do Della wszystko co trzeba i wysłałem wiadomość. Siedziałem tak jeszcze jakiś czas, wpatrując się w wysłaną wiadomość i zastanawiając się co zrobię, jak otrzymam już to czego chciałem.

Popołudniu wpadłem do Jacoba. Po drodze skoczyłem do sklepu i kupiłem trochę wkupnego, żeby nie zarzucił mi, że przyszedłem na krzywy ryj. Gdy zapukałem otworzył mi bez słowa i poszedł do kuchni czekając, aż podam mu torbę z zakupami.

- Spisałeś się - stwierdził patrząc na zakupy. - Teraz mogę powiedzieć, że możesz się rozgościć.

Roześmiałem się na jego słowa. To nie tak, że chłopaki mnie wykorzystywali do płacenia za zakupy, bo oni robili je równie często dla mnie. Lubiliśmy tak mówić i działało to w obie strony.

Obładowani w podżerki zasiedliśmy w salonie, rozkładając wszystko na stole.

- Dzwoniłem do Della.

Jacob spojrzał na mnie zaskoczony i przez chwilę zastanawiał się co powiedzieć.

- Jesteś pewny tego co robisz? - spytał nie będąc przychylnie nastawiony do mojego pomysłu.

- Jac, czuję że muszę to zrobić. Czuję, że muszę załatwić tę sprawę.

Oparłem się wygodnie o kanapę i przymknąłem na chwilę oczy. Wiedziałem, że nie spodoba mu się ten pomysł. Nie chciał żebym ponownie wchodził z Dellem w żadną współpracę, bo już ostatnio nie skończyłoby się to dobrze, gdyby nie Jacob.

- „Sprawę"? Serio? „Załatwić tę sprawę"? Tak nazywasz...?!

Zaczął wykrzykiwać naprawdę wkurzony, ale mu przerwałem. Było mi wystarczająco ciężko, żeby dodatkowo wysłuchiwać jego zażaleń.

Szansa [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz