~ 11 ~

2K 59 16
                                    

 

Liam

 

Miałem straszne wyrzuty sumienia w związku z Susanne. Wydzwaniała i pisała do mnie przez kilka dni od czasu tej imprezy, ale ja ani razu się do niej nie odezwałem.

Dziś był pierwszy dzień mojego urlopu. Postanowiłem go wykorzystać jak najlepiej mogłem.

Zacząłem od naprawienia błędu z niedzieli, czyli skontaktowania się z Sus.

„Cześć. Przepraszam, że nie mogłaś się ze mną ostatnio skontaktować. Miałem trochę problemów. Dziękuję za sobotę i liczę na wspólny lunch albo kolację. :)"

Długo musiałem czekać na jej odpowiedź.

Domyślałem się, że musiała przetrawić tę sytuację, więc zamierzałem być cierpliwy. W tym czasie posprzątałem mieszkanie, bo przez ostatnie dni bardzo je zasyfiłem i aż wstyd byłby, gdybym miał przyjąć tu jakiegoś gościa.

Po kilku godzinach sprzątania chciałem zadzwonić po jakiś posiłek, bo lodówka świeciła pustkami i nie bardzo miałem z czego zrobić sobie obiad. Jednak gdy wziąłem telefon do ręki, zobaczyłem nieodczytaną wiadomość:

„Miło, że piszesz. Bałam się, że coś się stało.Oczywiście chętnie pójdę z tobą na kolację. Jednak dziś nie mogę, bo jestem już umówiona."

Uśmiechnąłem się i szybko jej odpisałem:

„Cieszę się. To może jutro, jeśli nie masz już jakiś planów na popołudnie czy wieczór?"

Jednak Sus już nie odpisała tylko zadzwoniła.

- Przepraszam – odezwała się Sus. – Aktualnie łatwiej mi było zadzwonić niż napisać, bo właśnie jadę autem.

Nawet gdyby tego nie powiedziała, to domyśliłbym się po wyraźnym dźwięku silnika w tle.

- Nie chcę ci przeszkadzać – powiedziałem, bo nie bardzo wiedziałem w jakiej jest sytuacji. – Możemy pogadać później.

- Nie, spokojnie. – Zaśmiała się i zaczęła tłumaczyć. – Musiałam wyrwać się wcześniej z pracy i jadę teraz do znajomej. Zostanę u niej na noc i do pracy pojadę od niej z domu. Ale jutro chętnie się z tobą spotkam, jeśli kolacja nadal aktualna.

Odetchnąłem z ulgą, bo zaczynałem się obawiać, że chciała mnie spławić i robiła to w bardzo delikatny i kulturalny sposób.

- Która ci pasuje? – zapytałem, bo ja przez urlop mogłem się dowolnie dopasować do jej grafiku.

- Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, ale najchętniej o osiemnastej w „Twins", to jest bardzo blisko mojego mieszkania. – Tłumaczyła dalej: – Ten tydzień mam na tyle ciężki, że nie chce mi się jeździć nigdzie dalej, więc jeśli nie miałbyś nic przeciwko, to tam by mi najbardziej odpowiadało.

- Mi pasuje. Do zobaczenia jutro i baw się dobrze.

Zadowolony uśmiechałem się do niej, choć nie miała szansy tego zobaczyć.

- Nie sądzę, żebyśmy się miały dobrze bawić, ale dziękuję.

Pożegnała się i rozłączyła. A ja cieszyłem się, że naprawiłem tę sytuację.

Zadzwoniłem do pobliskiej restauracji, tak jak planowałem wcześniej, a gdy tylko je przywieźli, zabrałem się za jego jedzenie.

Nie bardzo miałem co z sobą zrobić. Owszem, zbliżał się wieczór, ale ja zrobiłem już większość prac domowych. Kumpli nie chciałem męczyć, więc żeby nie siedzieć tak zupełnie bezczynnie, pojechałem na zakupy. Nigdy nie lubiłem ich robić, jednak lodówka sama się nie uzupełni, a moja poza światłem nie miała już praktycznie niczego. Przeczuwałem, że Jacob choć raz przyprowadzi chłopaków do mnie, więc zrobiłem większe zapasy również alkoholu i różnych podżerek.

Po powrocie do domu rozpakowałem zakupy i włączyłem sobie jakiś film. Nawet nie do końca go oglądałem, bo myśli co chwilę uciekały mi w różne tematy.

Analizowałem, co mógłbym zrobić w obecnej sytuacji, czego bym chciał, a co powinienem. Sam nie wiedziałem czy tak naprawdę będę potrafił na sto procent korzystać z życia, dopóki nie zamknę jednego z rozdziałów swojego życia. Czułem, że mnie blokował i nie pozwalał się wznieść.

Jednak podjęcie jakiegokolwiek kroku musiało być przemyślane z mojej strony. Sam się już nieraz przekonałem, że działania pochopne nie są dobrym rozwiązaniem.

Godzinę później zadzwonił mój przyjaciel:

- Cześć, mieszkanie stoi jeszcze w całości? – Zaśmiał się Jacob, ale wydawało mi się, że nie do końca żartował z tym pytaniem.

- Witaj Jac. Nie musisz się martwić, a przynajmniej nie tym razem. Wszystko jest w porządku.

No, może nie do końca było WSZYSTKO w porządku, ale jakoś dawałem radę. Podejrzewałem, że to była zasługa Sus i zacząłem się zastanawiać czy udałoby jej się pomóc mi w odpędzeniu duchów przeszłości.

- Dziś już nie zdążę, poza tym jest już późno. Ale może wpadnę jutro po pracy?

Nie byłem zdziwiony propozycją Jacoba, bo już nawet robiąc zakupy, uwzględniłem dodatkowe towarzystwo.

- Na jutro umówiłem się z Sus, a bardzo zależy mi by ją zobaczyć, więc odpada – odparłem spokojnie i pewnie – ale możemy wstępnie na piątek. Chyba, że wyskoczę sobie gdzieś na weekend, to wtedy przesuniemy termin.

W słuchawce zapadła cisza. Byłem bardziej niż pewien, że moje słowa bardzo zaskoczyły mojego rozmówce. Zaśmiałem się w duchu, wyobrażając sobie jego minę, gdy mnie usłyszał.

- Po głosie słyszę, że już ci lepiej, a to dopiero pierwszy dzień urlopu. Widzę, że ta cała Susanne ma na ciebie kojący wpływ. To może skróć urop i wróć w ten poniedziałek a nie przyszły?

Wiedziałem, że tylko żartował, jednak wyczułem, że był spokojniejszy o mnie, niż na początku rozmowy. Nie chciałem by się o mnie martwił, choć ja na jego miejscu pewnie zachowywałbym się identycznie.

- Bardzo zabawne. Ale faktycznie czuję się o wiele lepiej. To pewnie dzięki Sus.

Naprawdę obstawiałem, że moje lepsze samopoczucie było związane z tą kobietą. Ona wywoływała we mnie taki dziwny spokój i zadowolenie. Cieszyłem się, że pojawiła się w moim życiu.

- Tylko nie rób niczego, czego później będziesz żałował, bo teraz to już nie tylko o ciebie chodzi.

- Wiem. Spokojnie.

- Dobra. Kończę, ale pamiętaj, że w razie potrzeby jestem pod telefonem.

- Jasne, pamiętam. Trzymaj się.

Rozłączyłem się i uśmiechnąłem sam do siebie. Miałem naprawdę świetnego przyjaciela. Był zawsze, gdy go potrzebowałem, a czasami nawet wtedy, gdy dopiero miałem go potrzebować. Nie zamieniłbym go na nikogo innego. Nikt nigdy mi tak nie pomógł. Nawet rodzina nie bardzo chciała utrzymywać ze mną kontakt w ostatnich latach. Wiedziałem, że rozmawiają ze mną wręcz na siłę, a ja nie miałem zamiaru im się narzucać.

Poszedłem pod długi prysznic, a gdy już byłem w łóżku, zacząłem się głośno śmiać. Pierwszy dzień urlopu, a ja jak typowa gospodyni domowa, posprzątałem mieszkanie i zrobiłem zakupy. Wiedziałem, że to wszystko było bardziej niż konieczne, jednak świadomość formy spędzonego urlopu, była niezłym zaskoczeniem.

 

Szansa [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz