~ 15 ~

1.9K 61 7
                                    

Liam

 

Wpatrywałem się w maila od Della już dobrą godzinę. Kilkukrotnie chciałem zamknąć komputer, ale jak tylko unosiłem rękę, by to zrobić, coś mnie powstrzymywało. Wstałem z kanapy, na której siedziałem i podszedłem do barku. Nalałem sobie podwójną -nie potrójną- whisky i usiadłem w tym samym miejscu co poprzednio, znowu wpatrując się w monitor.

Zaczął dzwonić telefon i gdy na wyświetlaczu zobaczyłem imię Susanne, po raz pierwszy nie chciałem odbierać i z nią rozmawiać. Poczekałem, aż telefon przestanie dzwonić, po czym go całkowicie wyłączyłem. Nie chciałem, by ktoś mi przeszkadzał.

Patrząc na ekran komputera serce waliło mi jak oszalałe. Przymknąłem na chwilę oczy, łudząc się, że to trochę uspokoi moje emocje. Niestety nie pomogło, więc dopiłem na raz pozostałość alkoholu jaką sobie nalałem i zacząłem chodzić po salonie. Nie wiem co było gorsze, to co zobaczyłem czy oczekiwanie na więcej.

Zamknąłem laptopa z trzaskiem i poszedłem do łazienki się wykąpać. Planowałem iść spać licząc na szybki sen.

Nie miałem pojęcia czy się rano obudziłem, czy tylko otworzyłem oczy. Całą noc śniłem, ale sam nie wiedziałem czy na jawie czy w prawdziwym śnie. Czułem się niesamowicie zmęczony, więc można było podejrzewać, że to jednak była jawa.

Wstałem z łóżka i wykończony poszedłem do kuchni.
Robiąc kawę spojrzałem na telefon, który leżał na stole, dokładnie tam, gdzie go zostawiłem poprzedniego dnia. Gdy tylko go włączyłem. Zaczęły przychodzić komunikaty: kilka smsów od Sus, kilka telefonów od Jacoba i jeden od Della.

Nie wiedziałem, do kogo odezwać się najpierw. Najbardziej chciałem do tego ostatniego, jednak wiedziałem, że po rozmowie z nim raczej nie będę w stanie już z nikim innym zamienić słowa.

Odpisałem więc Sus, która martwiła się o mnie. A do tego zastanawiała się czy nie wystraszyłem się naszej relacji po wczorajszym dniu. Napisałem, że wyskoczyło mi kilka pilnych spraw i że przez kilka dni mogę być niedostępny, ale to nie ma nic wspólnego z wczorajszym spotkaniem.

Później wybrałem numer do przyjaciela, który jakby czekał na mój telefon, bo odebrał po drugim sygnale.

- No, kurwa, w końcu! – wydarł się do słuchawki. – Człowieku, nie rób więcej takich numerów! Nie chcesz gadać albo jesteś kimś zajęty, to napisz z uprzedzeniem jakiś sms czy coś.

Ze spokojem poczekałem, aż Jacob skończy mówić. Gdy tylko rozległa się cisza, odezwałem się.

- Jacob, czy mógłbyś do mnie przyjechać? – zapytałem prawie szepcząc, bo nie do końca miałem siłę mówić głośno.

- Liam, stało się coś? – dopytywał szczerze zmartwiony, ale tylko mnie tym rozdrażnił.

- Możesz czy nie? – warknąłem i już miałem się rozłączyć, gdy w końcu usłyszałem odpowiedź:

- Dobra, już jadę.

Po niespełna pół godzinie otworzyłem drzwi Jacobowi.

- Co jest? – zapytał, będąc jeszcze u progu drzwi.

- Chodź.

Usiadłem na kanapie w salonie i odpaliłem komputer. Włączyłem wczorajszego maila od Della i pokazałem go Jacobowi, który uważnie wszystko studiował.

- No i? Chyba nie jesteś tym zaskoczony?

Milczałem, bo nie wiedziałem co miałem mu powiedzieć. Może i nie byłem, ale chyba to mnie jednak przerastało.

- Jac, nie mam pojęcia czy jestem, czy nie. Ale jak to widzę, to serce galopuje mi jakby miało wyskoczyć. – Przyznałem szczerze i wstałem z miejsca, czując nagłą potrzebę ruchu.

- Kurwa wiedziałem, że tak będzie. Mówiłem, żebyś tego nie robił. – Przyjaciel szarpnął się za włosy i spojrzał na mnie. – To wszystko co masz od Della?

- Nie wiem – wzruszyłem ramionami i podszedłem do okna.

- Nie rozumiem. Jak to nie wiesz?

Jac był wyraźnie zaskoczony i nie bardzo rozumiał moje słowa, ale nie mogłem mu się dziwić.

- To przyszło wczoraj późnym popołudniem. Dziś rano próbował się dodzwonić do mnie, jak miałem wyłączony telefon. Teraz zwyczajnie boję się do niego oddzwonić.

Byłem szczery. Zresztą zawsze starałem się mówić prawdę, a już w szczególności osobom mi bliskim takim jak Jacob.

- Stary, jak zacząłeś, to weź to skończ. Powiedziałeś A, to wypadałoby powiedzieć też B.

Wiedziałem, że miał racje. Ale niewiele mi to pomagało.

- Mam zadzwonić za ciebie? – zapytał, czym -tym razem- to on mnie zaskoczył.

- Nie. Muszę sam. I chyba masz rację, skoro zacząłem, to muszę skończyć.

Wziąłem telefon i wybrałem odpowiedni numer.

- Cześć Liam. Dzwoniłem.

- Wiem. Masz resztę? – zapytałem niepewnie, bo chyba chciałem usłyszeć, że nie zdąży wszystkiego zrobić z jakiś ważnych przyczyn.

- Praktycznie tak. – Z nerwów zacisnąłem mocno szczękę, bo liczyłem na inną odpowiedź. – Został jeszcze jeden temat, ale w tym tempie, pewnie zdążę uwinąć się maksymalnie do środy.

- Dzięki. Do usłyszenia.

Rozłączyłem się i podszedłem do komputera. Wszedłem w nieprzeczytane wiadomości i wyświetliłem dzisiejszą. Miałem już wszystko czego chciałem, poza jedną najważniejszą sprawą, za którą miałem czekać do środy.

Obaj z Jacobem milczeliśmy, do czasu.

- Liam – zwrócił się do mnie – odpowiedz mi, ale szczerze, wiesz z ręką na sercu, co czujesz do Sus?

To było chyba jedno z najtrudniejszych pytań. Gdyby zadał mi je jeszcze wczoraj, pewnie potrafiłbym na nie odpowiedzieć. Teraz już chyba nie.

- Nie wiem – przyznałem.

- A po tym co zobaczyłeś, nadal chcesz z nią być?

Jego pytania były niby takie proste, a zarazem takie trudne, że aż mnie wkurzały.

- Nie mam pojęcia.

- To radzę ci się zdecydować – stwierdził poważnie Jac, a mi aż ciśnienie poszybowało na jego słowa.

- Co ty nie powiesz? Myślisz, że tego nie wiem?! – krzyknąłem, choć nie wiem dlaczego (przecież on nie był niczemu winny, próbował tylko pomóc).

Jednak Jacoba to zupełnie nie zraziło i postanowił brnąć dalej.

- Słuchaj, tu już nie chodzi tylko o ciebie. Nie powinieneś z nią być dopóki tego nie załatwisz, możesz ją bardzo skrzywdzić, a tak będzie, jeśli nie podejmiesz jakiejś decyzji.

Jacob poklepał mnie po plecach i wyszedł z mieszkania, zostawiając mnie samego z myślami. Był prawdziwym przyjacielem. Trwał obok, gdy nie chciałem być sam w jakiejś trudnej dla mnie sytuacji, ale też zostawiał samego, gdy musiałem w samotności coś przemyśleć.

Wiedziałem, że miał cholerną rację. Moja decyzja i ustalenia z Dellem, mogły nie tylko skrzywdzić mnie, ale i ją. Miałem tak straszny mętlik w głowie, że miałem wrażenie, jakby miał mi eksplodować od natłoku tych wszystkich myśli. Przed telefonem do Della, nie sądziłem, że będę miał z tym aż taki problem. Ale niestety miałem, a przyjaciel jak zawsze to przewidział.

 

 

Szansa [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz