~ 8 ~

2.2K 73 8
                                    

Liam


Sus nie odezwała się ani w niedzielę, ani w poniedziałek. Nie chciałem się narzucać zwłaszcza, że podejrzewałem, iż mogła mieć towarzystwo tego faceta ze zdjęcia.

Ja sam pracy miałem dużo. Nie dość, że miałem tematy bieżące, to jeszcze czekały te, które zalegały mi z ubiegłego tygodnia, a których nie zdążyłem w weekend ogarnąć.

We wtorek do gabinetu wparował Jacob. Jak zawsze był w dobrym humorze, ale nie wiedziałem czy to z jakiegoś konkretnego powodu, czy tak po prostu. W końcu Jac był typem człowieka, u którego nic szczególnego nie musiało się wydarzyć, żeby być zadowolonym.

- Słyszałem, że się udało? Ale daliście czadu z tym projektem.

Nie zamierzałem się wypierać, bo faktycznie odwaliliśmy kawał świetnej roboty i to w dość krótkim czasie.

- Tak - przyznałem. - Skromnie powiem, że daliśmy czadu.

Jac przytaknął i przypominając sobie o czymś wybuchnął podekscytowany.

- Gościu, byś widział jakie szaleństwo, to był w sobotę. Mówię ci, co za impreza!

- Tak, gdybyś zapomniał to widziałem - odburknąłem, bo przypomniała mi się Sus w namiętnym uścisku innego faceta i po chwili dodałem: - Odpowiednio o to zadbałeś.

Jacob machnął ręką, dając mi tym do zrozumienia, że mam się nie przejmować.

- Nie stresuj się tą laską. Ona długo się z nim nie bawiła. Zatańczyła z nim może ze trzy kawałki i każdy poszedł w swoją stronę. Ona szalała głównie z dziewczynami. Ale nawet ich wszystkich nie oblukałem, bo przyszły chyba w dziesięć albo i więcej, w dodatku siedziały daleko ode mnie. Sprawdziłem tylko czy nie ma Alice, tej blondynki z naszej poprzedniej imprezy, ale gdy jej nie dostrzegłem, to czułem, że mogę bez obaw mogę dalej szaleć.

Nie wiedziałem dlaczego, ale poczułem ulgę na jego słowa. Dobra, nie było co się oszukiwać. Dobrze wiedziałem dlaczego kamień spadł mi z serca. Cieszyłem się, że między Sus a tym facetem do niczego więcej nie doszło. Uspokojony sytuacją, mogłem teraz na spokojnie wysłuchać Jacoba o tym jak się bawił.

- A ty jak? Wyrwałeś jakąś?

- Jak zawsze - wyszczerzył się jeszcze bardziej - ale nie z ich ekipy. Nie chciałem już więcej ryzykować, bo jak na serio spikniesz się z Sus, to mogłoby być niezręcznie. I tak już z Alice w razie co będzie głupio. No i tamta laska była tego warta, zdecydowanie. Zresztą sama odchodząc rzuciła mi tekstem „że mam pamiętać, że się nie znamy". Może trochę szkoda, bo niezła była i znała się na rzeczy. A jak ta twoja impreza w LA?

Wybuchnąłem śmiechem przypominając sobie moją imprezę.

- Oj, myślę, że przebije twoją.

Opowiedziałem Jacobowi wydarzenia dotyczące prostytutki i już zaśmiewaliśmy się obaj. Później Jac wrócił do siebie, a ja mogłem ponownie utonąć w zestawieniach.

Po pracy wróciłem do mieszkania, jednak nie zdążyłem nawet usiąść, kiedy rozdzwonił się mój telefon.

- Cześć Sus - przywitałem się zadowolony.

Cieszyłem się, że mogłem usłyszeć jej głos, bo choć wmawiałem sobie, ze tak nie jest, to tęskniłem za nią. Tak, tęskniłem za kobietą, której praktycznie nie znałem i w zasadzie widziałem zaledwie kilka razy.

- Hej Liam - odpowiedziała niby radośnie, ale brzmiała na smutną. - Jak tam powrót? Rozumiem, że wróciłeś?

- Tak, tak jak pisałem - potwierdziłem, ale zacząłem się martwić sposobem w jaki mówiła. Czułem, że się coś stało i chciałem jej jakoś pomóc jeśli byłoby to w ogóle możliwe. - Sus, wszystko dobrze? Nie brzmisz na szczęśliwą.

Szansa [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz