Czarnowłosy chłopak wyszedł właśnie spod prysznica z owiniętym wokół bioder ręcznikiem. Krew i brud znikały powoli w odpływie a Alec poczuł jak ciężar na jego plecach lekko zelżał. Dzięki Aniołowi patrol już się skończył.
Przed jego oczami wciąż pojawiały się obrazy tych biednych wampirów, walczących o życie niczym dzikie zwierzęta.
Oparł czoło o chłodne płytki i wziął głęboki oddech. Musi to robić. W końcu właśnie tego wszyscy od niego oczekiwali. Posłuszeństwa, oddania, zimnej, bezlitosnej precyzji, jakby zakończona niedawno wojna pozbawiła Nocnych Łowców człowieczeństwa.
On jeden czuł niemal fizyczny ból na myśl o zabijaniu istot, które na dobrą sprawę nikomu nie wadziły. Ten klan żywił się krwią zwierząt. Nie stanowili zagrożenia dla ludzi. Po cholerę ich zabijać?!
Alec uderzył kilka razy potylicą o szare płytki, pragnąc wyciszyć własne myśli. Był wybrakowany. Wszyscy mu to mówili. Powtarzali jak mantrę.
Nie powinien tyle myśleć. Jace zawsze mu to powtarzał, no i Izzy też.-Lightwood, rusz ten swój chudy tyłek!-Ryknął Issac zza drzwi, waląc w nie z całej siły.
Alec westchnął i zaczął się ubierać.
-Już idę.-Powiedział spokojnie.
-Co znowu czytasz te swoje bzdury?! Ogarnij się chłopie!Lightwood zacisnął mocniej dłonie w pięści i sięgnął do bogatych złóż cierpliwości.
Dziwak. Odludek. Łamaga.Słyszał to nie raz i już się z tym pogodził. Był inny. Trudno. Nie zmieniało to jednak faktu że chwilami czuł ukłucie bólu.
Odciął się jednak od tych pochmurnych myśli i wyszedł z łazienki.
Issac był łysym, brodatym mężczyzną z wiecznie wkurzonym wyrazem twarzy. Był też przełożonym Aleca i chłopak chcąc lub nie musiał go słuchać.
-Spiszesz raport.
-Ale...
-Daj spokój Lightwood. Kiedy nie ma tu twoich rodziców ja tu żądze. Zapamiętaj to sobie. Albo...
Zaśmiał się.
-Lepiej się nie nie wysilaj. Jesteś tylko myślicielem, który buja w obłokach. Co to za chwile zawachania! Masz atakować a nie myśleć!-Darł się Issac.-Nie możesz być jak Jace?Alec poczuł się tak jakby zaliczył cios w żołądek.
-Ja... przykro mi...postaram się.
-Jutro ruszasz na misję z chłopakami. Masz pokazać że coś potrafisz!Alec zacisnął zęby i spuścił głowę.
-Tak jest.Po czym odszedł i zniknął w odmętach krętych korytarzy. Gabinet znajdował się w odległej części instytutu, więc tutaj chłopak mógł trochę odetchnąć.
Usiadł do biurka i ukrył twarz a dłoniach. Był cholernie zmęczony, zrezygnowany i zły. Czuł że nie podoła tym wszystkim oczekiwaniom. Był beznadziejny.
Rany na brzuchu, sprawiły że chłopak skrzywił się lekko kiedy sięgnął po plik dokumentów. Musi to wypełnić i wracać do Izzy. Jace zapewne weźmie nocny patrol i nawet do niej nie zajrzy. Jak zwykle.
Alec skończył z tymi papierami gdzieś około północy. Przeciągnął się delikatnie, uważając na rany, i skierował do wyjścia zakładając po drodze bluzę.
Instytut był pogrążony w ciszy i mroku. Chłopak stąpał cicho, spokojnie. Wspiął się na drugie piętro i skierował do pokoju na końcu korytarza.
Sama chciała przenieść się tak daleko. Z dala od szeptów i niechcianych spojrzeń.
Alec ją rozumiał. Izzy to wojowniczka, silna i niezależna. Nie mogła znieść tego że musi na kimś polegać, być od kogoś zależna.Uchylił ostrożnie drzwi i wszedł do środka.
Leżała na łóżku skulona na boku i oddychała spokojnie przez lekko uchylone usta.
Alec podszedł do niej cicho i z rozczuleniem poprawił jak kołdrę. Wyglądała tak spokojnie. Jej ciemne włosy były rozsypane ciemną kaskadą na jasnej pościeli a z jak drobnego, mizernego ciała zniknęło, choć na chwilę, całe napięcie.Chłopak mimowolnie spojrzał na jej nogi, kiedy otulał ją koldrą. Bezwładne, chude kończyny z różowymi głębokim bliznami na łydkach przyprawiły go o łzy.
Jego biedna mała siostrzyczka. Co z niego za brat?Czemu nie może zrobić dla niej więcej?Chłopak ucałował chłodne czoło siostry i spojrzał na jasny księżyc za oknem. Musi być jakiś sposób. Musi.
Chłopak już którąś noc z rządu spędzał w bibliotece. Przynajmniej tu nikt na niego nie warczał i zwyczajnie lubił to miejsce.
Po raz kolejny zajrzał do jednego z opasłych tomów. Znalazł w niej informacje o magii uzdrawiajacej. Spisane tam przypadki dowodziły, że potężny czarownik mógłby przywrócić Izzy do pełni zdrowia. Jednak skąd u licha wziąść czarownika ! Podziemni zaszyli się nie wiadomo gdzie, bo łowcy sukcesywnie na nich polowali. Nie dziwił się im.Wiedział jednak jedno. Potrzebował czarownika.
Witajcie frędzle!
Moje opowiadanie Inny niż wszyscy niedługo dobiegnie końca, więc pomyślałam że zaproponuję coś nowego. Mam nadzieję że komuś się to spodoba. Ma tu być troszkę bardziej depresyjnie niż w pierwszym ff, bo mam naprawdę kiepski humor. Więc ...oto prolog 😊

CZYTASZ
W mroku {Malec}
FanfictionMinęło sześć lat odkąd wojna pomiędzy Nocnymi Łowcami a Podziemnymi niemal wyniszczyła obie rasy. Nic już nie jest takie jak kiedyś. Zrujnowane miasta powoli podnoszą się z upadku,a ludzie wiedzą już o istnieniu łowców. Podziemni natomiast stali si...