Rozdział 8

902 40 0
                                    

1\3 mini maratonu mam nadzieję że Wam się spodoba miłego czytania

Elijah pov

Minęły 3 dni od tego czasu ani razu nie byłem u Natashy. Nie chciałem przyznać tego nawet nad sobą, ale bałem się, że jak spojrzę w jej oczy zobaczę strach. Oczywiście, że bała się mnie już wcześniej. Jednak po moim wybuchu wiedziałem, że będzie widziała we mnie tylko potwora, którym byłem. Mimo to przy niej starałem się tego nie okazywać. Ale jak zwykle nie udało się. Moje rodzeństwo z niewiadomego powodu unikało mnie. Byłem zmęczony. Przez myśli o dziewczynie dokuczała mi bezsenność. Siedziałem więc u siebie w pokoju pijąc kolejną butelkę bursztynowego płynu. Gdy usłyszałem, że drzwi gwałtownie się otworzyły i stanęła w nich moja najstarsza siostra. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.

- Oj braciszku staczasz się. Nie trzeba być wampirem, aby czuć jak śmierdzisz alkoholem. Lepiej się ogarnij, bo muszę ci coś powiedzieć. W duchu czuje, że ci się to nie spodoba.-swoje usta zacisnęła w linie

Z powodu braku zajęć w wampirzym tempie sprzątnąłem w pokoju i poszedłem pod prysznic. Po 10 minutach stałem przed nią jak zwykle ubrany w garnitur. Ta tylko uśmiechnęła się do mnie blado i niepewnie podała mi starą książkę mojej matki po czym szybko wyszła z pokoju. Wróciłem więc na mój ukochany fotel i strona po stronie wgłębiałem się w lekturę.

Gdy przeczytałem ostatnią stronę, nie wiedziałem po co Freya mi ją przyniosła. Starałem sobie przypomnieć czy moje rodzeństwo mówiło coś o tym zaklęciu. Wtedy zacząłem łączyć fakty. Szalona rodzinka od kilku dni jest spokojna i jakby zestresowana. Freya siedzi dniami i nocami czytając grube księgi o łamaniu zaklęć. Klaus nie chce już na niej eksperymentować. Ja od czasu gdy pierwszy raz zobaczyłem Natashe darzę ją innymi uczuciami niż powinienem. Nie myślę o niczym innym niż ona. Coraz bardziej przepełniała mnie złość. Myślałem, że wybuchnę. W napływie wściekłości podszedłem do szafki z napojami alkoholowymi i jednym ruchem zrzuciłem z niej wszystkie butelki. Bardziej zły niż na siebie byłem na moją okrutną matkę. To zaklęcie miało być jakimś rodzajem kary na mnie. Zastanawiałem się jednak jak Ester rzuciła zaklęcie z zaświatów. Była przecież martwa od 4 lat! Sam pamiętam, że Klaus zabił ją kołkiem z białego dębu. Po uspokojeniu się zacząłem trzeźwo myśleć. Zastanawiałem się jak powiedzieć o tym dziewczynie. Nie wiedziałem jak wybrnąć z tej sytuacji. Postanowiłem więc pójść do pokoju Frey i się jej poradzić. Gdy zapukałem do jej drzwi otworzyła prawie natychmiast. Widząc, że ja nie wiem, co mam powiedzieć ona zaczęła:

- Wchodź bracie pewnie masz wiele pytać.- wszedłem do jej pokoju nie powiem miała nam większy bałagan niż kiedykolwiek. Wszelkie książki, notatki, artykuły, stare papirusy leżały porozrzucane. Gdy chciałem sięgnąć po jedną z tych rzeczy moja siostra zatrzymała mnie natychmiast.

- Nie ruszaj to wszystko jest posegregowane, od najważniejszych informacji do najmniej.-popatrzyłem na nią krzywo. Nie wyglądało mi to na uporządkowane informacje.

- Kiedy ostatni raz wypoczęłaś? Wyglądasz na strasznie zmęczoną.- zapytałem z niepokojem.

- Nie spałam odkąd się o tym dowiedziałam, będzie to może pięć, sześć dni. Ale nie martw się nie jestem zmęczona. Musimy natychmiast przerwać to zaklęcie.- odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem.

- Wszyscy z rodziny wiedzą o tym zaklęciu, ale jest jeszcze jedna zainteresowana w tym domu, która powinna wiedzieć o tej sytuacji, a dowiedziałem się ostatni- podsumowałem

Natasha pov

Od kilku dni go nie widziałam. Tak naprawdę to jedyną osobą, którą widywałam była Rebeka. Przynosiła mi ona bowiem posiłki trzy razy dziennie. Przy tej czynności jednak nie odzywała się do mnie ani jednym słowem. Nudę odpędzałam, więc rysując w szkicowniku postacie z moich koszmarów, które nie dawały mi zmrużyć oka w nocy. Nie mogłam już oglądać zachodów słońca, ponieważ po mojej próbie ucieczki Klaus nakazał zabić deskami moje jedyne okno na świat. Mimo codziennego spożywania posiłków czułam się strasznie osłabiona.

Tamtego dnia pamiętam, że nie miałam siły już wstać z łóżka. Nie zareagowałam, więc gdy ktoś wszedł do pomieszczenia. Przypuszczałam, że była to pierwotna wampirzyca. Przestraszyłam się, więc nie na żarty czując męską dłoń na ramieniu. Strzepnęłam ją szybko i nakazałam mojemu wyniszczonemu ciału odsunąć od nieznajomej postaci. Uczyniłam to, spojrzałam w górę i zobaczyłam stojącego przede mną Elijah. Uśmiechnęłam się w duchu.
Znów poczułam się jakby ktoś zawładną moim ciałem. Wstałam z łóżka naprzeciwko bruneta i nie wiele myśląc przytuliłam się do niego. Poczułam jak całe jego mięśnie natychmiast się spinają pod moim dotykiem. Gdy po kilku minutach dotarło do mnie co robię odskoczyłam od mężczyzny tak szybko jak na to pozwalał mi stan mojego organizmu. Moje policzki od razu okrzesały się różem. Czułam na sobie przeszywający wzrok bruneta. Staliśmy tak w ciszy, chciałam zapaść się od ziemię.
Napiętą atmosferę przerwał Elijah. Podszedł do mnie bliżej i podał mi książkę. Zmarszczyłam brwi tylko po to tu przyszedł?- zapytałam siebie w duchu. Usiadłam na łóżku i otworzyłam ją. Lecz gdy miałam przeczytać pierwsze zdanie brązowooki podniósł energicznie mój podbródek. Drugą ręką wyjął białą chusteczkę z kieszonki marynarki i mi ją podał. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Widząc to przyłożył mi ją do nosa. Pod jego oczami pojawiły się żyłki

-Krew- pomyślałam

Odruchowo chciałam dotknąć tamtego miejsca ale zatrzymał mnie wzrok mężczyzny.

Ta chwila wydawała mi się trwać wieczność. Nie miałam odwagi się odezwać, nie wiedziałam co miałabym powiedzieć. Mój towarzysz zachowywał się jak w transie. Jakby ciałem był w pokoju, ale duchem gdzieś daleko. Intrygował mnie. Mimo iż nie zapomniałam gdzie się znajduję i że przetrzymują mnie wbrew mojej woli, przy nim czułam się bezpiecznie.
Wreszcie Elijah otrząsnął się z zadumy i z miną jakby wyjawił mi swój największy sekret wyszedł z pokoju. Z pola widzenia osoby trzeciej ta sytuacja wydawała by się zapewne dziwna. Jednak ja w tamtym momencie pomimo iż nie zmieniliśmy ze sobą ani jednego zdania czułam że nasze stosunki z wampirem zostały oczyszczone.

Gdy tylko przypomniałam sobie o księdze przyniesionej przez pierwotnego otworzyłam ją i zaczęłam chłonąć każde słowo. Wpierw nie rozumiałam po co ją dostałam. To zaklęcie wydawało mi się nierealne. Bo powiedzmy sobie szczerze kto przy normalnych zmysłach robi coś takiego dwójce osób. To jest jakby skazywał ich na śmierć w długich i nieskończonych cierpieniach.

Skończyłam czytać było już długo po zachodzie słońca. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Cały czas wmawiałam sobie że to jest jednym wielkim nieporozumieniem. Postanowiłam nie myśleć o tym tylko położyć się i próbować zasnąć. Po zamknięciu oczu w mojej głowie zaczęły się tworzyć obrazy przyszłości. Były one przerażające i bardzo realistyczne. Widziałam jak połowa miasta leży w rozszarpanych trupach.
Ci co przeżyli; matki i małe dzieci były mordowane w okrutnych męczarniach. Wszędzie było słychać krzyki, które przeszywały mnie na wskroś. Chciałam uciec od trupów. Odwróciłam się i zaczęłam biec w drugą stronę. Jednak martwych z każdym krokiem przybywało.
Czułam się winna ich śmierci, z każdym nowym ciałem jeszcze bardziej opadałam z sił. Wiedziałam że dalej nie ucieknę. Nogi mi się plątały, oddech stawał się coraz cięższy. Potknęłam się już byłam przygotowana da bliskie spotkanie z ziemią. To się jednak nie stało.

Połączeni Przez Przeznaczenie. The Originals.✔️✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz