Rozdział 6

986 47 3
                                    

Jejku kolejny rozdział mam nadzieję że wam się spodoba! Napiszcie mi czy taka okładka na opowiadanie Wam się podoba bo zastanawiam się czy nie zmienić. Jeśli są jakieś błędy ze spójnością tekstu bardzo przepraszam. <3

Natasha pov

Całą noc stałam przed oknem wpatrując się w ciemność. Nad tym miastem rzeczywiście wisiała jakaś mroczna aura. Dziwiłam się sama sobie że dotąd jej nie zauważyłam.

Czy czułam się źle z wiedzą którą posiadałam? Najgorzej na świecie. Wydawało mi się jakby ktoś oplatał moją szyje niewidzialnym sznurem. Dusząc mnie i nie pozwalając wypowiedzieć mi ani jednego słowa.

Dodatkowo cała ta sytuacja z wchodzeniem mi do głowy i rozgrzebywaniem moich wspomnień też dała się mi we znaki.

Przypomniałam sobie to uczucie kiedy chodził po moim rodzinnym domu. Przyglądał się zachowaniu mojej matki, chłonął każde wypowiedziane przez nią słowo. Niczym największy psychopata patrzący się na cierpienie jego ofiary. Na ciele czułam wtedy każde uderzenie mojej rodzicielki. Okropne słowa, które wypowiedziała w moją stronę rozchodziły się echem po mojej głowie. Bałam się też że wampir zobaczył jakieś wspomnienie, które chciałam ukryć nawet przed samą sobą.

Jedna łza spłynęła mi po policzku na wspomnienie mojej rodziny i wczesnego dzieciństwa. Przetarła ją szybko rękawem bluzki.

-Zamknęłam ten rozdział nie wracam do niego- powiedziałam sobie w głowie.

Moje zmęczone ciało opadło na łóżko. Przymknęłam oczy. Miałam już dość tego domu. Tego psychopatycznego rodzeństwa.

Z chwilowej drzemki wybudził mnie huk. Natychmiast podniosłam się z łóżka. Rozejrzałam się jednak nic nie zauważyłam. Odetchnęłam z ulgą myślałam, że Klaus wrócił i będzie mnie ponownie torturował. Po chwili jednak usłyszałam kolejny huk i trzask drewna. Ty razem jednak podeszłam do drzwi. Zawahałam się przez chwile, ale dotknęłam klamki i pociągnęłam ku sobie. Ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte. Poczułam jak adrenalina zaczyna buzować w moich żyłach. Wyszłam z pokoju i rozejrzałam się dookoła. Na szczęście nikogo nie było na korytarzu. Szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. Odgłosy walki były głośniejsze.

W gigantycznym holu Rebekah, Klaus i Elijah mordowali po kolei napierające w na nich w szturmie wampiry. Ich zakrwawione ciała były wszędzie. W tamtym momencie do mojej głowy wpadł bardzo ryzykowny, ale wykonalny plan ucieczki.

- Całe rodzeństwo było przecież zajęte to idealna chwila by spróbować -pomyślałam.

Powoli zeszłam po schodach. Starałam się nie wydać żadnego dźwięki. Wiedziałam, że wampiry mają wyczulony słuch. Byłam już prawie przy wyjściu. Już miałam sięgnąć po klamkę gdy w drzwi trafiło ciało martwego wampira tamując je jednocześnie. Odwróciłam się z przerażeniem w stronę holu. Zauważyłam na sobie wzrok Elijah. Szedł powoli w moją stronę. Gestem ręki pokazał mi abym stała gdzie stoję. Byłam rozdarta. Z jednej strony chciałam się go posłuchać, a z drugiej miałam jeszcze nadzieję, że uda mi się dziś uciec. Wizja ucieczki okazała się być silniejsza.

Rozejrzałam się i rzuciłam się do biegu. Pobiegłam w prawą część mieszkania; była to kuchnia. Podeszłam do szuflady i gwałtownie ją otworzyłam. Zaczęłam w niej szukać czegoś ostrego co pomogłoby mi przynajmniej na chwilę zatrzymać wampira. Wzięłam pierwsze co dotknęłam okazał się być to ostry nóż. Gdy tylko się odwróciłam zobaczyłam bruneta stojącego metr ode mnie. Widziałam, że jest zły i sfrustrowany. Jednak nie byłam pewna czy to z powodu wampirów, czy dlatego, że wyszłam z pokoju i próbowałam uciec. Chwilę później sobie coś uświadomiłam. Obiecałam sobie, że będę dzielna i przetrwam. Chciałam pokazać matce że nie jestem nikim. On w tym czasie podszedł jeszcze bliżej. Za blisko. Czułam coraz większe przerażenie. Znowu poczułam że moje ciało się mnie nie słucha. Serce zaczęło mi bić szybciej. Mój mózg zaczął świrować. Czułam że raz zemdleje. Gdy zrobił kolejny krok w moją stronę zatrzymał się czas, tak jakby jego obecność działa na mnie kojąco. Wyciągnął do mnie rękę, ale ja zamiast mu ją podać nie wiele myśląc wbiłam mu nóż w klatkę piersiową. Poczułam piekący ból ściskający moją czaszkę. Z trudem go zignorowałam i chwiejnym krokiem odwróciłam się by pójść w stronę tylnego wyjścia z domu.

Nie zdążyłam przejść kilku kroków gdy brunet znów pojawił się przede mną. Wyciągnął sobie nóż jednym ruchem. Miałam nadzieję, że to przynajmniej na trochę zatrzyma wampira. Myliłam się. Brązowooki chwycił mnie w pasie przerzucił przez ramię i w wampirzym tempie pognał ze mną do pokoju, w którym byłam wcześniej. Chciałam mu się wyrwać. Byłam już tak blisko. Na pewno rodzina pierwotnych nie odważyłaby się pobiec za mną na ulicę pełną ludzi. Puścił mnie dopiero gdy staliśmy na środku pomieszczenia. Mojej uwadze nie umknęło to, że Elijah nadal trzymał nóż, który w niego wbiłam. Sprawiło to, że ciało przeszył dreszcz. Gdy ten zorientował się że spuszczam wzroku z narzędzia powoli odłożył go na biurko. Szybko podszedł do mnie i położył mi ręce na ramionach. Potem przyparł mnie do ściany i wycedził przez zęby:

-Starałem się być wyrozumiały, ale fala goryczy się przelała. Nie będę tolerował takiego zachowania. Na razie żyjesz w domu mojej rodziny czy ci się to podoba czy nie. Zawsze możesz wrócić do piwnicy. Nikt ci nie broni powiedz tylko jedno słowo.

Gdy zobaczył strach na mojej twarzy zluźnił uścisk i ruszył w stronę drzwi. Miał już zamknąć je na klucz zebrałam w sobie resztki odwagi i powiedziałam

-Dostaliście już wszystko co ode mnie chcecie zdecydujcie czy mnie zabijecie czy wypuścicie.

Natychmiast się odwrócił i sekundę później był przy mnie. Jego ręka była na mojej szyi.

-Jak dla mnie możesz być martwa.-jego głos był ostry

Nie mogłam złapać oddechu.

- W takim razie czemu jestem tu, a nie w piwnicy w której twoje rodzeństwo by mnie torturowało do śmierci.- wiedziałam że tym go zagnę.

Rozluźnił uścisk. Moje nogi nareszcie dotknęły podłogi. Wyglądał jakby przed chwilą wybudził się z amoku, który nim zawładną. Zeskanował moją twarz. Sekundę później już go niebyło, a ja dopiero wtedy zorientowałam się że przez cały czas wstrzymałam oddech.

Elijah powodował że czułam się źle i dobrze jednocześnie. Z jednej strony bałam się go i to wszystko z krwią ludzką, przemianą wydawało mi się absurdalne. Lecz z drugiej coś mnie do niego ciągnęło. Kiedy był przy mnie blisko wszystko się jakby naprawiało i....miało sens.

Jeszcze na koniec chciałabym podziękować za pomoc nad tą pracą kaciamietek wpadajcie do niej i czytajcie jej fanfiction...

Połączeni Przez Przeznaczenie. The Originals.✔️✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz