Tamtej nocy nie zasnęłam ani sekundy. Elijah nie opuszczał mnie na krok. Długo rozmawialiśmy. Starał się mnie pocieszyć mówiąc mi, że to nie moja wina, tylko jego matki. Jednak nie za bardzo to pomogło. Nie mogłam pozbyć się z głowy obrazów martwych ciał. Na te nieprzyjemne wspomnienia z moich oczu ponownie wypłynęły łzy.
Dopiero, gdy pierwsze promyki słońca zaczęły prześlizgiwać się z nad horyzontu odsunęłam się od bruneta i wstałam z łóżka. Podeszłam do okna spoglądając za miasto poza nim.
- Zawsze intrygowało mnie piękno Nowego Orleanu. Myślę, że to głównie skłoniło mojego brata do zastania tu.- zwrócił się do mnie pierwotny
- Masz rację to miasto ma w sobie coś strasznego i tajemniczego, a za razem pięknego. Można by było powiedzieć, że przyciąga turystów.- odpowiedziałam
- Nigdy nie mówiłaś jak się tutaj znalazłaś. Chciałbym znać tą historię, o ile czujesz się na siłach- poczułam wzrok bruneta na plecach.
Chwilę wahałam się przed wypowiedzeniem jakiegokolwiek słowa. Nie chciałam rozgrzebywać ran i wspomnień. Z drugiej strony bardzo chciałam się z kimś tym podzielić. Odwróciłam się spotykając na sobie palące spojrzenie Elijah. Usiadłam obok niego na łóżku.
-Widzę, że to dla ciebie strasznie ciężkie. Wiesz ze nie musiałabyś mi tego mówić. Jeśli tylko mi pozwolisz.
Spojrzałam na niego z ukosa. Mimo iż ostatnim za ostatni raz byłam mu strasznie wdzięczna za pomoc, nadal byłam sceptycznie nastawiona do jakiegokolwiek mieszania w moich wspomnieniach. Przez chwilę zastanawiałam się nad jego słowami. Jednak ostatecznie zgodziłam się na jego propozycję.
Mężczyzna jeszcze przez moment szukał na mojej twarzy jakiegoś rodzaju potwierdzenia czy momentu zawahania. Najwyraźniej niczego nie udało mu się znaleźć i przyłożył swoją dłoń do mojej skroni.
Czułam, na które wydarzenie patrzy, ponieważ jego obraz pojawiał mi się w głowie. Mimo woli z moich oczy wypłynęły łzy. Siedzieliśmy tak jeszcze kilka godzin aż Elijah otworzył oczy i przywracając siebie jak i mnie do rzeczywistości. Jego twarz jak to miał w zwyczaju nie okazywała ani grama uczuć. Czasami zastanawiałam się ile wieków zajęło mu opanowanie tej czynności. Powoli podniosłam się z mojego dotychczasowego siedzenia i ruszyłam w stronę salonu.
Elijah pov
To, co zobaczyłem przypalało mnie o spore zdziwienie. Mimo iż już kilkukrotnie przyglądałem się wspomnieniom dziewczyny te były jakieś inne.
Postanowiłem jednak na tamten moment nie zaprzątać sobie tym głowy. Miałem nierozwiązane sprawy ze swoim rodzeństwem.
W wampirzym tempie opuściłem pomieszczenie. Moim celem był pokój kochanego braciszka. Nie bawiłem się już nawet w kulturalne pukanie, (co było bardzo nie w moim stylu) tylko energicznie otworzyłem drzwi. Oprócz niego zastałem tam też moją młodszą siostrę Rebekę.-Idealnie dwie pieczenie na jednym ogniu- pomyślałem.
Został oczywiście jeszcze Kol jednak nim postanowiłem rozprawić się później.
- A więc czy ktoś z Was chętny jest wytłumaczyć mi tą niezmiernie irytującą mnie sytuację? - zwróciłem się ostro do dwójki mojego rodzeństwa.
Oboje popatrzyli się na siebie przestraszeni.
-Braciszku uspokój się, my to zrobiliśmy dla twojego dobra. Chcieliśmy zakończyć tą całą maskaradę- powiedział do mnie Niklaus.
W jego głosie usłyszałem lekką kpinę, co zdenerwowało mnie to jeszcze bardziej.
-Doprawdy, a przypadkiem nie pomyślałeś, iż gdy dziewczyna umrze ja również stracę życie.- z całej siły powstrzymywałem się, aby go nie uderzyć.
W pomieszczeniu zapanowała kompletna cisza. Zapytałem, więc ponownie już bardziej podniesionym głosem.
-Nie przeszło wam to przez myśl!?- nie mogłem dać się ponieść emocjom
- Elijah to nie był ich pomyśl, uspokój się- usłyszałem za sobą głos Frey.
Odwróciłem się do niej i uczyniłem to, o co mnie prosiła. Pokazała mi ruchem dłoni abym poszedł za nią. Z niechęcią do zrobiłem. Nie podobało mi się to, ponieważ za wszelką cenę chciałem pokazać rodzeństwu, że popełnili błąd narażając życie Natashy.
Wyszliśmy z naszego domu. Ruszyliśmy w stronę ogrodu. Moja siostra prowadziła mnie drogą, której dotąd nie znałem. Po chwili weszliśmy do lasu. Zauważyłem tam małą zniszczoną altankę.
-Tutaj zawsze przesiadywałam, jako małe dziecko, gdy byłam zła. Nasz ojciec zbudował to dla mnie. To było pierwsze miejsce gdzie się udałam od razu po wybudzeniu. Ku mojemu szczęściu to miejsce przetrwało, nie mam pojęcia jak. Wydaje mi się, że na prośbę taty nasza matka rzuciła na nie zaklęcie. Da się wyczuć tu dziwną energię.- odezwała się do mnie siostra z uśmiechem na ustach.
- Masz rację, lecz czy to pomoże? Niestety wątpię- odpowiedziałem sam sobie
Na to moja siostra odpowiedziała śmiechem. Popatrzyłem na nią krzywo.
- Ta sytuacja wcale nie jest zabawna jednak nasza matka łącząc Waszą dwójkę albo popełniła straszny błąd, albo zrobiła to umyślnie.- powiedziała tajemnico.
- Co masz przez to na myśli?- zapytałem się jej z zdziwieniem w głosie.
Nie rzekła już nic. Domyśliłem się więc, że nie uzyskam od niej odpowiedzi. Niech te czarownice nigdy nie powiedzą niczego wprost tylko bawią się w niezrozumiałe gierki.
Ruszyłem, szybkim krokiem w stronę domu. Ku mojemu zdziwieniu złość wyparowała ze mnie zupełnie. Jeszcze większym zaskoczeniem była dla mnie scena, którą zobaczyłem przechodząc przez próg.
W salonie na fotelach siedziała Rebeka, Kol, Klaus i Natasha. Nie miałem pojęcia co ta ostatnia robiła w tym gronie, lecz by nie zrobić jej przykrości nie odezwałem się ani słowem.
Wszyscy byli pogrążeni w rozmowie. Jedyną osobą, która zauważyła moją obecność była brązowowłosa kobieta. Energicznie odwróciła głowę w moją stronę. Posłała w moją stronę nieśmiały uśmiech. Ruszyłem w kierunku mojej rodziny i usiadłem obok nich na jednym z wolnych siedzeń. Przysłuchiwałem się rozmowie jednak nie byłem jej częścią. Moje myśli cały czas schodziły na tor jedynego człowieka w tym towarzystwie. Coraz częściej nakrywałem się na intensywnym wpatrywaniu się w dziewczynę.
- Co o tym myślisz Elijah- głos Klausa wybudził mnie z transu. Spojrzałem w jego stronę pytającym wzrokiem.
- Czyli wszystko ustalone. Nie mogę się już doczekać. Tegoroczny bal charytatywny będzie niesamowity.- głośno roześmiała się Rebeka- Natychmiast muszę wszystko zorganizować. Natasha pójdziesz ze mną wybrać styl i dekoracje?
- Jeśli tego chcesz oczywiście że tak - odpowiedziała ucieszonej dziewczynie brunetka.
Wyszły z salonu. Pokój opuścił również Kol, który zapewne wybrał się do naszej piwniczki z winami.
- Bracie od pojawienia się tej dziewczyny w naszym domu nie jesteś sobą.-cisze panującą w pomieszczeniu przerwał Klaus
Miał rację. Nie odpowiedziałem mu tylko ruszyłem do swojego pokoju.
Usiadłem na swoim fotelu i zagłębiłem się w lekturze. Czytałem księgę o leczniczych ziołach używanych przez czarownice. W pewnym momencie zapragnąłem zobaczyć Natashy.
Było już jednak bardzo późno w nocy i dziewczyna zapewne zasnęła. Mimo to nie przejąłem się tym faktem i sekundę później stałem w pomieszczeniu, w którym spała. Wyglądała rozczulająco. Jej włosy oplatały jej twarz. Godziny zdawały zlewać się w sekundy. Nagle dziewczyna zaczęła się wybudzać, lecz gdy tylko podniosła głowę z poduszek opuściłem w wampirzym tempie jej pokój.
Kolejna część z góry przepraszam wszystkich że nic nie wstawiałam. Było to spowodowane tym okresem przedświątecznym i końcem semestru. <33
CZYTASZ
Połączeni Przez Przeznaczenie. The Originals.✔️✔️
VampirHistoria o 19 letniej dziewczynie Nataszy która wraz z koleżanką przyjeżdża do Nowego Orleanu i tam przez przypadek spotka legendarną hybrydę Klausa Mikaelsona. Czy dzięki tej znajomości dziewczyna pozna miłość życia Elijahy? Czy zostanie Oszukana p...