Rozdział 3

1.2K 63 2
                                    

Nie wiem czy komukolwiek chce się to czytać ale jeśli tak to tylko chce powiedzieć że rozdziały wyżej miały drobne korekty, ponieważ sama nie jestem zadowolona ze swoich tekstów i cały czas je poprawiam

Elijah pov

Wracałem właśnie do naszego domu w Nowym Orleanie. Od kilku dni przebywałem poza nim. Odnawiałem nasze przymierze zawarte pomiędzy wampirami, a wilkołakami. Ostatnio sprawiały dużo problemów więc było to konieczne posunięcie. Zależało mi aby miasto mojego brata przynajmniej utrzymywało pozory bezpiecznego. Od razu po przejściu przez próg miałem zamiar się wyciszyć i pomyśleć.

Jednak to co zobaczyłem w domu zupełnie zniszczyło moje plany.

W salonie, na stole kuchennym i na podłodze było porozwalane tonę papierów i starych ksiąg mojej matki.
Freya i Rebeka zajmowały sofę i przeglądały dwa tomy pierwszych spisanych książek o magii.
Na dywanie natomiast leżał pijany Kol, w ręce trzymał butelkę Burbona z 1759 r.
Ruszyłem do kuchni, gdzie zastałem sprzątaczkę z wiadrem całym pełnym czerwoną cieczą. Od razu wyczułem że to krew. Właśnie wtedy przypomniałem sobie dziewczynę którą porwał Niklaus. W wampirzym tempie pobiegłem do piwnicy.

Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem sprzątaczkę zacierającą krew z podłogi. Za nią leżała oparta dziewczyna. Wyglądała żałośnie. Włosy przyklejone do twarzy, która była cała w kroplach zaschniętej krwi pomieszanej z łzami. Ubrania miała potargane i brudne. Chciałem do niej podejść, ale pracownica zatrzymała mnie.

- Nikomu nie można do niej podchodzić, rozmawiać z nią ani dawać jej jedzenia czy picia. Tak, powiedział pan Mikaelson.

- Co jej zrobili? - zapytałem się kobiety używając na niej perswazji.

- Dziewczynę pan Klaus sprowadził kilka dni temu. Podobno jest w niej coś nienaturalnego. Od razu po pana wyjeździe pan Mikaelson z panienką Freyą zaczęli ją torturować. Pewnie nie chciała nic powiedzieć- na twarzy starej kobiety zobaczyłem smutek i współczucie- Niech pan mi uwierzy takich krzyków i płacz ja nigdy nie słyszała. Przez kilkanaście godzin było tylko słychać krzyki, błagania o śmierć i płacz. Oni jednak zrobili sobie tylko przerwę i kilka minut zaczęli od nowa.

Wtedy zrobiło mi się żal dziewczyny. Znalazła się w nieodpowiedniej chwili w nieodpowiednim czasie i przeciw swojej woli została królikiem doświadczalnym mojego nie czułego brata. Nie wie pewnie czego od niej chcą i dlaczego tu jest.

-Godzinę temu pan Klaus kazał mi tu posprzątać. Widok był okropny, wszędzie była krew - na twarzy sprzątaczki pojawił się grymas obrzydzenia.

- Zapomnij o tej rozmowie i wróć do obowiązków- zahipnotyzowałem ją ponownie i poszedłem szukać mojego brata.

-Niklaus -zawołałem go z salony, w którym nadal przebywało moje rodzeństwa, który po chwili pojawił się obok mnie. - Bracie co do cholery dzieje się w tym domu. Panuje ogólny nie ład. Wszędzie jest chaos. W naszej piwnicy leży prawie martwa dziewczyna która była przez was torturowana wykończenia i do omdlenia. Nie spodziewałem się po tobie takiego braku empatii. Nie wystarczyło by jej po prostu zapytać skąd u niej takie zdolności- powiedziałem.

Jednak mój brat nie przejął się jak zwykle moimi słowami. Spojrzał na mnie spod byka i zirytowany podszedł do Frey i Rebeki i zapytał się ich.

-Jeszcze nic nie znalazłyście? Czemu żadne zaklęcie na nią nie działa? I co to znaczy że jest prawie martwa? Miałyście ją przynajmniej na razie nie zabijać.-w jego głosie rosła wściekłość.

Moje siostry tylko przewróciły na to oczami i wróciły do poprzedniego zajęcia. Wtedy dotarło do mnie jak bardzo destrukcyjna jest moja rodzina. Niszczy wszystko na swojej drodze byleby tylko osiągnąć sukces, lub tymczasową satysfakcje.

- Widzę że nikt z was nie ma pojęcia co należy zrobić w tej sytuacji- westchnąłem cicho.

W wampirzym tempie pognałem do piwnicy. Chwyciłem ciało dziewczyny i zaniosłem do wolego pokoju, który leżał bardzo blisko mojego.

-Co do cholery- usłyszałem za sobą głos brata.

- Nie tutaj- zamknąłem drzwi i udaliśmy się do mojego gabinetu

-Możesz mi wytłumaczyć od kiedy okazujemy łaskę więźniom?- właśnie od kiedy?

Nie wiedziałem co myśleć. Czemu było mi szkoda zostawiać dziewczynę na pastwę mojego rodzeństwa. Powinno mnie to przecież nie obchodzić jej życie. Odchrząknąłem lekko.

-Zrobiłem to co wypadało zrobić

- A od kiedy my robimy to co należy?- wiedziałem że jeśli dłużej będę brnąć w tą rozmowę to mój brat wreszcie wyjdzie z siebie co kończy się katastrofalnie. Wpatrywaliśmy się w siebie tocząc walkę na wzrok. Czasami zastanawiałem się dlaczego tak dziecinni jesteśmy.- W takim razie został nam tylko kompromis, ponieważ każdy z nas zdaje sobie sprawę że druga strona nie odpuści. Zatem ja pozwolę ci co kilka dni wypróbowywać nowe zaklęcie, a ty że nie będziesz jej torturował ani męczył.- oboje podaliśmy sobie dłonie na zgodę, po czym mój brat wyszedł, a ja nakazałem sprzątaczce sporządzać codziennie jedzenie dla dziewczyny i kupić nowe ubrania oraz potrzebne rzeczy.

Natasha pov

Miałam bardzo zły sen obudziłam się z potem na czole. Podniosłam głowę z nad poduszki i usiadłam na łóżku. Rozejrzałam się w około i odetchnęłam z ulgą. To był tylko zły sen- powiedziałam sobie w duchu. Nagle jak grom na moją głowę spadł straszny fakt. To nie jest mój pokój w hotelu!

Wstałam z łóżka i od razu podeszłam do drzwi. Jak na moje nieszczęście były zamknięte. Ruszyłam w stronę okna. Pokój znajdował się na drugim piętrze. Zginęłabym jeśli bym skończyła?- Zapytałam siebie w myślach. Usiadłam na podłodze opierając głowę o ścianę.

Gdy byłam tak pochłonięta myślami nawet nie zauważyłam że do pokoju wszedł postawny mężczyzna. Od razu zaczęłam się odsuwać w najdalszy róg pomieszczenia. On widząc to podał mi dłoń uśmiechając się jakby na zachętę. Z jednej strony coś mówiło mi ze powinnam na niego uważać, ale z drugiej, która okazała się silniejsza pragnęłam w pewnym stopniu jego dotyku. Gdyby wtedy ktoś zapytał mnie dlaczego nie odpowiedziałbym. Nie umiałam wytłumaczyć tego nawet samej sobie.

Podałam mu dłoń on złapał ją i chwycił mnie w pasie. Uniósł moje ciało z ziemi na co przeszył mnie dreszcz strachu.

Jednak nieznajomy zaczął prowadzić mnie w stronę małego stolika koło szafy na którym leżała tacę z jedzeniem. Usiadłam i niepewnie jej się przyglądałam. Nie miałam ochoty jeść. Na samą myśl chciało mi się wymiotować. Oczywiście nie był to jedyny powód. Wolałam nie spożywać czegoś co mogło by przejść przez ręce mojego porywacza.

-Nazywam się Elijah Mikaelson i jestem starszym bratem Klausa.-odezwał się mężczyzna.

-Kto to Klaus?- zapytałam zdezorientowana.

- Ah tak czyli oni nie powiedzieli ci o niczym. Z jakimi potworami obecnie żyjesz. Klaus to blondwłosy mężczyzna z zapędem do tortur i krzywdzenia ludzi- zaśmiał się lekko, ale po chwili spoważniał.

Jego oczy na sekundę zmieniły kolor na czerwony. Natychmiast wstałam chcąc uciec od niego jak najdalej. Moje ręce trzęsły się niemiłosiernie.

- Spokojnie nic Ci przy mnie nie grozi.

-Nie wydaje mi się. Ja, ja nie zniosę tego dłużej- po moich policzkach popłynęły łzy. Z jednej strony było mi strasznie wstyd. Nienawidziłam płakać było to dla mnie najzwyczajniej nadmierne okazywanie emocji, z drugiej jednak w tamtym momencie miałam to gdzieś.

-Dobrze więc, nie ufaj mi. Tam- wskazał na drzwi obok szafy- jest łazienka możesz się wykąpać. Ja w tym czasie sobie pójdę. Dobranoc- ostatnie słowo wypowiedziane przez niego strasznie mnie rozczuliło. Mimo iż starałam się go bać czułam że jakiś wewnętrzny głos mówi mi że to niepotrzebne. Nigdy nie czułam się tak bardzo rozbita.

Poszłam w stronę drzwi które miały być łazienką. Po wejściu do pomieszczenia znalazłam czyste ręczniki i ubrania. Zaryglowałam drzwi i spojrzałam na siebie w lustrze. Każda rana przypominała mi ból i sposób w jaką ją uzyskałam. Weszłam do wanny, gdy ciepła woda dotknęła mojego ciała poczułam jak każdy mój mięsień się rozluźnia.

Ten właśnie zwykły prysznic pamiętam jako pierwszą chwilę w tym piekle dzięki której mimowolnie się uśmiechnęłam.

Połączeni Przez Przeznaczenie. The Originals.✔️✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz