Rozdział 13

710 37 0
                                    




Poczułam pod sobą miękkie łóżko od razu odsunęłam się jak najdalej wampira. Zamknęłam oczy jedyne, czego pragnęłam było zasnąć.

Sen od zawsze wydawał i się pewno rodzaju odskoczną. Odcinał mnie od świata. Pozwalał mi odpocząć od brutalnej rzeczywistości.

Niedane mi było jednak odpocząć długo. Ponownie we śnie zobaczyłam tą samą rzeź miasta, lecz teraz widziałam tam same twarze dzieci. Gwałtownie podniosłam głowę z poduszki i usiadłam na łóżku. Byłam strasznie przestraszona. Moje ręce trzęsły się niekontrolowanie. Mój oddech był przyśpieszony.

Nie umiałam się uspokoić. Jedna łza spłynęła mi po policzku. Została ona jednak szybko strata białą chustką przez Elijah. Skóra piekła mnie przyjemnie pod jego dotykiem. W tamtym momencie poczułam coś niezmiernie dziwnego przez chwilę, gdy jego dłoń zetknęła się z moją twarzą jak na zawołanie moje przyspieszone bicie serca ustało. Zupełnie się uspokoiłam. Trwało to może sekundę nie dłużej. W momencie, gdy się odsunął i nie mieliśmy żadnego kontaktu fizycznego strach powrócił, przypomnienie o śnie i o tym, co się w nim działo. Zauważyłam, że wampir chciał wrócić na swoje poprzednie miejsce na fotelu, lecz ja chwyciłam jego dłoń i przyłożyłam sobie do policzka. Ponownie poczułam ulgę.

Wiedziałam, że był to bardzo odważny ruch, bo nie zapominajmy, z kim miałam do czynienia. Pomimo to chciałam przez nawet kilka minut, sekund odpocząć od bólu i strachu, który towarzyszył mi od bardzo dawna. Spojrzałam na oczy pierwotnego, wydawał się być nieźle zdziwiony nie opierał się jednak. Odsunęłam się by zrobić mu miejsce, starając się nie oderwać jego dłoni od mojej twarzy. Elijah usiadł na łóżku.

-Mogę- zapytałam cicho wskazując na jego ramię. Nic nie odpowiedział tylko pokręcił przytakująco głową. Powoli oparłam głowę na jego barku. Nie była to zbytnio wygodna pozycja. Mój towarzysz najwyraźniej to zauważy. Chwycił moją głowę w dłonie i oparł ją na swojej klatce piersiowej.

-Śpij- powiedział. Jego melodyjny głos na długo po zamknięciu oczu dźwięczał mi w głowie.

Wpadłam w objęcia Morfeusza.

Obudziłam się i przetarłam oczy. Uniosłam głowę, która niezmiennie leżała na torsie pierwotnego. Sam zainteresowany wpatrywał się we mnie brązowymi oczami. Podniósł dłoń i założy mi za ucho niesforne pasmo włosów, które wypadły z mojego uczesania, (czyli tego koczka, co jej zrobił Elijah dzień wcześniej). Uśmiechnęłam się do niego i odsunęłam, po czym przesunęłam się na skraj łóżka, aby pójść do łazienki. Wstałam i już miałam wyjść do innego pomieszczenia, lecz w progu zatrzymałam się i odwróciłam w stronę bruneta. Nie leżał on już tylko stał przed oknem wpatrując się w przestrzeń.

-Dziękuje, wiem, że nie musiałeś tego robić- powiedziałam, czując, że coraz bardziej się rumienie na wspomnienie ostatniej nocy.

Jak ostatnio po wykonaniu porannej toalety wróciłam do salonu. Tam zastałam tacę z jedzeniem. Nie tknęłam jej. Spodziewałam się podobnego efektu z dnia poprzedniego. Podeszłam do biblioteczki i zaczęłam przeglądać książki. Znalazłam jedną z ciekawym dla mnie tematem. Wzięłam koc i usiadłam obok okna. Dzień nie zapowiadał się dobrze, było pochmurnie.

Po kilku godzinach lektury poczułam, że ktoś mi się przygląda, nie pomyliłam się. Pierwotny wampir stał w salonie i przyglądał mi się. W ręku trzymał pustą szklankę. Podszedł do mnie, po czym ugryzł się w nadgarstek. Jego krew wlewała się do naczynia. Gdy skończył podał mi je. Wzięłam je i z niepewnym wzrokiem wpatrywałam się w czerwoną ciecz. Na samą myśl było mi nie dobrze. Powoli przyłożyłam szkło do ust. Piłam wolno, czekałam tylko na odruch wymiotny. On jednak nie nastąpił. Wypiłam zawartość i poszłam do kuchni. Umyłam naczynie. Wróciłam do tacy z jedzeniem i zaczęłam jeść. Nigdy wcześniej nie byłam tak bardzo wdzięczna za kromkę z szynką jak wtedy.

Podniosłam wzrok na brązowookiego, który siedział w fotelu przede mną. Czytał jakąś starą książkę.

-Przyglądasz mi się. Co chcesz wiedzieć?- Te słowa wypowiedziane przez Elijah obudziły mnie z zamyślenia.

-Nie....Nic, ja.........Tylko..........Nic.....- Zaczęłam się jąkać. Mentalnie trzepnęłam się patelnią w łeb.

Mój towarzysz słysząc to uśmiechnął się. W policzku ukazał się jeden dołeczek. Gdy to zobaczyłam od razu rozpłynęłam się. Pierwszy raz widziałam jak się uśmiecha i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to najsłodsza, a zarazem najseksowniejsza rzecz, jaką zobaczyłam.

-Co zrobisz, jeśli Freya nie złamie zaklęcia? - usłyszałam swoje pytanie

Od razu poniósł wzrok z nad lektury i spojrzał mi prosto w oczy.

- Uda jej się – odpowiedział. W jego głosie nie czułam jednak przekonania.

Kiwnęłam głową, nie chciałam drążyć tematu. Przeniosłam wzrok na książkę w moich rękach.

Nie wyobrażałam sobie przyszłości z krwiopijcą. Tak naprawdę nigdy nie myślałam o przyszłości. Zawsze liczyło się tu i teraz.

- A ty co byś zrobiła, lub pomyślała?- chwilę ciszy przerwał głos Elijah

- Myślę, że moje zdanie nie ma znaczenia i jest zbędne- uśmiechnęłam się do niego

- Mnie interesuje- powiedział

Zdenerwowana przełknęłam ślinę

- Nie wiem- odpowiedziałam niezgodnie z prawdą, lecz chcąc to ukryć nadal udawałam że czytam książkę.

- Kłamiesz- na swoim ciele poczułam jego parzące spojrzenie.

Nie odpowiedziałam już nic, tylko z westchnieniem podniosłam się gotując sobie wodę na herbatę. Była to pewnego rodzaju ucieczka od niewygodnego tematu.

Reszta dnia minęła spokojnie. Jednie tuż przed snem Elijah oznajmił mi że koniecznie musi gdzieś wyjechać i wróci jutro. Nie przejęłam się tym zbytnio, ponieważ wiedziałam że pierwotny musi zając się sprawami miasta.

Wieczorem, gdy już miałam kłaść się spać do mojego pokoju weszła Rebeka. W dłoni trzymała osiem butelek burbona.

- Ciężki dzień? – zapytałam

-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo- odpowiedziała z krzywym uśmiechem

Mimo iż nie zaczęłyśmy znajomości dość dobrze postanowiłyśmy to naprawić. Od pół godziny siedzę z blondwłosą wampirzycą pijąc już drugą butelkę bursztynowego alkoholu. Co chwilę wybuchamy śmiechem. Świat naokoło mnie coraz bardziej zaczyna wirować. Jestem już nieźle wystawiona. Moja towarzyszka zdaje się być zupełnie trzeźwa. Opowiada mi o historii ich rodziny, ma nadzieję, że dzięki temu będę wstanie ich lepiej zrozumieć....

CZY TO ZE ONI CAŁY CZAS PIJĄ POWODUJE ZE MNIE ALKOHOLICZKĘ ??? I HOPE NOT

Połączeni Przez Przeznaczenie. The Originals.✔️✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz