Rozdział 23

560 39 2
                                    


Moje samopoczucie gdy wstawiłam rozdział we wtorek zamiast w czwartek📈📈. Mam nadzieję że wam się podobał. Komentujcie i gwiazdkujcie. A  my widzimy się już niedługo...



  Dziś moja bajka miała się skończyć. Rano Elijah dostał telefon od Klausa abyśmy wracali do Nowego Orleanu. Zastanawiałam się teraz, co z teraz będzie. 

Nie rozumiałam łączącej mnie relacji z pierwotnym. Miałam nieodparte wrażenie, że dla niego nie ma ona większego znaczenia. Najgorsze było jednak to, że nigdy wcześniej nie czułam się tak szczęśliwa jak w ciągu tych kilku dni. Zupełnie nie wiedziałam, co o tym myśleć.

Mimo to ja też jestem tylko kobietą i co trzeba było przyznać sex był zajebisty, a od wspomnień  jego pocałunków nadal przechodził mnie dreszcz. Na samą myśl na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.

-O, czym myślisz- usłyszałam dobrze znany mi głos. Za sobą jednak nie odwróciłam się tylko nadal patrzyłam na kominek.

- O niczym szczególnym- skłamałam

-Znam Cię na tyle by wiedzieć –poczułam jego ciepły oddech na szyi- No podziel się ze mną tym, co zaprząta ci tą śliczną główkę- zaczął całować mój bark odsuwając lekko ramiączko mojego stanika z bluzką, którą miałam na sobie.

Wiedziałam, że nigdy nie będzie idealnego momentu by go zapytać- trudno najwyżej zrujnuje tą chwilę i jakąkolwiek relację łączącą nas- pomyślałam

Na głos jednak odpowiedziałam- Kim dla ciebie jestem? -  mężczyzna zaprzestał poprzedniej czynności i uważnie słuchał każdego mojego słowa wpatrując się w moje plecy.- Może nic nieznaczącą śmiertelniczką, która przez twoją matkę się napatoczyła?

Odwróciłam się chcąc zobaczyć jego twarz, pragnąc odczytać wszystkie bąkające się na niej emocje.

Siedzieliśmy tak wpatrując się w siebie czekając na jakiś ruch drugiej osoby.

Wreszcie odwróciłam wzrok ze wszystkich sił starając się nie rozpłakać.

-I wszystko jasne- uśmiechnęłam się sztucznie robiąc kilka kroków w tył.

Chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju i wypłakać w poduszkę. Lecz gdy zrobiłam jeszcze dwa kroki w stronę drzwi poczułam rękę Elijah zaciskająca mi się na nadgarstku

-Co chcesz usłyszeć?! Że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie! Że jesteś dla mnie wszystkim. Że cię potrzebuje. Że chce być z tobą do końca życia. Że nie jestem pewien czy to uczucie jest prawdziwe, ale nawet gdyby nie było to dziękuje za każdą sekundę spędzona z tobą w twoim towarzystwie. Że zależy mi na tobie najbardziej na świecie. Że szaleje za tobą i zrobiłbym dla ciebie wszystko. Że po prostu najzwyczajniej cię kocham!

 Zupełnie zamarłam. Co miałam zrobić? Co powiedzieć? Mężczyzna, który mi się podoba właśnie wyznało mi miłość, a ja nie wiem jak zareagować. Najgorsze było to, że w jego oczach widziałam powiększający się smutek i rozczarowanie spowodowane moim brakiem reakcji. Byłam rozdarta.

Jedna połowa mnie chciała go pocałować, a druga jak najszybciej wyjść, uciec i zapaść się po ziemię.

- Powiedz coś proszę- ciszę przerwał załamany głos wampira, na co nie zareagowałam. -Błagam cię, choć słowo cokolwiek- naciskał.

Musiałam to wszystko przemyśleć i ruszyłam do pokoju. Lecz gdy trzymałam rękę na klamce z zamiarem otworzenia zostałam mocno przyparta do ściana.

-Proszę- jego głos był już błagalny

Odchrząknęłam lekko, aby ogarnąć myśli. Przeszkadzała mi, bowiem niewielka odległość pomiędzy mną, a pierwotnym.

-Musze chwilę pobyć sama, przemyśleć wszystko.- starałam się, aby mój głos brzmiał chłodno, przypuszczałam jednak, że mi się to nie udało.

Elijah pov

Jak szalony wpatrywałem się w jej plecy, gdy wchodziła do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.

Nie wiedziałem, co robić. Myślałem, że zaraz oszaleje, a może już potraciłem wszystkie zmysły?

Tępym wzrok patrzyłem w jeden punkt z nadzieją, że zaraz dziewczyna wróci i.. sam nie wiem, co.

Czułem, że się duszę w domu, więc ruszyłem do wyjścia. Przy okazji patrząc na zegarek, który pokazywał godzinie pierwszą po południu to oznacza, że powinniśmy się już pakować. Oparłem się o werandę przymykając oczy. Najchętniej w tamtym momencie wyłączyłbym uczucia odcinając się od emocji. Mimo to wiedziałem, że nie mogę tego zrobić ze względu na Natashe.

Każda sekunda wydawała mi się dłużyć niemiłosiernie.

Natasha pov

Zupełnie straciłam poczucie czasu. Gdy odgłos tłuczonego szkła wybudził mnie z rozmyślań było już ciemno. Powoli wstałam z łóżka i lekko uchyliłam drzwi. Spojrzałam przez powstałą szparę.

Elijah siedział oparty o wyspę kuchenną. Naokoło niego było pełno zbitych szklanek. On sam trzymał w ręce butelkę z burbonem pijąc z gwinta. Wyglądał jak typowy alkoholik z nieszczęśliwym życiem, którego właśnie zwolniono z pracy.

Zebrałam się na odwagę i wyszłam za próg pokoju. Wampir widząc mnie gwałtownie podniósł się z ziemi przeczesując swoje rozczochrane włosy.

Schyliłam się chcąc wziąć większy kawałek szklanki z podłogi.

-Serio- powiedziałam podnosząc brew.

Wyglądał na zakłopotanego. Przypomniał małego szczeniaczka, który zrobił coś złego. Uśmiechnęłam się w duchu.

W tym czasie on ponownie opadł na podłogę biorąc kolejny łyk alkoholu.

-Hej, hej tobie wystarczy trzeba przecież jakoś wrócić do Nowego Orleanu.- kucnęłam przy nim na tyle, blisko aby nie nabić się na szkło.

Podniosłam dłoń lekko odsuwając spadające mu na oczy włosy.

-Myślę ze powinniśmy porozmawiać- od razu spuściłam wzrok widząc przepełnione nadzieją oczy pierwotnego wpatrujące się we mnie.- Musiałam trochę rzeczy przemyśleć i zastanowić się nad tym, co będzie i szczerze mówiąc mój umysł mówi mi abym tego nie robiła jednak nie mogę się uczuć i tego, że ja też ciebie kocham. Bardzo doceniam to, co powiedziałeś przedtem.- tyle zdążyłam powiedzieć, bo poczułam jego usta na moich. Tak bardzo tego pragnęłam.

-Gdyby nie to, że musimy wracać nie wypuściłbym cię z objęć do rana i dłużej- podniósł się a ja za nim. -Idź się spakuj a ja tu posprzątam będzie szybciej- oznajmiłam nieznoszącym sprzeciwu głosem.

Po półgodzinie staliśmy już przed domem, w którym mieszkaliśmy przez ten czas. Było mi przykro, że wracamy miałam nieodparte wrażenie, że teraz się wszystko zmieni, bańka pęknie. Przed wejściem do samochodu Elijah pocałował mnie ostatni raz w usta. Usiadłam na tylnych siedzeniach z zamiarem drzemki. Przykryłam się kocem i przymknęłam oczy. Ostatnie słowa, które pamiętam brzmiały ''Dobranoc księżniczko''. Po czym zasnęłam.

***

Obudziłam się, gdy było już jasno przetarłam oczy i uniosłam się na siedzeniu

- Dzień dobry- powiedziałam do pierwotnego

- Zatrzymamy się na śniadanie?- uśmiechnęłam się, ja jedzenie oczywiście, zawsze, wszędzie, w jakichkolwiek okolicznościach.

Wampir zatrzymał auto przy najbliższej stacji paliw. Od razu otworzyłam drzwi od samochodu, aby rozprostować kości. Po chwili obok mnie pojawił się bardzo dobrze znany mi mężczyzna trzymający kubek kawy, kanapkę, którą mi podał i siatkę ze słodyczami.

Zmarszczyłam brwi z zadowolenia i wyszeptałam ciche dziękuję.

Połączeni Przez Przeznaczenie. The Originals.✔️✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz