18

407 32 35
                                    

Pov. Illumi

Po jego słowach, niemal że podbiegłem do niego i klęknąłem przy nim. Chwyciłem go za rękę i przyłożyłem do czoła. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy, ale nie ze smutku tylko ze szczęścia że mnie pamięta. Oderwałem twarz od jego ręki i spojrzałem na niego i powiedziałam ,,Hisoka. Jestem przy tobie, zawsze będę". Po tych słowach rudowłosy uśmiechną się lekko ,,Wiem" powiedział po czym zaczął się dusić. Chwyciłem go mocniej za rękę, ale pielęgniarka wycinała mnie z sali.

Przez szybę w drzwiach patrzyłam jak lekarz interweniuje. Nie mogłem patrzeć jak cierpi, chciałem mu pomóc za wszelką cenne. Na moim ramieniu pouczyłem czyjąś dłoń, spojrzałem za siebie. To prawdopodobnie był wuj Hisoki. Podał mi chusteczkę, którą potem otarłem oczy z łez. Wszyscy siedzieliśmy na korytarzu może ponad godzinę żeby dowiedzieć się że stan złotookiego naglę się pogorszył. Miałem już wracać do domu ale Machi zagadała mnie że są potrzebne duże pieniądze żeby uratować Hisoke. Zgodziłem się pomóc, ale pod warunkiem że usłyszę to od lekarza. Moja relacja z różowowowłosą  nie była najgorsza, ale w sprawie pieniędzy nikomu nie ufam.

Machi wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do lekarza, który potwierdził informacje od dziewczyny. Na zakup odpowiedniego sprzętu potrzebowaliśmy ponad 150 tysięcy złotych. Nie było to mało, ale dla życia rudowłosego byłem w stanie zrobić wszystko. Od razu napisałem do rodziców żeby przelali mi trochę pieniędzy. Niestety nie całą sumę, ale większość. Przelałem te pieniądze na konto szpitalne, które wskazał mi lekarz. 

Lekarz i kilka pielęgniarek dziękowali mi przez kilka minut. Gdy wyszedłem z gabinetu Feitan zaproponował żebym pojechał do kościoła i się czegoś napił. Zgodziłem się, w tym samym czasie przypomniałem sobie o książkach, które zostawiłem przed salą w której leżał Hisoka. Przeprosiłem towarzystwo i udałem się po książki.

Bałem się że ktoś mi je ukradł, jednak leżały na siedzeniu tam gdzie je zostawiłem. Wziąłem je i upewniłem się że są wszystkie. Spojrzałem przez szybę w drzwiach za, którymi leżało moje szczęście. Zobaczyłem że w pomieszczeniu nikogo poza nim nie ma i wszedłem do środka. 

- Tak się martwiłem o ciebie. - powiedziałem cicho 

Usiadłem koło niego i pocałowałem go w czoło.

- Co ty robisz? - zapytał wkurzony 

- Pocałowałem cię właśnie, to źle?

- Przecież ze sobą nie chodzimy

- Czekaj co 

- Tylko się przyjaźnimy, wyjdź proszę chce zostać sam.

- Przepraszam - powiedziałem powiedziałem po czym wyszedłem. 

Na korytarzu spotkałem pielęgniarkę która jeszcze raz mi podziękowała za wpłatę pieniędzy. Nie byłem w stanie się nawet uśmiechnąć. Wyszedłem z szpitala i dołączyłem do innych. Kupili nowy wan tym razem o wiele większy. Gdy dojechaliśmy do ich miejsca zamieszkania. Przypomniałem sobie mój pocałunek z Hisoką, Poszedłem do łazienki by opłukać sobie twarz zimną wodą. Popatrzyłem na swoje odbicie w lustrze i nagle naszła mnie dziwna potrzeba napicia się jakiegoś dobrego trunku. Wróciłem do dreszczy i jako pierwszy sięgnąłem po alkohol. Inni poszli w moje ślady.

Gdy piłem kolejną butelkę jakiegoś alkoholu. Nie miałem już siły wracać do domu, poprosiłem chyba Chrollo żeby zaprowadził mnie do jakiegoś wolego pokoju żebym mógł się przespać. Chłopak nie miał nic przeciwko, zaprowadził mnie na nieszczęście do pokoju Hisoki. Nawet nie zwróciłem na to uwagi, po prostu położyłem się na jego łóżku i usnąłem jak dziecko.

Szedłem ciemnym korytarzem w stronę jakiejś postaci. Tajemnicza osoba stała w świetle tyłem do mnie, przez co nie mogłem zobaczyć jej twarzy z daleka. Podbiegłem do niej. To ewidentnie był mężczyzna. Nagle postać zaczęła krzyczeć z bólu, bo z jego pleców zaczęły wyrastać skrzydła wielkich rozmiarów. Zamiast jednej pary skrzydeł, wyrosły cztery pary, oraz z jego głowy wyrosła jeszcze jedna para tym razem mniejszych skrzydeł. Przeraziłem się, nigdy nie słyszałem takich strasznych wrzasków. Postać obróciła się do mnie przodem. Gdy zobaczyłem jego twarz prawie zamarłem, ciężko to opisać jak ta twarz była nieskazitelnie piękna. Cera, bardzo jasna, bez żadnych zmarszczek czy pryszczy, błękitne oczy jak ocean, długie błąd włosy. Rysy twarzy były zarazem łagodne jak i ostre, takie połączenie sprawiało, że owa postać jeszcze bardziej mnie przerażała. Mężczyzna był goły ale nie przeszkadzało mi to, czułem się dobrze w jego obecności. Postać miała piersi kobiety, tak samo jak przyrodzenie mężczyzny. Postać podeszła do mnie i oddała swój lekki pocałunek na moim policzku. Po chwili zaczął on okropnie piec. Ze łzami w oczach z bólu spojrzałem na postać ale ona tylko się uśmiechnęła i odleciała na swoich skrzydłach w stronę światła.

Ubrudziłem się z krzykiem i od razu przyłożyłem swoją dłoń do policzka. Jednak nie odczuwałem już bólu. Obudziłem się w pokoju z różowymi ścianami, a ja leżałem w ubraniach na dużym łóżku z Czarną pościelą. Nie wiedziałem gdzie się znajduje, ale przypomniałem sobie że Chrollo zaprowadził mnie do pokoju Hisoki. Zacząłem się rozglądać po jego pokoju. Panowała w nim dziwna atmosfera. Niby spokojna, ale czułem odrobine namiętności i tajemniczości w aurze tego pokoju. Pokój był dość duży, znajdowała się mała garderoba z ubraniami rudowłosego. Może to dziwne ale otworzyłem ją i jak spojrzałem na jago ubrania i poczułem potrzebę powąchania ich. Sięgnąłem po koszulkę z nadrukiem karty as pik, nieśmiało przyłożyłem ją do twarzy i zaciągnąłem się powoli. Koszulka była cała w jego zapachu. Zacząłem ja wąchać aż w końcu przerwał mi Feitan, który wtargną do pokoju chcąc zawołać mnie na śniadanie. 

Zobaczył mnie w niezręcznej sytuacji, zaśmiał się cicho pod nosem i oznajmił że śniadanie jest już gotowe, poprosiłem żeby nikomu nie mówił ale on najwyraźniej udawał że mnie nie słyszy. 

Zszedłem na śniadanie i opowiedziałem im mój dzisiejszy sen. Wszyscy się popatrzyli na Chrollo, który najwyraźniej był zmartwiony tą informacją. Powiedział że jego brat miał bardzo podobny sen i po tygodniu został zamordowany. Przeraziłem się, ale miałem nadzieje że żartuje. Po jego minie ciężko to było potwierdzić. 

Po posiłku Chrollo zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju i powiedział że jeśli naprawdę mi się to śniło to prawdopodobnie ktoś rzucił na mnie klątwę.

- Jak to? Nie, to niemożliwe. Czary nie istnieją - Powiedziałem przerażony

- Uwierz istnieją. Pocałunek Satana - powiedział pod nosem

Czułem jakbym zaraz miał zwymiotować. 

Mam nadzieje że sie podoba, jeśli coś pomyliłam w wyglądzie Satana to przepraszam.

Twój na zawsze | Hisollumi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz