>--< Za słaba >--<

1K 50 9
                                    

Ashley

Weszłam na boisko, które było puste i się po nim rozejrzałam. Wiedziałam, że nie mam nawet w połowie takich kompetencji do przewodzenia drużyną, jak Jude. Ale On mi zaufał, a ja nie chciałam go zawieść.

Jako pierwszy na boisko przyszedł Joe i chyba zauważył, że się stresuję, bo do mnie podszedł i uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.

– Będzie dobrze, nie stresuj się – zapewnił i poklepał mnie po ramieniu. Pomogło, ale niewiele.

– Dlaczego ja? Czemu nie Ty albo David? Przecież Jude zna was dłużej i dłużej jesteście w tej drużynie – zauważyłam słusznie, na co King jedynie wzruszył ramionami.

– Najwidoczniej Ci ufa – stwierdził posyłając mi kolejny uśmiech, który postarałam się odwzajemnić.

Dwie minuty później na murawie była już cała drużyna. Ustawili się w szeregu przede mną, co wprawiło mnie w zakłopotanie. Chciałam już zacząć mówić, ale rozległy się kroki. Okazało się, że to Axel, który stanął bez słowa obok reszty.

– Więc tak – odchrząknęłam, mierząc się z Blaze’em wzrokiem. – Jude nie mógł przyjść na dzisiejszy trening, więc chwilowo ja przejmuję jego obowiązki – wyjaśniłam, tym razem przelatując wzrokiem przez całą drużynę. Rozległy się pomruki niezadowolenia, które starałam się zignorować.

– Nie zrozum mnie źle, ale czy Jude będzie na następnym treningu? – zapytał Daniel z uśmiechem na ustach, co dodało mi nieco pewności.

– Raczej tak, to tylko chwilowa niedyspozycja. – Uśmiechnęłam się do chłopaka, a On przytaknął mi głową.

Teraz musiałam ustalić jak będzie wyglądał dzisiejszy trening, tak jak to robił zawsze Sharp. Zaczęłam wymieniać kto z kim i co trenuję, aż zostałam tylko ja, Joe, David i Axel.

– David, Ty i Axel będziecie trenować swoje techniki, a ja z Joe’em będę trenowała strzały na bramkę, jasne?

Uzyskałam natychmiastową akceptację i ruszyłam z Kingiem na koniec boiska. Bramkarz stanął na swoim miejscu, a ja z piłką kilka metrów dalej. Skoncentrowałam się tylko na przedmiocie i wykonałam strzał.

– Tajemnica! – wykrzyknęłam i wykonałam swoją technikę.

– Tarcza mocy! – Technika Josepha z łatwością obroniła mój strzał. Zacisnęłam pięści i zęby, patrząc na piłkę w rękach bramkarza.

Cholera.

Moja technika była za słaba. Nie miałam innej, więc musiałam jakąś stworzyć. Inne techniki miałam jedynie z Xavierem albo Byronem, ewentualnie z nimi dwoma.

– Muszę stworzyć nową technikę, ta jest za słaba – oznajmiłam Kingowi, odbierając od niego piłkę. On jedynie kiwnął głową.

Okazało się to trudniejszym zadaniem niż myślałam, bo przez kolejne dwie godziny nie wymyśliłam żadnej techniki. Byłam na siebie wściekła i w parszywym nastroju udałam się do szatni.

– Ashley, zaczekaj! – Przed szatnią zatrzymał mnie znajomy głos, który aktualnie nie kojarzył mi się zbyt dobrze. Odwróciłam i na widok chłopaka od razu przypomniały mi się rany Sharpa.

Ciekawe jak On się czuje?

– O co chodzi? – zapytałam chłodno, odganiając niepotrzebne myśli. Kątem oka zauważyłam, jak Axel zaciska pięści i odruchowo się cofnęłam.

– Nie musisz się odsuwać, nie skrzywdziłbym Cię – zapewnił z bólem w oczach. Od razu zrobiło mi się głupio, chociaż nie powinno tak być. Mimo wszystko pozostałam na miejscu. – Chciałem przeprosić, poniosło mnie – oznajmił ze skruchą.

Zamaskowany Zawodnik | Inazuma Eleven [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz