>--< Pierwsze ostrzeżenie >--<

878 38 19
                                    

Ashley

Od najgorszego dnia w moim życiu minęły dwa dnia. Dzisiaj był pogrzeb mojej siostry. Musiałam naprawdę się przemóc, żeby tam iść, ale nie mogłam nie pożegnać siostry. Nie patrzyłam jednak na ciało. Chciałam zapamiętać Cate jako radosną i szczęśliwą dziewczynkę, a nie zimne zwłoki.

Nie rozmawiałam z nikim, mimo, że na uroczystości była cała drużyna Królewskich, a nawet Raimona i inni ludzie, których nie znałam. Przez moment miałam nawet wrażenie, że gdzieś daleko widziałam Byrona, ale ostatecznie stwierdziłam, że mi się przewidziało. Przez cały czas był przy mnie Jude, ale nie odezwał się nawet słowem. Rozumiał, że potrzebowałam ciszy i doceniałam to.

Wróciliśmy w ciszy do mieszkania Sharpa, bo chłopak w dalszym ciągu nie chciał zostawiać mnie samej. Ja jednak nie miałam ochoty na towarzystwo, więc siedziałam sama w sypialni i płakałam w poduszkę. Nie chodziłam do szkoły, a jedzenie musiałam w siebie wmuszać, bo nie miałam na nie ochoty. Często też otwierałam i oglądałam naszyjnik od Xaviera, ale szybko go chowałam, bo wydawał mi się zbyt niebezpieczny. Jakkolwiek to nie brzmi, bo to przecież tylko biżuteria.

Wiedziałam jednak, że muszę wziąć się powoli w garść, bo zbliżało się otwarcie Finałów Mistrzów. Wprawdzie mój układ z Darkiem został brutalnie zakończony i nie musiałam już grać w Królewskich, ale zrozumiałam, że tego właśnie chciałam. Stali się dla mnie przyjaciółmi, a kapitan najważniejszą osobą w życiu.

Codziennie dzwonił do mnie Axel i pytał jak się czuję. Zawsze chwilę rozmawialiśmy i miałam wrażenie, że nasza relacja wraca do normy. Wiedziałam, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś, ale nadal chciałam się z nim przyjaźnić. Dowiedziałam się, że udało mu się odzyskać Julię, co bardzo mnie ucieszyło. Chociaż mu się udało.

Jude

Martwiłem się o Ashley. Cały czas leżała w sypialni, płakała i praktycznie nic nie jadła. Rozumiałem ją, bo sam pewnie byłbym w podobnym stanie, gdyby Celii się coś stało. Nie mogłem jednak nic poradzić na zbliżające się otwarcie Finałów Mistrzów. Teoretycznie obecna powinna być cała drużyna, ale i tak zamierzałem zaproponować Lawrence, żeby została w domu. Mogłem mieć przez to problemy, ale Ona była dla mnie najważniejsza.

Wszedłem cicho do sypialni i usiadłem obok niej na łóżku. Leżała plecami do mnie i cicho pochlipywała. Delikatnie zacząłem gładzić ją po plecach, przez co dziewczyna się wzdrygnęła i odwróciła do mnie.

– Jak się czujesz? – zapytałem cicho, bo czułem, że głośniejszy ton nie jest przeznaczony do tej rozmowy.

– Cały czas tak samo, czyli beznadziejnie – odparła bez jakichkolwiek emocji, co sprawiło, że krajało mi się serce. Oddałbym wszystko, żeby przejąć od niej ból i cierpienie, żeby była szczęśliwa.

– To normalne po takich przeżyciach – stwierdziłem ze współczuciem. – W zasadzie przyszedłem, bo chcę Ci coś zaproponować – dodałem.

– O co chodzi? – Spojrzała na mnie z minimalnym zainteresowaniem.

– Wiem, że jest Ci ciężko i dlatego chciałem zaproponować, żebyś nie jechała na otwarcie finałów – wyjaśniłem, chwytając ją za rękę. W zasadzie nie miałem pojęcia jakiej odpowiedzi oczekiwać.

– Doceniam Twoją propozycję i troskę, ale nie chcę żebyś miał przeze mnie problemy – odpowiedziała pewnie i tak samo ścisnęła moją rękę.

Zamaskowany Zawodnik | Inazuma Eleven [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz