zmartwienie ukryte głęboko w głowie

5.4K 398 372
                                    

Jeśli Chuuya miałby wybrać rzecz, która aktualnie podtrzymywała go przy życiu, byłaby nią kawa.

Nie mógł pić wina z dwóch powodów. Po pierwsze, leki które bierze od przeszło dwóch miesięcy, a po drugie - wyrzuciliby go z akademika. I o ile nie miałby nic przeciwko bycia odseparowanym od aktualnego współlokatora, to wolałby jednak mieć gdzie spać. Nie koniecznie pod mostem, czy na ławce w parku.

Pieprzony Dazai, mógłby choć raz ogarnąć swoją część pokoju, ale nie, kurwa. Lepiej zarywać do pierwszej lepszej dziewczyny w kawiarni z naprzeciwka i zostawić mi całą robotę. Po jakiego chuja ja chciałem iść do ogólniaka w Jokohamie...

Faktem było to, iż chłopak, z którym dzielił mały pokoik, Osamu Dazai, był... Specyficzny. Choć i to słowo to zdecydowanie za mało. Chuuya zastanawiał się czasem, jakim cudem jeszcze nie wyrzucili go ze szkoły. Ba! Dlaczego on jeszcze nie wylądował w szpitalu psychiatrycznym?

Odbiegając od żartów, które nawet śmieszne nie są, Chuuya czasem miał momenty, kiedy nie zważając na to jak bardzo nienawidzi Osamu, martwi się o niego.

- Hej, Chuuya! Wróciłem! - błogą ciszę przerwał krzyk chłopaka. Wysoki, szesnastoletni brunet stanął za zatrzaśniętymi drzwiami i zdejmował czarny płaszcz.

- Debilu, mógłbyś choć raz na pieprzony ruski rok ogarnąć ten burdel po swojej części pokoju?! - drugi nastolatek podszedł do brązowo włosego i uderzył go w środek brzucha zanim ten zdążył napiąć mięśnie. - Poza tym, kto ci pozwolił mówić do mnie po imieniu, hm?

- Dobrze, dobrze, panie Nakahara.

- Jeśli to miał być żart to wiem dlaczego żadna dziewczyna cię nie chce.

Zapanowała cisza.

Nie była ona jednak przytłaczająca, lecz przyjemna. Dwójka nastolatków skutecznie ignorowała obecność drugiej osoby, tak, jakby istniała pomiędzy nimi ściana, jakby znajdowali się w dwóch różnych pokojach.

Wtedy też Chuuya postanowił zaparzyć kawę, nie zważając na to ile czasu minęło od powrotu Dazai'a do ich pokoju. Po niecałej minucie rozległo się głośne pikanie czajnika elektrycznego (który ledwie działał, gdyż przyniósł go Nakahara ze swojego domu w i tak już złym stanie). Dopiero wtedy zorientował się, że za oknem jest ciemno i cicho, a budzik przy jego łóżku wyświetla godzinę drugą czterdzieści dwie.

- O tej godzinie? Upadłeś na głowę? - usłyszał cichy, znajomy głos. Podskoczył, jednak gdy zorientował się do kogo należy ów głos, zmarszczył brwi i postarał się go zignorować.

Zalał kawę wrzątkiem, wziął kubek i usiadł do biurka.

- A czy ty przypadkiem nie możesz pić kofeiny?

- A skąd ty wiesz co ja mogę a co nie? - padło pytanie ze strony Nakahary.

- Bo nie możesz pić alkoholu, więc...

- Życie nie polega na piciu, idioto.

- Mówi były alkoholik.

Chuuya miał ochotę wylać wrzątek na twarz chłopaka. Nie cierpiał jak ktoś wypomina mu błędy przeszłości. Ogólnie, jak ktoś się w to miesza. Raz mu się zwierzył, gdy jeszcze myślał, że jest godny tego. Niestety, pomylił się.

Nic nie odpowiedział. Wiedział, że nawet w nocy nie może od niego odpocząć, albowiem oboje mają problemy ze snem. Ciężko powiedzieć kto gorsze, jednak na Dazai'a działało to o wiele gorzej. Po Chuuyi niemalże nie było nic widać, poza tym, że po nieprzespanej nocy jest dwa razy bardziej agresywny niż zazwyczaj, co przeraża czasem nawet nauczycieli.

Jednak Osamu... Nakahara ma z nim do czynienia niemalże przez cały czas. Patrzy jak jego stan regularnie się pogarsza, jednak nigdy nie dałby po sobie poznać nawet to, że to zauważa. Wory pod oczami bruneta, blada skóra. Zanik apetytu. W przeciągu miesiąca schudnął około czterech, pięciu kilogramów bez zmiany w aktywności fizycznej. Jadł raz na dzień, czasem nawet rzadziej.

Umierał?

Umierał.

Można by tak powiedzieć. Nie wiadomo było tak na prawdę co się działo. Wszyscy zdawali się ignorować fakt, że jeden z najlepszych uczniów w szkole wygląda jak zombie.

Upił kolejny łyk. Czuł na sobie ledwo przytomny wzrok bruneta.

- Idź spać, bo zaraz padniesz. Jak myślisz, bedzie mi się chciało dzwonić po pomoc? Nie. Więc łaskawie idź do krainy Morfeusza, może on będzie cię chciał - mruknął, dopijając gorzki napój. Ciężkie westchnienie wydobyło się z ust Osamu, który przewrócił się na drugi bok.

Nie to, żeby to go jakoś obchodziło.

A przynajmniej chciałby, aby go to nie obchodziło.

Tak na prawdę gdzieś w głębi siebie chciał, aby to był ten dzień, kiedy Dazai'owi uda się zasnąć przed godziną piątą nad ranem i aby mógł spokojnie przespać choć trzy godziny.


___


Nowa opowieść.

To w ogóle miał być one shoot, ale podczas pisania uznałam, że ah, czemu nie wpleść do tego jeszcze większego angsta, bo byłoby za nudno :DDD

Tak więc powstał Chuuya na lekach uspokajających, uzależniony od kawy, która utrudnia mu sen i Dazai cierpiący z powodu postępującej bezsenności, który nie chce iść do lekarza "bo nie".

Jeśli dotrwam do końca, znając mnie, skończy się gównianie, więc jeśli jesteś na tyle cierpliw* to spokojnie, z chęcią zrujnuję ci psychikę :))) 

Bye Bye <3

kawa i orzechy [soukoku; school au]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz