Kolejny dzień przyniósł wyczekiwane przez Chuuyę badania. Siedział sam w pustej sali. Łóżko było niedbale zaścielone, a podręczniki, które rudowłosy przyniósł - walały się wszędzie gdzie popadnie. Nawet nie ważył się sprawdzać stanu jego szafki nocnej i szuflady na ubrania, która w niej się znajdowała.
Jak widać sterylne warunki nie zmieniły jego bałaganiarskiej natury. Ciche westchnięcie wydobyło się z ust Nakahary. Osamu nie było od dwóch godzin. Nie znał się na tym, ale wydawało mu się, że takie badanie zajmuje maksymalnie trzydzieści minut. Przynajmniej jeśli jest wszystko w porządku.
Po plecach nastolatka przeszły ciarki. Przełknął ślinę i zaczął rozpatrywać najgorsze. Co jeśli uderzył się w głowę i ma jakieś zmiany w mózgu? To w ogóle możliwe?
Wyjął z kieszeni telefon. Bateria mu siadała. Poprzedniej nocy nie podłączył go do ładowarki.
Masz za swoje, chłopie.
Odblokował go, wpisując kod, i zaczął przeglądać powiadomienia. Z niewiadomego nawet mu powodu nienawidził, kiedy jakieś małe ikonki walały się po jego ekranie. Były irytujące i czasem doprowadzały chłopaka do szału.
Po pewnym czasie drzwi się otworzyły. Chuuya schował komórkę do tylnej kieszeni spodni i spojrzał w kierunku wejścia. Do pomieszczenia weszli Dazai w towarzystwie lekarza. Brunet wyglądał na bardziej bladego niż zazwyczaj. Przygryzał dolną wargę, a jego oczy były szkliste.
Płakał? Nie, jeszcze nie.
Myślał, że zostanie poproszony o wyjście, i tak też się stało. Jednak nie opuszczał pokoju sam.
- Chłopcy, Dazai zostaje przeniesiony na inny oddział. Jak chcesz iść, to idź z nami, ale nie mów nikomu, że jesteś spoza rodziny, bo będę miał kłopoty - mężczyzna w kitlu uśmiechnął się lekko w stronę rudowłosego, na co ten pokiwał głową. Chciał zmusić siebie do uśmiechu, jednak nie był w stanie. Nie kiedy jego cały czas, co prawda sztucznie, ale zazwyczaj "radosny" przyjaciel wyglądał, jakby zobaczył ducha.
Nie zamienili słowa. Osamu spakował swoje rzeczy do walizki, jednak nie był w stanie jej podnieść. Jego ręce zdawały się być słabsze niż zazwyczaj, trzęsły się niemiłosiernie. Cokolwiek to było, Dazai nie był na to gotowy. A jak Dazai, tak i Chuuya.
- Daj mi to, przecież tego nie udźwigniesz. - mówiąc to, rudowłosy wziął bagaże Osamu i skierował się ku wyjściu. Brązowowłosy podążył za nim i w towarzystwie lekarzy, opuścili oddział.
Lekarz zaproponował Dazai'owi wózek inwalidzki, jednak ten odmówił.
Stanęli przed wielkimi, szklanymi drzwiami z napisem Oddział neurologii dziecięcej, a pod nim rzymskimi cyframi naklejona dziewiątka.
Czyli jednak coś się stało.
Zostali zaprowadzeni do sali. Osamu wspiął się na łóżko i usiadł. Chuuya postanowił zająć miejsce na krzesełku. Walizka stała nierozpakowana. Siedzieli w ciszy przez dłuższy czas. Po chwili ten irytujący bezgłos przerwało pytanie Nakahary:
- Powiesz mi, co tu się, kurwa, dzieje?
- Chuuya, ja...
- Ty co? - dopytał się, jednak zorientował się że powiedział to nieco zbyt ostro. Ugryzł się w język.
Osamu wziął głęboki wdech.
- Ja umieram.
_
Ja nawet nie mam dobrej wymówki na to co się tu odpierdala, przepraszam XDD
CZYTASZ
kawa i orzechy [soukoku; school au]
FanfictionGdzie Chuuya jest uzależniony od gorzkiego, kofeinowego napoju, a Dazai nie może spać. gatunki: soukoku; shounen ai; school au; angst i fluff