pomoc

2.8K 318 118
                                    

Dni mijały, zamieniając się w tygodnie.

Chuuya miał nadzieję, że choć troszkę pomógł. W dzień po nocy kiedy się dowiedział o sekrecie znajomego, przeszukał cały pokój i powyrzucał wszelkie żyletki, jakie znalazł. Nie, nie lubił go, jednak nie potrafił siedzieć z założonymi rękami i patrzeć jak ktoś niszczy w taki sposób siebie samego.

Od tamtego czasu bacznie obserwował chłopaka. Nie chodził za nim wszędzie, jednakże zawsze w jakiś sposób dowiadywał się, co brunet robi. Głównie przez znajomych.

Dwudziestego drugiego grudnia była właśnie taka noc. Dazai został zaproszony na imprezę przez kogoś ze starszej klasy (Chuuya wciąż się zastanawiał co ten samobójczy idiota robi, że jest taki popularny i lubiany). Był tam też jego dobry znajomy, który, jak to określił, nie miał bladego pojęcia co robi na takich imprezach, więc obserwowanie jednego dzieciaka mu nie zaszkodzi. Zwłaszcza, że może mu to uratować życie.

Około godziny trzeciej w nocy, kiedy Nakahara popijał piątą bardzo mocną kawę, by nie zasnąć zadzwonił telefon. Na ekranie wyświetliło się imię i zdjęcie białowłosego nastolatka.

- Shirase? Co tam, wszystko-

- Chuuya, cholera przestań pierdolić i słuchaj. - powiedział roztrzęsionym głosem znajomy wspomnianego. Chuuya przełknął ślinę, zaczął się denerwować.

Co się stało?

- Masz jechać do szpitala. Teraz.

- Którego? - spytał się chłopak, wstając z łóżka.

- Tego przy tej dużej kawiarni, do której zawsze chodzimy. - powiedział głos w słuchawce i się rozłączył. Nakahara miał już bluzę i założone buty. Wybiegł z akademika.

Czemu tak się o niego martwię?

Czy on robi to samo?

Nie. I nigdy nie będzie się tak o mnie martwił jak ja o niego.

Postanowił nie kłopotać się komunikacją miejską. Biegł najszybciej jak to tylko było możliwe. Przeklinał los, że musiało się to stać akurat w nocy.

Pieprzona trzecia w nocy. Że też musiał wybrać sobie takie miejsce i czas...

- D-daza- Dazai.... Dazai O-osamu - przybiegł do recepcjonistki dysząc to ze zmęczenia, to z zimna.

- Aktualnie leży na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, na lewo, sala numer pięć, łóżko to pewnie pan rozpozna - powiedziała niewzruszona stanem chłopaka kobieta, wciąż przeglądając papiery.

Skierował się od razu we wskazane miejsce, mijając lekarzy i pielęgniarki. Wszedł do pomieszczenia, starając się zachować ciszę. W końcu była trzecia w nocy. Dziwił się, że go tu wpuszczono.

Trochę zajęło mu rozpoznanie w ciemności twarzy szukanego chłopaka, jednak ostatecznie znalazł szukane łóżko. Podszedł do niego i usiadł na taborecie. Spojrzał na leżące, bezwładne ciało. Był podpięty do urządzenia monitorującego jego czynności życiowe, miał wąsy tlenowe. 

Jest aż tak źle?

Wtedy jednak sobie uświadomił coś. Gdyby była to próba samobójcza, zostałby skierowany od razu na oddział, o ile nie poszedłby na stół operacyjny, zależnie od jego stanu.

Czyli istnieje możliwość, że to tylko zasłabnięcie?

Odetchnął z ulgą, jednak zmartwienie nie ustąpiło. Nie zasnąłby tutaj. Nie po tej ilości kaw jakie wypił.

Właśnie wtedy zaczął się trząść, najprawdopodobniej od nadmiaru kofeiny. Ileż to razy obiecywał sobie, że będzie pił maksymalnie jeden kubek kawy dziennie? Ile razy czytał okropne skutki przedobrzenia z kofeiną? Jednak uzależnienie to uzależnienie.

To się chyba leczy, co nie? Może powinienem udać się do jakiegoś terapeuty...

Zaśmiał się w duchu. Przecież nie jestem wariatem.

Spojrzał na śpiącego Dazai'a. Uświadomił sobie, że to był pierwszy raz, kiedy widział go śpiącego tak twardym snem. Jego oddech był równomierny. Co prawda śmierdziało od niego potem, jednak alkoholu nie wyczuł. Chuuya odetchnął z ulgą.

Czyli tylko zasłabł? To pewnie przez ten jego gówniany grafik snu.

Co ja gadam? Mój wcale nie jest lepszy...

Wstał z krzesełka i opuścił najpierw salę, potem szpital. Skierował się prosto do akademika. Był wykończony, a wiedział, że czeka na niego sterta zaległych prac domowych i nauki do egzaminów. Monitorowanie chaotycznego chłopaka, jakim był Osamu miało swoją cenę.

Jednak gdy Nakahara wrócił do pokoju, nie miał siły nawet kiwnąć palcem. Nie rozebrawszy się, po prostu położył się na podłodzę na środku brudnego pomieszczenia, w którym przyszło mu mieszkać i odpłynął.


_

Co do piosenki w mediach, nie wnikajcie, nie ma nic wspólnego z opowieścią, po prostu ten cover jest zajebisty XDD

A i przepraszam, jeśli zrobiłam jakieś błędy, krzyczcie na mnie w komentarzach, będę poprawiać, bo nie zdążyłam (kompletnie zapomniałam o tym XD)

kawa i orzechy [soukoku; school au]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz