bandaże

2.9K 367 134
                                    

Bandaże okrywające całe ciało Osamu Dazai'a były chyba najbardziej zastanawiającą rzeczą dla Chuuyi.

Nigdy nie widział go, jak je zmieniał, a także jakby je zdejmował. Wyglądał jak mumia. Z każdym  dniem coraz bardziej zżerała go ciekawość, co mają pod sobą. Co ukrywają?

Co ma do ukrycia ten najgorszy typ człowieka, jakim był Dazai?

Nakahara sam nie wiedział, czemu sądził, że właśnie takim człowiekiem on był. Śmieciem. Kimś niewartym egzystencji. Przecież nawet go nie znał.

Może po prostu rostaczał wokół siebie taką aurę? Jest to tak samo bardzo możliwe, jak i niemożliwe.

Raz postanowił skończyć cierpienie związane z brakiem zaspokojenia swojej ciekawości. Przebrał się wcześniej i podążył najpierw wzrokiem za brunetem, a gdy opuścił pokój, po pewnym czasie wstał i poszedł śladami współlokatora.

Wszedł do łazienki wspólnej dla wszystkich chłopaków z tego piętra, jednak poza nim, a Dazai'em nikogo nie było. Czego innego się spodziewać - była druga w nocy.

Brunet wszedł już wcześniej pod prysznic. Na krześle obok prysznica leżała sterta niezłożonych ubrań, piżama i zabrudzone bandaże. Nakaharę niezbyt to dziwiło - mógł się założyć, że na lekcjach Osamu ze znudzenia maluje długopisem po nich. Cicho podszedł bliżej. Woda zaczęła już lecieć, nieco zagłuszając kroki jednego z nastolatków. Starał się prawie nie oddychać, a chociaż oddychać jak najciszej.

Podszedł do zasłony, która była lekko uchylona i spojrzał przez szczelinę. Po chudym, wręcz wychodzonym ciele chłopaka spływała ciecz. Jednak Chuuya nie nazwałby tego samą wodą. Wiedział, że woda w akademiku nie była zbyt czysta, jednak nie aż tak. To coś było ewidentnie ciemne.

Wtedy to zobaczył. Najpierw myślał, że to tylko halucynacje ziązane z brakiem snu, jednak nie. Cieniutkie, lecz długie kreski pokrywały niektóre części ciała. Niektóre ciemne, inne trochę jaśniejsze. W jednych miejscach jedna na drugiej, w innych - pojedyncze.

Brunet odwrócił się, czując się obserwowanym, jednak Chuuyi już tam nie było. Siedział na łóżku z twarzą schowaną w dłoniach. Nie wiedział jak ma zareagować, co ma powiedzieć. Płakać, śmiać się, wściekać? Nie chciał wyjść na wariata, jednak udawanie, że nic nie widział było wręcz niewykonalne.

Bandaże nie były brudne od długopisu, ale od krwi.

Dlaczego?

To przeze mnie?

Czy na prawdę on bierze wszystko do siebie?

Może to tylko wachania nastroju?

Może cierpi na jakąś chorobę?

Może to przez brak snu?

Zbyt wiele pytań bez odpowiedzi krążyło po głowie piętnastolatka. Postanowił dziś odpuścić sobie kawę. Wiedział, że Osamu nie będzie spał - to było bardziej niż pewne. Nie był w stanie na niego spojrzeć. Nie dzisiaj. Nie nigdy.

Gdy obudził się, było już widno. Zerwał się do budzika, jednak zorientował się, że była sobota. Odetchnął z ulgą i wtedy zobaczył, że jego współlokator leży z zamkniętymi oczami.

Śpi?

Usiadł na łóżku i wpatrywał się w bandaże na rękach i szyi chłopaka, wciąż myśląc o tym, co zobaczył dzień wcześniej.

kawa i orzechy [soukoku; school au]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz