powrót

2.7K 324 127
                                    

.Poniedziałkowy poranek.

Chuuya z powodu zaspania do szkoły ledwo przypomniał sobie o wzięciu leków. Przecież ich nie potrzebuje.

Wziął torbę z zeszytami i podręcznikami, włożył trampki i zarzuciwszy płaszcz na siebie - wyszedł z pokoju.

Droga do szkoły zdawała się dłuższa, możliwe że to przez dzień tygodnia, który sam z siebie brzmiał przytłaczająco. Dokładał się do tego przepych ludzi w komunikacji miejskiej i korki, przez które nastolatek prawie spóźnił się na pierwszą lekcję.

Machnął ręką na powitanie. Jakaś dziewczyna z klasy odpowiedziała mu tym samym. Szturchnął chłopaka, który siedział przed nimi.

- Hej, Ryuu, co teraz mamy? - spytał się znudzonym głosem. Potrzebował kawy.

- Literaturę. - odparł chłopak, odwracając się na chwilę w kierunku rudowłosego. Ten tylko westchnął i opadł zrezygnowany na ławkę.

Podczas lekcji Chuuyi zebrało się na rozważania.

Nawet nie zauważył kiedy uzależnienie od alkoholu przerodziło się w uzależnienie od kofeiny. Teraz zaczynają się orzechy. Czy na prawdę będzie skakał od uzależnienia do uzależnienia, dopóki rodzice nie zapewnią mu terapeuty? Albo do osiemnastki, o ile do tej pory jego organizm nie będzie doszczętnie zniszczony.

Nie uważał swojego życia za smutne, bardziej za żałosne. Kiedy większość osób w jego wieku odkrywała swoje pasje, przyszłe zawody, on męczył się z coraz to nowszymi uzależnieniami. Czy na prawdę tak będzie wyglądać całe jego życie?

Po powrocie do akademika dowiedział się, że już tego dnia Dazai wróci ze szpitala. Jego rodzice nie chcieli brać go do domu z niewiadomej przyczyny, jednak Nakaharze to nie przeszkadzało. Przeszkadzał mu fakt, że znowu będzie niejako odpowiedzialny za stan chłopaka, z którym mieszkał.

Odblokował komórkę. Zegar pokazywał godzinę siedemnastą czterdzieści dwie. Sprawdził powiadomienia, żałując, że ma konta na tylu portalach społecznościowych. Rzuciło mu się w oczy jedno powiadomienie z Facebooka.

Osamu Dazai wysyła ci zaproszenie do grona znajomych.

Momentalnie się uśmiechnął. Nie ze szczęścia, ale z przewidywanej przyczyny wysłania mu zaproszenia.

"Będę cię teraz mógł dręczyć nawet kiedy trafię do szpitala", albo "Będę mógł ci wysyłać wirusy przez Messengera"

Drzwi do akademika uchyliły się. Słychać było jeszcze kawałek rozmowy i pożegnania, potem kroki i zatrzaśnięcie drzwiami.

- Wróciłem! Brakowało ci mnie?

- Twojego irytującego głosu nigdy nie będzie mi brakować.

Chłopak zaczął zdejmować okrycie wierzchne. Chuuya spojrzał na niego kątem oka. Miał na sobie bandaże, nadal był blady, jednak wydawał się nieco bardziej wypoczęty. Trochę go to uspokoiło. 

Postanowił jednak nie dać po sobie tego poznać. Odpalił laptopa i wyszukał jakieś anime, które mógłby obejrzeć, zamiast zamartwiać się przez cały czas. Mimo wszystko podświadomie wzrokiem śledził ruchy bruneta.

- Nie pachnie kawą. - stwierdził po chwili chłopak w bandażach.

- Co?

- Zawsze kiedy tu wracałem, śmierdziało tym gównem, ale dzisiaj pachnie... Orzechami?

- Wiesz co? - oderwał się od komputera. Już miał zacząć oglądać film, jednak wdanie się w kłótnie ze współlokatorem jest o wiele bardziej ciekawą formą spędzenia wolnego czasu. - Wracaj do szpitala, bo jeszcze węch ci muszą naprawić.

Zapanowała cisza. Wymowna, przytłaczająca cisza. Nie tak to miało wyglądać. Dazai miał się zaśmiać i dodać do tego swój durny komentarz. Ale nie. Stał i nic nie mówił, wpatrując się w Chuuyę.

Coś było ewidentnie nie tak.

Chciał się zapytać, czy wszystko w porządku, ale jakiekolwiek słowa troski nie przechodziły mu przez gardło. Zamiast tego podpiął powoli słuchawki przewodowe do komputera i puścił kolejny odcinek "Naruto".

Nie tak wyobrażał sobie jego powrót.


_

Jakby były jakieś błędy to krzyczeć na mnie w komentarzach.


Co do filmu w mediach... Let me just leave it here without any comment 👀

kawa i orzechy [soukoku; school au]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz