święta w domu

2.1K 253 98
                                    

Przerwa świąteczna zaczęła się szybciej niż powinna.

Nie dlatego, że Chuuya narzekał na wolne, ale z powodu przymusu wrócenia do domu. Bo pomimo że z rodziną się dogadywał, powrót do jego dawnego miejsca był ostatnią rzeczą, jaką w tej chwili chciał.

Pomimo że jechał tam tylko na tydzień, miał wrażenie, jakby trwało to całe wieki.

- Chuuya! - usłyszał krzyk mamy, kiedy wysiadł z pociągu. Odwrócił w głowę w tamtą stronę. 

Ciche "cześć" uciekło z jego ust. Miał się cieszyć. Chciał się cieszyć. Ale nie potrafił.

Poszli we dwójkę do samochodu. Droga do domu minęła szybko i w ciszy. Mieli mnóstwo tematów, jednak za mało chęci, by któryś z nich podjąć i zacząć rozmowę. Rudowłosy był jakby nieobecny. Jedyne co od czasu do czasu wybudzało go z transu była ciężka torba z bagażami na jego kolanach, którą ułożył sobie uznając, że nie jest taka ciężka.

Gdy dotarli w końcu na miejsce, dostrzegli Hikari'ego przy drzwiach wejściowych. Stał w śniegu owinięty kocem i szalikiem, czekając na nich. Nic się nie zmienił. Nadal nie umie ocenić sytuacji, a potem jest zbyt leniwy, by cokolwiek zmienić.

Tą cechę mieli wspólną.

Nieco zajęło Chuuyi wydostanie się z samochodu przez bagaż na jego nogach, utrudniający mu swobodne poruszanie się. Zarzucił torbę przez ramię i lekko się zataczając, uważając przy tym aby nie przewrócić się na śnieg, podszedł do młodszego brata i objął go lekko.

- Chuuya! Fajnie, że w końcu wróciłeś! - krzyknął podekscytowany. Czasem starszy zastanawiał się, czy jego brat nie utknął w rozwoju na poziomie pięciolatka.

Chuuya postanowił się uśmiechnąć. Dalej, Chuuya. Nie było cię, i to długo. Chłopak zasługuje na to. 

Ostatecznie udało mu się wymusić szeroki uśmiech. Nie był on jednak szczery. Obecna sytuacja wciąż ciążyła mu z tyłu głowy, powodując stałe poczucie niepokoju, przy którym niemal niemożliwe było czerpanie radości z świąt. Rozczochrał młodszemu włosy i cała trójka weszła do domu.

Dni mijały im na rozmowach. Piętnastolatek starał się unikać tematu akademika i znajomości tak bardzo, jak to tylko możliwe, więc zapytany właśnie o te rzeczy nie miał pojęcia co odpowiedzieć.

- Wiesz, tato... - zająknął się. Zdarzało się to rzadko, a jeśli już, to tylko w bardzo stresujących sytuacjach. - W sumie mam paru znajomych, jakoś sobie radzę.

Jego rodzina wyraźnie zorientowała się, że rudowłosy stara się ominąć temat. Nie pytali dlaczego, bo wiedzieli, że i tak dostaną jakieś tanie wymówki zamiast odpowiedzi.

Chuuya nie chciał patrzeć w telefon. Nie dlatego, że nie wypada, jednak w obawie o otrzymanie jakiejś wiadomości. Dlatego też przez większość wyjazdu jego telefon leżał w torbie, a on zamiast tego korzystał z laptopa.

- Oj, Chuu - usłyszał głos starszego brata. Stał, wychylając twarz przez szczelinę w drzwiach.

- Yuuki, mówiłem ci, żebyś pukał - powiedział cicho nastolatek, zamykając komputer.

- Hmm, czyżbyś oglądał coś-

Nie zdążył dokończyć, dostając miśkiem w twarz. Pluszak opadł na podłogę, a starszy szybko się zreflektował i zaczął przepraszać, śmiejąc się za razem. 

- Coś chciałeś?

- Ah tak! Chciałbyś może obejrzeć coś razem? - spytał, uśmiechając się.

- Zależy co.

- Atlas Chmur.

- Co to? - zadał pytanie Chuuya, ponownie otwierając ponownie laptopa.

- Czytałem jakieś opowiadanie i tam było.

- Czyli klasyk. - mruknął pod nosem rudowłosy. - Czy ty wszystkie rekomendacje musisz brać z fanficów?

Yuuki cicho się zaśmiał. Usiadł na łóżku obok licealisty i cierpliwie czekał aż ten znajdzie film.

Trzy godziny minęły, film się skończył.

- Jezus Maria, nigdy więcej nie wybierasz filmu do oglądania! - warknął zmęczony Chuuya.

- Przepraszam, nie wiedziałem, że to będzie aż tak złe... - odparł cicho zaspanym głosem Yuuki. Wstał i opuścił pokój. - A, właśnie. Chodź, bo prezenty.

Jednak nawet to nie poprawiło nastroju nastolatka. Szczerze nie był zły za ten film. Fakt faktem, dobry nie był, jednak nie to go martwiło.

Dazai...

Otrzymawszy pudełko, rozerwał papier do prezentów, po czym otworzył opakowanie. Książka. Chuuya zauważył, że rodzice lubili dawać mu książki na święta. To taka tradycja. Podziękował cicho, po czym znowu zniknął w swoim pokoju.

Chciał jednak zniknąć.

Może nawet i na zawsze.


_

ahhhh trochę mi to zajęło ale robiłam to podczas robienia jeszcze czterech innych rzeczy :( 

dziękuję bardzo mojej kuzynce (kiedyś cię otaguję nie martw się teraz mi się nie chce cb szukać XDD) za pomoc w tym rozdziale bo nie miałam kompletnie na niego pomysłu.

Dzisiaj tylko jeden rozdział bo jestem już zmęczona, 28 opublikuję trzy :D


kawa i orzechy [soukoku; school au]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz