Stan Kuby nie poprawia się mimo mijającego czasu. Ratownicy odwiedzają kolegę w szpitalu w każdej wolnej chwili. W końcu jednak przyszedł czas na zastąpienie szefa stacji. Odgórnie zadecydowano o przydzieleniu nowego szefa dla stacji. Góra znów liczy na przejęcie tej funkcji chociaż na jakiś czas... Niestety miał się niemiło rozczarować. Tego dnia do bazy przychodzi około 45 letni brunet,z zaczesanymi do tyłu włosami zwieńczonymi małą kiteczką z tyłu. Ubrany w garnitur. Zataje Basię, Nowego, Wiktora i Piotra przygotowujących się do dyżuru.
- Pan chyba się pomylił, my tutaj wesela nie wyprawiamy. - żartuje Gabryś, lecz mężczyzna nawet się nie uśmiecha, z kamienną twarzą zupełnie ignorując słowa ratownika:
- gdzie znajdę gabinet szefa stacji? - pyta kierując wzrok na Wiktora.
- na górze, ale... Szefa nie ma.- odpowiada Banach. Mężczyzna jednak nie słuchając końcówki zdania wychodzi.
- jest, jest... Nawet nie wiecie jak blisko...- dodaje pod nosem i wchodzi po schodach, kiedy otwiera drzwi do Gabinetu, jego oczom ukazuje się Artur, karmi rybki.
- Dzień dobry... Co Pan robi w gabinecie szefa stacji? - pyta poirytowany mężczyzna.
- rybki karmię, żeby nie zdechły... A Pan..?
- w tym pomieszczeniu tylko jeden z nas jest uprawniony żeby tu być... - ciągnie tajemniczy mężczyzna. - i powiem Panu w tajemnicy..- mówi podchodząc do Góry. - że to nie jest Pan. - dodaje oschle a mina Artura automatycznie rzednie i zawstydzony i wściekły opuszcza gabinet i schodzi na dół.
- znalazł Cię ten gość, taki wyelegantowany? - zagaduje Banach.
- niestety...- odpiera Góra.
- aż tak źle? Jakieś skargi?
- gorzej... - cedzi przez zęby Artur i wychodzi do karetki wraz z Nowym i Basią, gdyż otrzymują wezwanie. Po dyżurze, ratownicy zostają wezwani na zebranie. Kiedy w stacji zbierają się już wszyscy nagle ich oczom ukazuje się ten sam ciemnowłosy mężczyzna, który rano odwiedził stację.
- Witam Państwa i proszę o uwagę. - mówi szorstko mężczyzna.- wezwałem państwa tutaj, ponieważ będę Państwa nowym szefem.
- ale po co? My mamy szefa!- zaprotestował Nowak a mężczyzna rzucił mu karcące spojrzenie.
- gdy mnie wysyłano, głównym powodem była niedyspozycja waszego szefa ale widzę że bardzo dobrze że mnie tutaj wysłano, ponieważ brak w tej bazie dyscypliny, ogłady...- wymienia stanowczo i ostro szef.
- jak w wojsku Nowy, jak w wojsku... - żartuje Piotr a surowy szef szybko to dostrzega lecz kontynuuje swój wywód.
- Dla wprowadzenia dyscypliny, na początek za każde przewinienie czekają was kary.
- a nie mówiłem...- znów dodaje Piotr a szef tym razem podchodzi do niego.
- Jak Pan się nazywa? - pyta szef stacji.
- Piotr Strzelecki, a Pan? Bo tyle Pan opowiada o ogładzie i kulturze ale jakoś nie usłyszałem żeby się szanowny Pan przedstawił.- odpiera odważnie Strzelecki.
- dziś kolega Strzelecki pokaże państwu, na czym polegają kary za brak dyscypliny. - mówi odwracając się teatralnie do reszty zespołu. -Swoim niepochamowanym językiem właśnie załatwił Pan sobie Czyszczenie karetki. - dodaje zwracając się do Piotra. Strzelecki jest oburzony lecz wie że rozmowa z tym gburem nie przyniesie dobrego skutku. Postanawia wyjść.
- a Pan dokąd? - zatrzymuje go szef.
- podobno mam dużo pracy. - cedzi przez zęby Strzelecki.
- kolejny błąd!- mówi niczym nauczyciel szef. - tym razem jednak go Panu daruję...- z satysfakcją stwierdza mężczyzna- Ja decyduję kiedy spotkanie się kończy! A przecież jeszcze część, którą najbardziej jest Pan zainteresowany...- ciągnie szef a reszta z niedowierzaniem patrzy na to co się dzieje.
- Rozkaz wydał Panu Rafał Maciejewski. Teraz może Pan wrócić do obowiązków. - rozkazuje Rafał. Piotr wściekły opuszcza pomieszczenie:
- tak jest, Generale.- mówi prześmiewczo na odchodne. Tymczasem Basia i Nowy postanawiają pomóc koledze. Poprawia to nieco nastrój Strzeleckiemu.
- jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.- mówi Basia do zdezorientowanego Piotra i stawia obok niego wiaderko z wodą.
- przecież nie damy się temu gburowi. Przeżyliśmy Potockiego, Górę i Szczęsnego to i z Maciejewskim damy sobie radę, co nie? - mówi optymistycznie Nowy i zabiera się za mycie karetki.
- Nigdy nie myślałem że to powiem ale zaczynam tęsknić za Kubą...- mówi Strzelecki. Myśl o stanie Kuby wprawia wszystkich przyjaciół w smutny nastrój. Tymczasem scenę tę z okna swojego gabinetu obserwuje Rafał.
- jaki pięknie zgrany i wspierający się zespół...- mówi sarkastycznie po czym bierze łyk kawy...
CZYTASZ
Jeszcze o nich
Historia CortaOpowieść na temat losów bohaterów serialu "Na sygnale". Opis losu ratowników, trudów pracy z jakimi muszą się zmierzyć, niebezpiecznych akcji oraz ich życie osobiste, które niekiedy łączy się z zawodowym.