" To nie może się tak skończyć..."

148 5 0
                                    


Tego dnia leśnogórską stację czekała kontrola. Tymczasem ratownicy nie byli kompletnie przygotowani do niej. W bazie brakowało sprzętu, ludzi. Nierozwiązana pozostawała nadal kwestia szefa stacji- owszem Góra został wyznaczony na szefa lecz tylko jako pełniący obowiązki a nagły powrót Kuby był lekkim nagięciem przepisów. Wszyscy ratownicy zebrali się godzinę przed dyżurem. Artur krążył nerwowo po pomieszczeniu:

- sytuacja jest naprawdę kryzysowa, mamy dziury w budżecie, brakuje nam ludzi, nie mówiąc już o sprzęcie... Grozi nam zamknięcie bazy!- mówi jak nakręcony Góra, jest jednak bardzo zdenerwowany. Reszta w ciszy, z posępnymi minami spogląda na doktora.

- miesiące mijają a problemy te same...- stwiedza bezradnie Szczęsny.

Nieświadomy jeszcze tego co wydarzyło się w czasie jego nieobecności.

- nie... - odpiera nagle Artur - tak źle jeszcze nie było... Jeden człowiek na nieodpowiednim miejscu sprawił... że finansowo jesteśmy na dnie. - informuje Artur. Szczęsny spogląda zdezorientowany na resztę zespołu.

- Maciejewski? - pyta Wiktor a Góra tylko twierdząco kiwa głową. W

szyscy spuszczają wzrok w ziemię, jedynie Kuba nadal nic nie rozumie.

- kto?! Czy ktoś mi wyjaśni o co tu chodzi? - pyta zdziwiony Kuba.

- gdy Ciebie nie było, nie zawsze Cię zastępowałem, na początku przysłali nam zastępstwo z góry. Facet wydawał olbrzymie sumy na bezdety! Wprowadził nas w ogromny kryzys... - denerwuje się Artur

i chodzi w kółko.

- myślicie że on... - Anna zaczyna dedukować i spogląda na swoich kolegów,

ratownicy rozumieją się bez słów.

- był podstawiony! - stwierdza Piotr i niemal wstaje z miejsca. - daliśmy się podejść jak dzieci... - dodaje bezsilnie. Góra jest załamany, przez jego głowę przebiegają czarne myśli:

- czyli już czas się pakować...? - mówi doktor i siada na krześle.

- nie! - stanowczo protestuje Nowak. - to nie może się tak skończyć...- dodaje lecz gdy spogląda na resztę zespołu widzi że nie podzielają jego entuzjazmu. Gabryś wstaje z miejsca

- No co jest z wami?! - niemal wykrzykuje Nowy. - tyle chwil tu przeżyliśmy, tych dobrych i tych złych, nie damy sobie tego odebrać, co nie? - ten apel Gabriela nadal nie przekonuje przyjaciół ale młody ratownik nie zamierza odpuszczać, tym razem kieruje się do Strzeleckiego i Banacha, chce trafić do ich serc:

-Piotrek, doktorze Banach? Przecież to tu znaleźliście swoje drugie połówki...Jesteśmy ekipą, w doli i w nie doli. Sam Pan tak mówił doktorze! - mówi i wystawia dłoń na środek a Wiktor i Piotr spoglądają na siebie, tym razem jakby dotarły do nich słowa kolegi, choć cięzko im uwierzyć że z tej beznadziejnej sytuacji jest jeszcze wyjście. Również Artur pogrąża się we wspomnieniach.

- gdyby nie ta Baza, nigdy nie poznałbym Lidki, nie byłoby Patryczka...-  odpiera po czym podchodzi do Gabrysia i kładzie rękę na jego dłoni na znak jedności.

- Ta stacja to coś więcej niż tylko miejsce. Tę stację tworzą ludzie, wspomnienia.- mówi Wiktor i również dokłada swoją dłoń.

-I nikt nam tego nie zabierze. - dodaje Anna i także kładzie swoją dłoń na środku, reszta ratowników robi to samo. Wszyscy z uśmiechem spoglądają tylko na stojącą na boku Basię.

- przyłączysz się? - pyta Kuba i spogląda w oczy koleżanki. Basia przez chwilę utrzymuje kontakt wzrokowy w milczeniu po czym odpiera:

- daliście mi wsparcie w najgorszym momencie, nigdy was nie zostawię. -odpiera kobieta ze łzami w oczach i dokładając swoją dłoń. Ratownicy z wesołym okrzykiem i w bojowych nastrojach postanawiają stanąc do tej nierównej walki o przyszłość stacji, nim jednak pojawi się oczekiwana przez wszystkich kontrola, ratownicy otrzymują wezwanie, które będzie najważniejszym wezwaniem w całej historii stacji i obróci całą sytuację o 180°...

Jeszcze o nichOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz