Rozdział 15. Źle się dzieje

244 30 16
                                    


Wróciłem do domu po tym jak odwiozłem Emily, zaparkowałem samochód i wszedłem do domu. Miałem zamiar wziąć szybki prysznic i położyć się do łóżka. Gdy wyszedłem spod prysznica na moim łóżku siedział Clark.
-Jezu, człowieku co Ty tu robisz? – zapytałem zdziwiony
-Chciałem Ci podziękować, za pomoc. Ja... Ja dawno się tak nie czułem – mówił z uśmiechem – Dlatego przyniosłem coś „na sen” – powiedział wskazując na butelkę whisky
-Stary, Ty mnie wykończysz – wywróciłem oczami
-Ale nie odmówisz? – zapytał z uśmiechem

Cóż, nie odmówiłem. Wypiliśmy parę kolejek, mężczyzna opowiadał o spotkaniu z Nathalie. Na prawdę się cieszyłem, oboje zasłużyli na szczęście.
Następnego ranka wstałem jak zwykle przed 6, ogarnąłem się i zszedłem do kuchni. Kiedyś lubiłem tą moją monotonie, jednak teraz zaczynało mnie to irytować. Zrobiłem sobie kawy i zacząłem przeglądać papiery.

Usłyszałem kroki, byłem pewien, że to Adrien albo Clark. Nagle poczułem czyjeś dłonie na swoich ramionach, oraz zapach lawendy. Ale to nie możliwe.
Odwróciłem się
-Cam, kochanie co Ty tu robisz? – zapytałem nie odrywając od niej wzroku – Bo to nie sen, prawda? Jesteś tu?
-Nie, to nie sen – powiedziała obejmując mnie – Stwierdzili,  że ta próba była wynikiem wypadku i utraty pamięci, więc mnie wypuścili.
-Tak się cieszę, nie mogłem się doczekać, żeby znów Cię mieć w swoich ramionach – mówiłem szczerze – Jakbyś mi dała znać, to bym po Ciebie przyjechał.
-Chciałam Ci zrobić niespodziankę. A ojciec gdzie?
-Odsypia – powiedziałem z tajemniczym uśmiechem
-Taaak? A po czym? – zapytała z ciekawością
-A niech Ci to sam powie – powiedziałem i ją pocałowałem

Tak mi brakowało jej uśmiechu, jej zapachu, smaku jej ust.
-Ty pewnie masz dzisiaj dużo pracy – powiedziała nieśmiało
-Pewnie tak – zacząłem z uśmiechem a ona posmutniała – Ale mogę zrobić sobie wolne- na te słowa dziewczyna się rozpromieniła
-Camilla? – do kuchni wszedł Clark
Dziewczyna natychmiast go przytuliła
-Hej tato – powiedziała z uśmiechem
-Już wyszłaś? Dlaczego ja nic nie wiem?
-Chciałam Wam zrobić niespodziankę – powiedziała – A podobno Ty też masz jakąś niespodziankę dla mnie.
-Nooo, można tak powiedzieć – zaczął niepewnie – Bo ja... To znaczy...

Wywróciłem oczami z uśmiechem
-Nathalie i Twój ojciec się spotykają – powiedziałem za niego
-Jejku, na prawdę? To cudownie tato – powiedziała z szczerym uśmiechem – Bardzo się cieszę
-Ja też – powiedział mężczyzna
Uśmiechnąłem się pod nosem. Wszystko się w końcu zaczynało układać, chciałbym żeby tak już zostało.
Zadzwoniłem do Nathalie, powiedziałem, że oboje mamy dzisiaj wolne, kobieta bardzo się ucieszyła. Na korytarzu wpadłem na Marinette
-Co Ty tutaj robisz? – zapytałem zdziwiony
-Ja... Ja... Bo Adrien... – jąkała się wystraszona
-Adrien! – zawołałam syna
-Tato ja Ci wszystko wyjaśnie – chłopak przybiegł zmieszany
-Na to czekam – patrzyłem na nastolatków
-Bo chodzi o to, że było późno, no i zaproponowałem Marinette żeby została u nas na noc – mówił chłopak, jednak nie patrzył mi w oczy
Czułem, że nie jest że mną całkiem szczery.
-Adrien, zniosę wszystko, absolutnie wszystko, ale dobrze wiesz jak brzydzę się kłamstwem.
-Tak, wiem tato – powiedział smutno i spojrzał na dziewczynę
-Przepraszam, to się więcej nie powtórzy – powiedziała smutno
-Marinette, czy w Twoim domu dzieje się coś... Coś złego? – zapytałem wprost
-Tak.. Nie... To znaczy.. – jąkała się wyraźnie przestraszona

Podszedłem do dziewczyny
-Posłuchaj, ja wiem, że uchodzę za oschłego, jednak jeżeli coś się dzieje, możesz mi o tym powiedzieć – mówiłem patrząc jej w oczy
Spojrzała na Adriena a ten skinął głową zachęcająco.
-Nie miałam gdzie pójść, tata okropnie się spił a mama kazała mi przenocować gdzieś.. Ale ja nie miałam gdzie pójść – mówiła a po jej policzkach spływały łzy – Tata nie zawsze taki jest, zazwyczaj jest na prawdę cudowny ale czasami...
-Rozumiem, pamiętaj, że zawsze jesteś tu mile widziana, tylko chce o tym wiedzieć, dobrze? – powiedziałem patrząc na nich oboje

Kiwnęli głowami na zgodę.
-I żebym na razie nie został dziadkiem – dodałem odchodząc
Kątem oka zauważyłem jak oboje się rumienią.

Wszedłem do kuchni , gdzie został sam Clark.
-Gdzie Cam? – zapytałem
-Poszła się położyć a ja mam do Ciebie pytanie – mówił dość oschłym tonem
-O co chodzi? – zapytałem szczerze zdziwiony
-Bądź ze mną szczery. Łączy Cię coś jeszcze z Emily?
-Słucham?
-Czy łączy Cię coś z Emily?
-Poza Adrianem to nic, skąd wogóle to pytanie?

Bez słowa podał mi swoją komórkę, na ekranie był artykuł.

Państwo Agreste biorą rozwód.
Czy aby na pewno?

Niżej były zdjęcia jak odwożę Emily do domu. Fakt kobieta objęła mnie na pożegnanie nic poza tym.
-Ty mi sugerujesz, że zdradzam Cam z Emily? – zapytałem patrząc mu w oczy – Myślisz,  że jestem takim idiotą?
-Tylko zapytałem
-Nigdy bym nie zdradził Camille – powiedziałem ostro
-Żonę jakoś zdradziłeś – wzruszył ramionami
-Emily nigdy nie kochałem, to zupełnie inna sprawa.
-Zdrada to zdrada – powiedział patrząc mi w oczy – Nie oceniam Cię, ale pamiętaj, że mam Cię na oku.

Przez chwilę stał wpatrując się we mnie i wyszedł. Zrezygnowany usiadłem na krześle. Jedno durne zdjęcie i od razu takie sugestie? Jeszcze od Clarka, który wiedział jak bardzo brakowało mi Cam.
Chciałem iść sprawdzić co u Cam, ale ma korytarzu wpadłem na Nathalie.

-Hej, wszystko okey? – zapytała zmartwiona
-Tak, pewnie – starałem się uśmiechnąć
-Mnie nie oszukasz – spojrzała na mnie a ja wywróciłem oczami
-Lepiej powiedz jak było na randce z Clarkiem – zmieniłem temat
Kobieta się uśmiechnęła i zarumieniła.
-Było cudownie, nawet się nie spodziewałam – mówiła nie przestając się uśmiechać – Nie pamiętam kiedy się tak czułam
-To dobrze, zasługujesz na szczęście – powiedziałem szczerze.
Wtedy drzwi wejściowe się otworzyły i do domu wszedł mój ojciec.
-Czego Ty tu chcesz? – zapytałem ze złością
-Porozmawiać z moim synem – powiedział z drwiącym uśmiechem
-Nie mam o czym z Tobą rozmawiać, więc lepiej wyjdź.
-A Ty moja kochana, dalej z nim? Lepiej byś się miała u mnie, lepsze warunki, lepsza płaca... – powiedział do Nathalie
-Podziękuję , prędzej sprzedam duszę diabłu niż będę dla Pana pracować – powiedziała ostro kobieta
-Twoja strata – wzruszył ramionami

To co się później stało, działo się jak w zwolnionym tępie. Tom wyciągnął pistolet i strzelił w moją stronę, ja nie zdążyłem zareagować, niestety Nathalie zdążyła. Osłoniła mnie i przyjęła pocisk na siebie.
-Nie! – krzyknąłem gdy upadała – Boże coś Ty zrobiła?
-Nie pozwolę Cię skrzywdzić – powiedziała słabo
-A ja nie pozwolę Ci umrzeć.

Podniosłem wzrok na ojca ale już go nie było. Pierdolony tchórz. Spojrzałem na ranę kobiety, pocisk trafił ją w brzuch, dość mocno krwawiła.
-Tylko nie zasypiaj, rozumiesz? – spojrzałem na nią
-Dobrze, postaram się – uśmiechnęła sie lekko 

Zadzwoniłem po pogotowie, gdy zabierali kobietę zszedł Clark z Camillą.
-Co się tu dzieje? – zapytał
-Boże, Gabriel Ty jesteś cały we krwi – pisnęła przerażona dziewczyna
-Tom.. Chciał mnie postrzelić jednak Nathalie.... – głos mi się załamał i spojrzałem na Clarka
-Jezu nie... Powiedz że nic jej nie jest – mężczyzna podszedł do mnie
Milczałem, bo co miałem mu powiedziec?

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba ❤
To dopiero pierwsza bomba a mam jeszcze kilka w zanadrzu, 😏🤣❤

Do następnego rozdziału ❤

Prawdziwa Miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz