„Nawet gdybym upadł tak nisko,
Że prawie w szaleństwo
Nawet gdyby moje miejsce było ciągle na zewnątrz…"*Siedzę za stołem w kuchni Snape'a, obie dłonie zaciskając na krawędzi ławki. Nie powiem, żebym czuł się komfortowo – moje ciało wcale nie chce przyjąć do wiadomości, że powinno się uspokoić i powściągnąć rozbudzone zmysły. Fakt, iż Severus siedzi naprzeciwko, opanowany i wyprostowany, choć wciąż w nieco rozchełstanej koszuli i z włosami w lekkim nieładzie, wcale mi nie pomaga. Wiem, że czekałem na tę rozmowę już od jakiegoś czasu i nie mam najmniejszego zamiaru jej odpuścić; po prostu nie mogę przestać wyobrażać sobie, jak wyglądałby po seksie. I w trakcie. I…
– Potter, możesz przestać patrzeć na mnie w taki sposób? – Niecierpliwy głos wdziera się bezlitośnie w moje myśli.
– W jaki? – interesuję się, uśmiechając kątem ust.
– Daruj, nie mam zamiaru tego opisywać. – Wykrzywia się nieznacznie. – Znajdź sobie inny obiekt do obserwacji.
– No, przepraszam bardzo, ale chyba nie ma tu nikogo poza tobą. – Spod blatu, jakby na przekór, dochodzi mnie miauczenie kota. Wzdycham. – Poza tym, mieliśmy rozmawiać.
– A co właśnie robimy? – Uśmiech mężczyzny jest na poły złośliwy, na poły sardoniczny. – Chyba, że rozmowa w twoim słowniku oznacza coś zupełnie innego.
– I nie próbuj odbiegać od tematu…
– Zaskakujące. Czyżbym był na tyle bezczelny, żeby próbować? – kpi Mistrz Eliksirów.
– Snape! – warczę. Wiem, że on specjalnie mnie prowokuje, dopada mnie jednak fala rozdrażnienia, która w połączeniu z frustracją jest dość wkurzająca. – Wyjaśnij mi to. Ty i Malfoy i cała ta pokręcona sytuacja… To, jak on się zachowuje… – Marszczę nieznacznie brwi. – Pieprzysz się z nim? – wypalam z grubej rury, uznając, że najlepiej formułować swoje pytania wprost. Wtedy jest jakaś szansa, że odpowie konkretnie.
Tymczasem ciemne oczy Snape'a na moment rozszerzają się w zdziwieniu, przybiera minę, jakby chciał się roześmiać, w ostatniej chwili zmienia jednak zdanie, zaciskając z dezaprobatą usta.
– Potter, nie wiem, czego się po tobie spodziewałem, mógłbyś się jednak nie zachowywać jak zazdrosny, wulgarny smarkacz, bo to wyklucza jakąkolwiek normalną rozmowę.
Już biorę wdech, by wygarnąć mu kilka rzeczy od serca, w ostatniej chwili się jednak powstrzymuję, aż do bólu zaciskając palce na nieszczęsnej ławce.
Uśmiecham się, mimo ściśniętych szczęk.
– Jak gdyby jakakolwiek rozmowa z tobą mogła być normalna, Severusie.
Nazwałem go po imieniu pierwszy raz i, oczywiście, wyraz jego twarzy jest daleki od zachwytu.
– Potter – wyraźnie akcentuje moje nazwisko – przestań się wydurniać.
Powinienem dostać Order Merlina Pierwszej Klasy za sam fakt, iż próbuję się z nim dogadać. Zawsze miałem zamiłowanie do awykonalnych spraw.
Przez chwilę milczę.
– Co konkretnie chcesz wiedzieć? – odzywa się w końcu Snape. Mam wrażenie, iż on doskonale wie, że pewnie za chwilę będzie żałował swojego pytania.
CZYTASZ
Druga strona świtu
FanficOgółem down ze mnie, nie zauważyłam, że książka jest niedokończona Tak więc zakończenie można uznać za baardzo otwarte Przepraszam:( Ja tylko udostępniam! Czasem życie jest dziwniejsze, niż można by pomyśleć. Kto wie o tym lepiej niż Harry Potter...