-1-

21 1 0
                                    


-1-

Notatki walały się po całym pokoju. Podręczniki służyły mi za poduszkę, a otwarte markery zdążyły zaplamić różowe prześcieradło. Od kilku tygodni moje życie polegało na próbie nadgonienia nieobecności na studiach. Pomimo tego, że był już czerwiec (co oznaczało, że semestr się skończył) nie chciałam tracić czasu i próbowałam nadrabiać zaległości już teraz. Ilość materiału, zamiast się zmniejszać, troiła mi się w rękach. Co jakiś czas zerkałam na telefon i odczytywałam wiadomości od znajomych. Dzisiaj telefon pikał non stop, co powodowało ciągłe roztargnienie. Stukałam długopisem, wystukując jakąś znaną piosenkę, której tytułu nie mogłam sobie przypomnieć. Odłożyłam komórkę, tym razem włączając wibrację i próbowałam wrócić do materiału. Rośliny trujące; tojad mocny, wilcza jagoda, jaskier, szalej jadowity — skutki uboczne, działanie, wygląd to wszystko spisałam i zaznaczyłam jako zapamiętane pomarańczowym markerem. Natura była zdumiewająca, piękna i mądra, ale z jej uroków trzeba było nauczyć się korzystać. Tego właśnie próbowałam się nauczyć na 1 roku studiów z ziołolecznictwa na miejscowym uniwersytecie. Szło mi naprawdę dobrze, byłam jedna z najlepszych na roku, aż do czasu wypadku. Zapatrzyłam się w ścianę, wspominając to, co się wydarzyło kilka miesięcy temu. Na co nie miałam wpływu i było tak możliwe, jak wygrana w lotto. Podskoczyłam, gdy telefon zaczął wibrować i wyrwał mnie z przemyśleń. Na wyświetlaczu pojawiło się imię, które zawsze przyprawiało mnie o uśmiech na twarzy. Może przesadzałam, bo równie łatwo potrafiła mnie wkurzyć, ale tak — zazwyczaj kochałam ją, jak rodzoną siostrę. Przeciągnęłam zieloną słuchawkę, tym samym odbierając połączenie. -Halo, zapadłaś się pod ziemię przyjaciółko? - zapytała wesołym tonem Magda. -Tak. Możesz przyjść i pomóc mi się odkopać spod sterty książek i notatek.

-Nas,wiesz że możesz na mnie liczyć. Za godzinę jestem i zabieram Cię na imprezę.- Magda była znana z imprez, była ich królową, nikt od niej nie mógł wyjść trzeźwy. Właśnie dlatego nie miałam zamiaru w tym uczestniczyć. Moją największą wadą była niezwykła prawdomówność w stanie upojenia. Niby nie wada, a jednak gdy wyznajesz miłość chłopakowi, z którym widziałaś się dwa razy, to jednak też nie zaleta. -Słuchaj, miałam nadzieję, ze pomożesz mi przebrnąć przez masę notatek, a impreza mi w tym nie pomoże.- Usłyszałam jak wzdycha niezadowolona,z braku chęci współpracy. -Nie myśl sobie, że Ci odpuszczę. Dzisiejsza impreza to obowiązek. Właściwie to nawet nie będzie zabawa, to TRADYCJA. -Masz rację imprezy to u Ciebie już tradycja. - zaśmiałam się z jej pomysłowości.

-Widzę, że dawno nie zaglądałaś w kalendarz. Dzisiaj mamy sobótki, a to noc miłości, urodzaju,płodności. Nie pozwolę Ci zostać starą panną. - Jaka ona troskliwa nagle. Miałam już jej dociąć, ale ugryzłam się w język. Była najlepszą osobą i chyba jedyną, na którą zawsze mogłam liczyć, ale wróżenie staropanieństwa w wieku 20 lat to jednak przesada nawet z jej strony. -Magda..- Przerwała mi wpół zdania.

-Cieszę się że się zgadzasz,będę za godzinę. BUZIAKI. - Krzyknęła przez głośnik,a ja oparłam się o fotel i zamknęłam oczy. Miałam nadzieję,że prześpię jej wizytę.

Od tak dawna nie wychodziłam,że czułam się nieswojo z tą myślą. Nakryłam się kocem i chciałam odpocząć przed jej wizytą. Zarwałam dzisiejszą noc,skupiając się na notatkach,a zbyt duża ilość kawy wypitej wieczorem,nie pozwoliła mi zasnąć aż do teraz.

Księżyc poślubił SłoneczkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz