-5-
Obudziłam się z koszmarnego snu. Jedynym wyznacznikiem,który przypominał że gdziekolwiek byłam tej nocy,był ból głowy. Jak mogłam tyle wypić. Zganiłam się w myślach. Nie dziwiłam się,ze śniły mi się tak pokręcone rzeczy. Przekręciłam się na drugą stronę,próbując znowu zapaść w drzemkę. Miałam nadzieję,że efekty wypicia zbyt dużej ilości alkoholu,uda mi się przespać. Wciąż jednak coś nie dawało mi spokoju. W pokoju było zdecydowanie zbyt jasno. Naciągnęłam głowę na poduszkę,ta jednak wydawała się mniej wygodna niż moja. Pościel była sztywniejsza,a znajomy zapach ziół nie dawał mi spokoju. Zsunęłam poduszkę z oczu i przeciągnęłam się do pozycji siedzącej. Zdecydowanie nie byłam w moim pokoju,ani nawet domu. Zaskoczona swoim odkryciem rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Drewniany pokój,z małym oknem,przez które wpadało jasne światło,w niczym nie przypominał mojego. Chciałam spalić się ze wstydu. Wylądowałam w obcym łóżku,w dodatku w mojej głowie była dziura. Nie mogłam sobie przypomnieć w jaki sposób tu się znalazłam. Ostatnie co mogłam sobie przypomnieć to Fatris,który próbował mnie pocałować. Układanka zaczęła pasować do siebie. Byłam tak bardzo zła na siebie,nie tak miała wyglądać ta noc. Nie miała ponieść mnie noc miłości. Przypomniałam sobie słowa tajemniczego chłopaka,którego koszulę wciąż miałam na sobie. "Pilnuj swojego wianuszka" - zaczerwieniłam się na to wspomnienie. Poczułam się jakbym go zdradziła. Jak bardzo to uczucie było absurdalne,sama nie mogłam tego pojąć. Podeszłam do okna i odsunęłam firankę. Dookoła otaczały mnie drzewa. W pokoju znajdował się jedynie drewniany stół z krzesłami,a na nim szklanka wody. Przechyliłam napój,próbując uzupełnić zasoby wody. Byłam wdzięczna,że pomyślał o tym,że będzie mi się chciało pić. Rozglądnęłam się w poszukiwaniu lustra,jednak niczego takiego tutaj nie zastałam. Postanowiłam opuścić pokój w poszukiwaniu chłopaka. W końcu kiedyś musiałam się z nim skonfrontować. Nie było mi to na rękę,wolałabym uciec jak najszybciej,a potem zapaść się pod ziemię. Jakie to uczucie było upokarzające - brak wspomnień,jeszcze bardziej wpędził mnie w niechęć do siebie i do chłopaka. Łzy zaczęła zbierać się w kącikach oczu. Nie mogłam pozwolić sobie na płacze. Musiałam go znaleźć i wyjaśnić to,co zaszło między nami. Korytarz prowadził do kuchni. Zdziwiła mnie jej budowa. Dom wyglądał na starodawny,a na kaflowym piecu gotowało się coś pod przykrywką. Druga część zasłonięta była zasłoną w kwiaty. Dom kojarzył mi się bardziej z mieszkaniem prababci,niż dorosłego faceta. Podeszłam do zasłony i przeciągnęłam ją,a za nią ukazała mi się prowizoryczna łazienka. Wolnostojąca wanna,umywalka i duże lustro,które odbiło moją bladą,przerażoną twarz. Podkrążone oczy i zmierzwione włosy - stanowiły odzwierciedlenie tej nocy. Dotknęłam ręką głowy,próbując okiełznać moją fryzurę. Skóra głowy była poklejona jakąś substancją. Dobrze wiedziałam co to było - zaschnięta krew oblepiła włosy,a część z niej znajdywała się na prawym policzku. Nogi były poharatane,a rany zaczynały piec. Biała koszula prawie w niczym nie przypominała pierwotnego koloru. Teraz znajdowały się na niej zaschnięte błoto. Coraz mniej wiedziałam,a niepewność i niepokój rósł z każdą sekundą. Spojrzałam ponownie do lustra,a w nim oprócz mojej twarzy odbiła się jeszcze jedna. Ze strachu pisnęłam i potykając się wpadłam do obszernej wanny.
-Kochana,ja widziała,że z Tobą będą kłopoty,ale ja ni widzioła,że takie duże.- Starsza Pani,którą widziałam drugi raz,podała mi rękę i pomogła mi wstać. Odetchnęłam z ulgą,wiedząc że nie spędziłam nocy z Fatrisem.
-Jak ja tu trafiłam? Co się stało? Dlaczego nic nie pamiętam? - zaczęłam zadawać pytania,mając nadzieję,że wyjaśni mi co się wydarzyło. Może znałam odpowiedz,ale chciałam usłyszeć to od niej. Nagle przypomniałam sobie o śnie,w którym była Milena.
-Niech to szlag- Zerwałam się do wyjścia,musiałam wiedzieć czy jest bezpieczna. Zostawiłam zdziwioną staruszkę. Nie wiedziałam czy to były halucynacje,sen czy może faktycznie to się zdarzyło. Teraz musiałam ją znaleźć. Wybiegłam z drewnianej chatki i stanęłam boso na ziemi. Rozejrzałam się wokół. Nie wiedziałam,którędy dotrzeć do domu. Las,ten sam który niedawno wyglądał jak z horroru,teraz wydawał się bajkowy. Śpiewające ptaszki siedziały na gałęziach,wygrzewając się w słońcu. Kontrast pomiędzy dniem,a noc wydawał się być nienaturalny. Starsza Pani stanęła obok mnie,podparta o laskę. Na włosach wciąż miała chustę,a sukienkę zastąpiły luźne spodnie i sweterek.
CZYTASZ
Księżyc poślubił Słoneczko
FantasyNastoletnia Nasławia odkrywa tajemniczy i dawno zapomniany świat Słowian. Skłaniają ją ku temu przysięgi, którymi jest związana z dwoma, najważniejszymi bogami pradawnych czasów. Sytuacji nie ułatwia, czyhające na nią nasze rodzime potwory. Została...