-19-

7 1 0
                                    


-19-

-Dlaczego powiedziałeś,że przybyło dusz w Nawii?-Zapytałam,gdy prowadził mnie w stronę polanki. W stronę drzewa czarnego bzu,krainy nad którą miał mieć kontrolę. Nad tą samą,która była kartą przetargową w walce o władze z Perunem. Tak naprawdę nie była,ale był jedynym,który nie zdawał sobie sprawę. Bóg jawii postawił sprawę dosyć jasno. Demony miały zniknąć,a jedynym sposobem żeby to się stało,było zniknięcie Welesa. Nie jakieś tam zabójstwo,po którym miał czekać mityczny Wyraj,ani nawet smętne zaświaty. Miał po prostu zniknąć,bo tylko tak miała dokonać się przeznaczenie,a razem z nim,mnie też miała pochłonąć ciemność. Sama miałam być za to odpowiedzialna. Miałam go zwabić w miejsce,w którym wszystko się zaczęło,a o ironio podobno ta legendarna woda znajdowała się właśnie tutaj - w miejscowości Sobótki. Dokładnie tam,gdzie zaczęła się nasza znajomość,gdzie mój świat obrócił się do góry nogami,ukazując całkiem inną perspektywę. Teraz każda istota,która nie posiadała duszy miała zniknąć z powierzchni tej i każdej innej planety.

-Chciałeś go przestraszyć?-Ponownie próbowałam otrzymać od niego odpowiedz,ale jedynie trzymał ręce na moich biodrach i nie wyglądał jakby chciał rozwiać moje wątpliwości.Czart,którego spotkaliśmy był jednym z tych,którzy nie obawiali się władzy Welesa. Nie zatrzymał go naszyjnik,który miał mnie chronić przed demonami,ani nawet obecność pana zaświatów. Jedyne co odciągnęło go od nas to informacja,którą przekazał mu 'Wołos'.Wykrzywił się w złości,gdy tylko usłyszał,że wrota Nawii znów zostały otwarte.

-Nawet nie pytasz,co odpowiedział Perun..-Zatrzymał się i pocałował mnie niespodziewanie. Krótki dotyk jego ust,sprawił że dosłownie zmiękły mi nogi i nie była to wcale przenośnia. Myślałam,że takie określenia są odrobinę przesadzone,ale teraz ciężko było mi ustać o własnych siłach. Zabierał mi resztki oddechu,ale był to najprzyjemniejsza utrata tlenu na świecie. Jego wargi naciskały na moje,które posłusznie wpuściły jego język do środka. Jego zarost drapał mnie po twarzy,a szorstkie ręce sunęły wzdłuż moich bioder. Nagle zabrał mi to wszystko i odwrócił tak że stałam plecami do jego torsu. Odsłonił moje włosy i pociągnął za nie,co sprawiło że odgięłam głowę do góry. Patrzyłam na letnie niebo,które przygotowywało się do snu,malując pomarańczowo-różowymi farbami horyzont. Nachylił się do mojego ucha i wyszeptał.-Nie muszę Cię o to pytać.-Jego krocze przylegało do moich pleców,a twarda część ciała całkowicie rozpraszała mnie w wysłuchiwaniu jego odpowiedzi. Jakby to usłyszał zmienił odrobinę pozycję i jedną ręką złapał mnie w pasie.-Czujesz to?-Nie byłam pewna o co pyta,ale tak owszem. Czułam pożądanie,które pochłaniało mnie od środka. Czułam jak się uśmiecha,choć wcale nie musiałam się odwracać. Wciąż trzymał rękę na moich włosach,a ustami zahaczał o moją szyję. Przygryzał skórę,a zarostem doprowadzał mnie do szału.-Ich strach jest namacalny. Słyszę jak krople strachu spływają po ich czołach i kapią na ziemię,która ma ich pochłonąć.-Rękę przełożył przez mój dekolt,a po chwili wyciągnął zza koszulki metalowy naszyjnik.-Zaatakował Cię bo wie,że przeważyłaś na ich losie. Pakt został dokonany,a raczej zostanie gdy Perun wywiąże się ze swojej obietnicy. Słyszałem ich płacze i wściekłe ryki,pierwsze z nich możesz usłyszeć już tam.-Wskazał na miejsce,w którym stało drzewo. Złapał mnie za rękę i przyciągnął na tyle blisko,że mogłam dotykać niskich gałęzi. Żmije były rozjuszone,nie mogłam ich dostrzec,ale słyszałam ich syki. Domyślałam się,że są już w krainie zaświatów. Ziemia zadrżała,a kilka listków spadło z bzu. Spojrzałam przestraszona na Welesa. To nie było drżenie,ktoś pukał od drugiej strony,jakby to były zwyczajne drzwi. Miarowe pukanie,które w miarę czasu,zaczynało cichnąć.-Są wściekłe..tyle tysięcy lat żywiły się emocjami..a teraz zostały od nich oderwane. Są jak narkomani,którzy nagle nie dostali towaru.

Księżyc poślubił SłoneczkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz