-21-

8 1 0
                                    


-21-

Święto Peruna dobiegało końca. Słońce powoli schodziło w dół,a ja stałam na plaży. Nie miałam zamiaru oddawać mu czci,cała natura dziś oddawała mu chwałę. Ptaki śpiewały mu pochwalne pieśni,a delikatny wiatr kołysał drzewa,które miały dla niego tańczyć. Niektóre z nich nawet uginał,by kłaniały mu się w pokorze. Dzień był wyjątkowo upalny,a słońce ogrzewało wodę,która go zrodziła. Ubrana byłam w białą sukienkę na ramiączkach,podobną do tej którą wybrałam na Noc Kupały. Nie chciałam żeby pomyślał,ze to specjalnie dla niego,więc założyłam na nią naszyjnik z symbolem Welesa. Stopy zanurzałam w ciepłym piasku,a na plecach czułam wzrok od dłuższej chwili. Kołysałam biodrami w rytm piosenki,którą układał świat i przymykałam oczy żeby lepiej wsłuchać się w Ciszę. Na niebie pojawiła się też Jutrzenka,która przypominała mi o Swarożycu - o tym jak patrzył na nią,jak na dawnego przyjaciela. Zmrok przyszedł szybciej niż bym chciała. Na niebo był ostatni różowy pas,który sygnalizował,że teraz słońce wstaje po drugiej stronie świata. Zazdrościłam im,mieli więcej czasu ode mnie. Zamiast palącego wzroku na plecach poczułam ciepłe dłonie,które mogły należeć tylko do jednej osoby. Przez cały dzień chodziłam niespokojna,ale teraz czułam że znalazłam się we właściwym miejscu. Po całodziennym stresie pozostał mi jedynie ból żołądka i lekkie zawroty głowy,które teraz starałam się ignorować. Odwrócił mnie w swoją stronę,a ja nareszcie mogłam w spokoju oddawać się podziwianiu jego urody. Przejechał po mojej szyi zarostem,który przyjemnie mnie szczypał.

-Perun w końcu oddał to,co należy do mnie.-Mówił to z ustami,który przywierały do mojego dekoltu. Drugą rękę trzymał na zapięciu sukienki,którą zsuwał powoli ze mnie.

Wiedziałam,że nie chodzi mu należną władzę,ale o mnie. Tym razem chodziło mu wyłącznie o mnie. Wiedziałam,ze to nie Perun to zrobił,tylko ja. Miałam prawo o tym zadecydować,miałam prawo wybrać. Teraz właśnie to robiłam. Podjęłam decyzję jedną,drugą..podjęłam masę decyzji,które wymagały wiele odwagi. Były jednak tego warte.

Chciał coś jeszcze powiedzieć,ale przywarłam swoimi wargami do jego. Całowałam go z taką chciwością,jakiej nie dane mi było wcześniej doświadczyć. Moje biodra były oplecione wokół jego pasa,a mrowienie w ciele nie było spowodowane działaniami boga jawii. Były zasługą tylko i wyłącznie Welesa,który teraz obejmował mnie całą,swoimi rękami. Poczułam,że się przemieszczamy,a później moje ciało w połowie znalazło się w letniej wodzie. Dociskał swoje ciało do mojego. Trzymał mnie kurczowo,jakby bał się że nagle zniknę w bezkresnych wodach. Nie oddzielały nas żadne ubrania,a ja nawet nie zdałam sobie sprawy z tego kiedy zdążył się ich pozbyć. Byłam całkowicie pochłonięta w jego ustach,dotyku i pożądaniu. Ręką zjechał na moje podbrzusze i na chwilę chciał oderwać się od moich ust. Nie pozwoliłam mu na to. Atmosfera gęstniała,a tafla wody zaczynała falować. Oddychaliśmy tym samym dusznym powietrzem. Przekazywaliśmy go sobie nawzajem. Chciałam oddać mu całą siebie i chciałam mieć jego na własność,nawet jeżeli to miała być tylko cząstka tego,czego pragnęłam. Zasysał moje wargi,a wolną ręką podciągnął moje biodra do góry. Woda falowała,a my kołysaliśmy się razem z nią. Przestała być taka gładka i spokojna,a nasz widok był buntem przeciwko Perunowi. Ostatnim tupnięciem nogi,jego gładka tafla wody na jego oczach kołysała się w rytm naszych ruchów. Nasze usta walczyły o władzę. Miał rację,to była najpiękniejsza magia jakiej mogłam doświadczyć. Jego ręce przyciągały moje biodra,by zaraz znów je odepchnąć. Czułam pierwsze krople deszczu na głowie,który był pierwszym ostrzeżeniem.

-Mówiłeś,że będę błagać.-Powiedziałam to między pocałunkami,które bez ustanku składał na moich ustach.

-Nie musisz.-Powiedział,a moje wyczerpane ciało wciąż było oplecione wokół jego.-Nie jesteś już moja.-Popatrzyłam na niego zdezorientowana. Robiłam się taka senna,ale jego słowa odrobinę wybudziły mnie z ciepłych ramion.

-Oddaje Ci Twoją duszę. Sama zadecydowałaś,że mnie wybierasz. Nie potrzebuję trzymać w zastaw Twojej duszy.-Teraz nie miało to już znaczenia,ale mimo wszystko poczułam ciepło w sercu. Byłam pewna,że jedyne co do mnie czuje to pożądanie,ale mimo wszystko wciąż tu stał i pozwalał mi opierać swoją ciężką głowę na jego piersi. Pozwalał ukajać ból,który powstawał na myśl o ostatnich chwilach,o ostatnim dotyku i jego cieple.

-Powinnam błagać.-Mówiłam to już prawie przez sen. Nie mogłam opanować oczu,które ciągle się zamykały,a zawroty głowy sprawiały,że czułam się jakbyśmy lecieli.

-Przepraszam Weles.-Szepnęłam do niego cicho. Na moich ustach tworzył się lekki,błogi uśmiech.- Czasami warto ponieść konsekwencje swoich wyborów.-Nie musiałam już o nic się martwić. Jedyne czego pragnęłam,to przebaczenia z jego strony. Nie dane mi było już usłyszeć,czy je otrzymałam. Z oddali słyszałam grzmoty,które zwiastowały nadchodzącą burzę. Weles coś jeszcze do mnie mówił,ale nie byłam w stanie już zrozumieć sensu tych słów. Woda znów zamieniła się w gładką taflę,a ja trwałam przy nim próbując łapać ostatnie oddechy,które mi pozostały. To było podobne uczucie jak po spożyciu wrotyczu - tylko w odwrotną stronę. Zostały mi zabierane po kolei wszystkie zmysły. Nie byłam zła z tego powodu,może nawet miało mi to ułatwić odejście - sprawić że będzie mniej bolesne. Ostatnie emocje,uczucie i wszystko,to co miało zaraz zostać mi odebrane. Wsłuchiwałam się w jego serce,nie chciałam słyszeć już tych uderzeń. Chciałam zapamiętać jak najdłużej dźwięk,który sprawiał,że czułam się bezpieczna. Czułam jak deszcz uderza o nasze ciała. Miałam gdzieś tego przeklętego Peruna. Ostatnie co zdążyłam zobaczyć to jutrzenkę,która migała mi na pożegnanie. Machała mi tak samo,jak do Swarożyca - jak do przyjaciółki. Niebo przeciął piorun,a błysk przypominał flesz we włączonym aparacie. Czułam spokój,a później swobodnie opadałam w otchłań. Dokładnie tak jakby ktoś wrzucił mnie do wody. Nie czułam bólu. Nie czułam już ciepłych rąk. Istniała tylko nicość.

Księżyc poślubił SłoneczkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz