-3
Gdy dotarłyśmy na miejsce,impreza trwała w najlepsze. Na pewno w niczym nie przypominała tradycji,o której mówiła Magda,ale czego mogłam się spodziewać. Na plaży ognisko paliło się wysokim płomieniem,przy którym grzało się kilka par. Wzrokiem przeczesałam plażę,szukając siostry. Na ławkach,które były ustawione niedaleko ogniska,siedziało kilka dziewczyn,które kojarzyłam z gimnazjum. Magda pociągnęła nas w ich stronę. Obok ławek stał prowizoryczny stół,zrobiony z desek,na którym stały przeróżne napoje wysokoprocentowe. Zastanawiałam się czy któraś będzie mnie kojarzyć ze szkolnych czasów. Po gimnazjum kontakt się urwał,a większość osób wyjechała,albo poszła w swoją stronę. W szkole nigdy nie byłam zbytnio popularna,więc nie liczyłam się z tym,że zapadłam im w pamięć. Pierwsza wybiegła do nas blondynka i dosłownie się na nas rzuciła. Mocny zapach alkoholu utwierdził mnie w przekonaniu,że przyszłyśmy odrobinę spóźnione. Blondynka odsunęła się i zmierzyła nas wzrokiem. Jak jej było na imię? Próbowałam przypomnieć sobie,ale bezskutecznie,liczyłam że w trakcie rozmowy przypomni.
-Myślałam,że już nie przyjdziecie! Macie do nadrobienia kilka kolejek. - Wskazała na nas palcem i pokręciła nim. Patrząc jak się zachwiała do tyłu i ledwo złapała równowagę śmiałam twierdzić,że nawet kilkanaście kolejek.
-Zatrzymała nas jakaś starsza babeczka..- Zaczęła tłumaczyć Magda,ale dziewczyna machnęła ręką i podała nam dwa plastikowe kubeczki. Tak jak obiecała przyjaciółka,oddała mi swój napój i poszła szukać Mileny. Myśląc o tym,ze zostanę sama ze starymi znajomymi od razu postanowiłam wypić jej i moją zawartość kubeczków. Na co reszta dziewczyn zareagowała oklaskami. Kilka magicznych kubeczków dalej siedziałam z nimi przy stole i słuchałam jak obgadują wspólne lata spędzone w szkole. Opowiadały jak nauczyciel od chemii był przystojniakiem,a nauczycielce od matematyki brakowało faceta. Szybko zrozumiałam,dlaczego nie przyjaźniłyśmy się w szkole. Wszystkie miały typowy syndrom jędzy. Jedna z dziewczyn,która odzywała się najmniej,przysiadła się do mnie i szturchnęła mnie łokciem.
-Słuchaj,a jak to było z tym Twoim wypadkiem..wiesz nasze miasto jest małe,więc wieści się szybko rozchodzą..wszystkie byłyśmy ciekawe. - Może tylko dlatego zaprosiły mnie do stołu,żebym robiła za atrakcję. Rozmowy ucichły,a jedna dodała,że zakładały się że nic ze mnie nie będzie. Możliwe że gdyby nie alkohol nawet bym nie odpowiedziała. Przynajmniej miały temat żeby poplotkować. W momencie gdy miałam im odpowiedzieć żeby pocałowały się w wiadomą część ciała,usłyszałam głos Magdy za moimi plecami.
-Siostra bezpieczna,zameldowana,nie pije,nie całuje się z brzydkimi chłopcami. - Poczułam ulgę,że nadszedł mój wybawca. Przysiadła się do mnie i objęła mnie ramieniem. Zadowolona z wykonanego zadania,nalała sobie alkoholu i wymieszała go z colą.Ktoś podgłośnił muzykę,a za naszymi plecami usłyszałam męskie głosy. Zastanawiałam się jak to możliwe,że Magda nie zaprosiła wolnych facetów. Teraz zrozumiałam że przyszli spóźnieni. Dziewczyny zaczęły głupkowato się chichrać i machać do chłopaków. W tym momencie poczułam,że najwyższy czas się ewakuować. Nie chciałam uczestniczyć w tym przedstawieniu. Szczególnie po tym jak dowiedziałam się,ze ktoś zakładał się o to czy przeżyje,czy może nie. Szepnęłam do Magdy,ze zaraz wrócę,popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem. Zawsze gdy w okolicy pojawiali się faceci,wolałam się ewakuować. Nie sądziłam że będzie zdziwiona. Posłałam jej przepraszający uśmiech i najszybszym krokiem udałam się w stronę zalewu. Minęłam ognisko,a pary które wcześniej przy nim leżały już nie było. Widocznie zebrało ich na poszukiwania kwiatów paproci. Alkohol rozgrzał mnie na tyle,że chłód płynący znad wody wydawał się być całkiem przyjemny. Zdjęłam buty i rzuciłam je za siebie. Przy brzegu wciąż słychać było śmiechy i wiwaty nowo przybyłych gości. Przypomniałam sobie o umówionym chłopaku,z którym miała poznać mnie przyjaciółka. Miałam nadzieję że nie będzie na mnie zła. Na pewno zadowoli go jedna z tych zołz przy stoliku. Niebo usłane było gwiazdami,które mrugały do mnie. Okręciłam się wokół swojej osi patrząc w niebo,a białe punkciki zaczęły wirować. Zaśmiałam się,w końcu to było bardzo zabawne. Stan upojenia dawał się mocno we znaki. Lekkie zawroty głowy sprawiły,ze wolałam usiąść i nie przeceniać moich możliwości. Usiadłam na lekko mokrym piasku,nie dbając o białą sukienkę,która zaraz przemokła. Myślałam o tym,że ta noc wcale nie jest magiczna. W sumie jak mogłaby być niesamowita,skoro nikt nawet nie wierzył w te bzdury. Ład i chaos połączą się w jedność. Bla,bla,bla..jedyny chaos jaki widziałam to przy stoliku z alkoholami. Skakanie przez ogień,puszczanie wianków,czy poszukiwania paproci,to wszystko wydawało się być takie nieznajome,a jednocześnie wabiące. Wstałam lekko się chwiejąc i zrobiłam krok w stronę brzegu. Woda połaskotała mnie po kostkach. Gładka tafla zachęcała do dalszych kroków. Śpiew świerszczy i szumiące drzewa wprawiały mnie w pewien rodzaj transu. Gdy w wodzie byłam do połowy ud,ogarnęło mnie uczucie,którego wcześniej nie doświadczyłam. Nie byłam pewna,czy to sprawa upojenia alkoholowego,ale potrzebowałam się znaleźć w wodzie. Chciałam wejść i zanurzyć się pod ciemną głębiną. Mogłabym ściągnąć ubranie i wskoczyć do przyjemnej wody. Gwiazdy mrugały do mnie zachęcająco,a księżyc odbijał się w tafli. Mogłabym spróbować go złapać. Jedyne co słyszałam to cichy głos w głowie,który dodawał mi otuchy. Wianek na głowie,zaczął nieprzyjemnie drapać. Słowa starszej Pani nie miały dla mnie teraz znaczenia. Byłam tylko ja i piękna luna. Nie słyszałam już ani rozmów,ani śmiechów,ani głupich pytań o głupi wypadek. Czułam się spokojna i poczułam nareszcie znaczenie tego święta. Moc oczyszczenia. Tak,potrzebowałam się oczyścić w wodzie. Uśmiechnęłam się. Czułam się jak niesforne dziecko,robiące na złość rodzicielce. Kolejny krok i już prawie mogłam zatopić się w przyjemnych wodach,które robiły się coraz przyjemniejsze. Woda działała kojąco,robiłam się śpiąca,a głębiny chciały ukołysać mnie do snu. Drzewa szumiały kołysankę o pięknym księżycu,jutrzence i słońcu. Zamykałam powieki,jeszcze tylko ściągnąć ten drapiący wianek..W końcu już nie był mi potrzebny. Sięgałam dłonią,po ostatnią rzecz,która stała mi na drodze do połączenia z naturą,z przeznaczeniem z magią,którą chciałam doświadczyć.
CZYTASZ
Księżyc poślubił Słoneczko
FantasyNastoletnia Nasławia odkrywa tajemniczy i dawno zapomniany świat Słowian. Skłaniają ją ku temu przysięgi, którymi jest związana z dwoma, najważniejszymi bogami pradawnych czasów. Sytuacji nie ułatwia, czyhające na nią nasze rodzime potwory. Została...