Kilka dni później wszyscy mieszkańcy miasta zdążyli zapomnieć o ataku na bank, który był jednym z wielu zdarzających się w tych rejonach. Nikt, z wyjątkiem jednej osoby, nie przejął się skradzionymi pieniędzmi. Tą jedną osobą była zielonooka kobieta, która te kilka dni spędziła w swoim wynajętym pokoju w pensjonacie, przeglądając ogłoszenia o pracę i podskakując ze strachu na każdy dźwięk policyjnych wozów, przez co nie było dane jej się porządnie wyspać.
Pewnego ranka, gdy chciała w końcu przejść się po okolicy i poszukać pracy, zauważyła stertę brudnych ubrań, z którymi nie zdążyła wybrać się do pralni, odkąd tu przyjechała. Westchnęła i z trudem znalazła czysty, biały sweterek i czarną parę jeansów bez widocznych plam. Brudne ciuchy przeniosła na środek pokoju, aby nie zapomnieć o nich, kiedy wróci. Weszła do łazienki przyłączonej do pokoju i skrzywiła się na to, co zobaczyła w lustrze. Jej zielone oczy były pozbawione blasku, a cienie pod nimi były z bliska bardzo widoczne. Zmęczoną twarz przemyła zimną wodą, aby chociaż trochę się pobudzić. Widząc stan swoich długich falowanych blond włosów, postanowiła związać je w kucyka. Pomyślała o posiłkach, które oferuje pensjonat i dzięki którym przeżyła te dni. Szybko wyszła z łazienki i widząc godzinę, stwierdziła, że załapie się jeszcze na śniadanie. Ubrała jedną ze swoich par adidasów i szybkim krokiem zeszła do jadalni, z której unosił się przyjemny zapach. Kilku gości było już w trakcie jedzenia, ale widać było, że nie przyszli zbyt dawno. Zauważyła właścicielkę hostelu siedzącą przy jednym ze stolików i przywitała się z uśmiechem. Była to przemiła starsza, siwa kobieta w typowych babcinych sweterkach i z okrągłymi okularkami na nosie. Pomachała do dziewczyny, dając jej znać, że ma usiąść z nią. Blondynka pośpiesznie zabrała parę tostów z bufetu i dosiadła się do staruszki.
- Witaj słoneczko! Przypomnij mi, jak masz na imię? - przyjrzała się dziewczynie z lekkim uśmiechem i poprawiła okulary na nosie.
- Emma, w czym mogę Pani pomóc? - zapytała, jednocześnie próbując przypomnieć sobie czy nie pominęła jakiejś opłaty.
- Powiedz mi złotko czy nie byłabyś zainteresowana pracą w mojej kawiarni kawałek stąd? Przydałaby się druga para rąk do pomocy, a wydaje mi się, że będziesz się świetnie nadawać. - słysząc to, młoda kobieta prawie zaczęła piszczeć ze szczęścia. Od razu się zgodziła i kończąc swoje posiłki, omówiły szczegóły.
- Skończ śniadanie i powoli udaj się pod adres, który ci dałam. Nie martw się, będzie z tam moja wnuczka, we wszystkim ci pomoże. Na pewno się zaprzyjaźnicie! - powiedziała na koniec i odeszła od stołu zabierając swój pusty talerz. Emma natomiast nie mogła uwierzyć, że tak szybko coś znalazła. Postanowiła nie zwlekać i od razu pójść do nowego miejsca pracy.Okolica, w której znajdowała się kawiarnia, była zamieszkiwana przez bogate osoby. Widać to było po samych samochodach, które stały na parkingu, a ogromne apartamentowce tylko utwierdzały w tym przekonaniu. Lokal, do którego zamierzała wejść, był przytulny zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Od strony drzwi wejściowych zamiast ściany, było wielkie okno, przez które można było obserwować ulicę i ludzi śpieszących się do pracy. W środku siedziało kilka starszych osób, spokojnie popijając kawę i czytając poranną gazetę, gdy w tle cicho grała muzyka. Za ladą stała młoda dziewczyna o długich, kasztanowych włosach z czerwonymi pasemkami. Gdy dzwonek nad drzwiami zadzwonił, oderwała wzrok od wycieranej filiżanki i spojrzała na blondynkę, uśmiechając się przyjaźnie. Oczy miała podkreślone czarnym eyelinerem, a usta lekko pomalowane czerwoną szminką. Miała na sobie czerwoną koszulę w kratę i jakieś ciemne spodnie, których nie było widać za ladą.
- Dzień dobry! - przywitała się radośnie i poczekała, aż dziewczyna podejdzie bliżej - Co podać?
- Cześć, ja przyszłam w sprawie pracy... - nie zdążyła za dużo powiedzieć, bo szatynka klasnęła w dłonie uradowana.
- To ty! Babcia niedawno dzwoniła, że ktoś przyjdzie, ale nie spodziewałam się, że to będzie taka laska! - zaśmiała się, po czym nachyliła w stronę blondynki i uważnie przyglądała się jej twarzy - Matko jedyna, wyglądasz, jakbyś nie spała od tygodnia! Zanim zacznę ci wszystko tłumaczyć, muszę doprowadzić cię do porządku. Chodź za mną. - kiwnęła w stronę drzwi na zaplecze i udała się tam, nie czekając na swoją towarzyszkę. Emma wzruszyła do siebie ramionami i poszła za nową koleżanką, która czekała już z kilkoma kosmetykami w ręce.Po kilku minutach zakrywania efektów zmęczenia, podczas których zdążyły się bliżej poznać, wyszły z zaplecza. Ruby, bo tak przedstawiła się dziewczyna, zaczęła tłumaczyć zielonookiej jak używać różnych maszyn i przyrządzać pyszną kawę oraz inne napoje. Obsługiwała w międzyczasie klientów, a nowa pracowniczka utrwalała wiedzę, bacznie się przyglądając. Niedługo później potrafiła sama się ze wszystkim uporać i w końcu mogły podzielić obowiązki między siebie. Na zegarze wybijała dziewiąta, a Emma była zadowolona, że w niecałą godzinę opanowała tak wiele rzeczy.
Ruch w kawiarni był o wiele mniejszy niż wcześniej, więc kobieta zaczęła przygotowywać swoje ulubione kakao z bitą śmietaną i cynamonem, a jej nowa koleżanka poszła na zaplecze zrobić sobie przerwę. Blondynka była tak pochłonięta przygotowywaniem napoju i muzyką lecącą w radio, że nie usłyszała dzwonka nad drzwiami. Po chwili odwróciła się zadowolona z wielkim kubkiem w dłoniach, z którego wystawała udekorowana bita śmietana. Zanim go odstawiła, odwróciła na chwilę wzrok i skierowała go przed ladę, za którą stały dwie osoby. Podskoczyła, nie spodziewając się, że kogoś tam zastanie, a cała zawartość kubka wylądowała na jej białym sweterku.
- No kur... Serio? - zanim rzuciła jakimkolwiek wulgaryzmem, ugryzła się w język. Zdenerwowana spojrzała na dwie kobiety, które czekały na złożenie zamówienia. Jedną była szatynka z lokami przełożonymi przez jedno ramię, na którym trzymała torebkę, po której było widać, że powstrzymuje chichot. Obok niej stała niewiele wyższa brunetka, której podwijające się na końcach włosy ledwie sięgały ramion. Idealnie pomalowane na bordowy kolor usta nawet nie drgnęły, a twarz nie wyrażała żadnych emocji. Obie były ubrane oficjalnie w białe koszule i czarne marynarki, prawdopodobnie wstępując tu w drodze do pracy.
- Poproszę espresso i latte na wynos. - powiedziała wyższa, nie zwracając uwagi na to, w jakim stanie była blondynka.
- Najpierw to mogłaby pani wchodzić jak człowiek, a nie skradać się jak jakiś przestępca! Widzi pani, co się przez panią stało?! - uniosła się Emma, wskazując skapującą na podłogę bitą śmietanę i starając się szybko wytrzeć kakao z blatu - Tak trudno zwrócić uwagę, zamiast czaić się za plecami?! - wciąż oburzona spojrzała wyzywająco w oczy klientki, które okazały się mieć piękny brązowy odcień.
- Z całym szacunkiem, ale weszłyśmy tak jak zwykle, a to, że pani bujała w obłokach to tylko i wyłącznie pani wina. - odpowiedziała jej spokojnym, choć bardzo stanowczym tonem kobieta. Po twarzy Emmy przemknął cień zakłopotania i zawstydzenia, jednak wciąż udawała twardą i złą.
- Belle, odbierz zamówienie. Poczekam przy aucie. - lekko zirytowana brązowooka zwróciła się do swojej towarzyszki, jednocześnie rzucając na ladę banknot. Zanim odeszła spojrzała jeszcze raz na Emmę - A pani dobrze radzę zapanować nad emocjami, bo kiepsko pani skończy. - nie czekając na odpowiedź, dostojnym krokiem wyszła z lokalu.
Zielonooka obserwowała ją, dopóki nie zniknęła z jej pola widzenia. Nie mogła uwierzyć, jak można być takim aroganckim bucem jak tamta kobieta. Spojrzała na dziewczynę, która została i zobaczyła, że tamta jest teraz jednocześnie zdziwiona i przestraszona. Zanim zdążyła o cokolwiek zapytać, do pomieszczenia weszła Ruby.
- Cześć Belle! - zawołała radośnie, widząc drugą szatynkę i od razu dostała równie wesołą odpowiedź - To, co zwykle? - zapytała, zabierając się do przyrządzenia kawy. Otrzymała twierdzącą odpowiedź, więc kontynuowała rozmowę - Gdzie masz swoją szefową?
- Zaraz ci wszystko opowiem, ale najpierw... - mówiąc to, obejrzała się za siebie, sprawdzając, czy brunetka nie kręci się gdzieś przy oknie. Szybko wyciągnęła z torebki równiutko złożoną i wyprasowaną granatową koszulę i zawołała Emmę, która właśnie ścierała brudną podłogę - Masz na przebranie.
Blondynka, chociaż była zdziwiona, nie spierała się, wiedząc, że nie bardzo ma się w co przebrać.
- Dziękuję, kiedy mam ci ją oddać?
- Nawet nie jest moja, ale nie przejmuj się, szefowa ma takich dużo. Mam w torbie kilka, które właśnie zabrałam z pralni. - gdy zielonooka usłyszała czyja to własność, wytrzeszczyła oczy, ale powstrzymała się od komentarza.
- No mów dziewczyno! - upomniała się Ruby, która zaczynała robić drugą kawę.
Belle zaczęła opowiadać historię sprzed kilku minut, a blondynka co jakiś czas wrzucała swoje dwa słowa. Szatynka ze zdziwienia odstawiła kubki z kawą i spojrzała na swoją świeżo upieczoną współpracowniczkę.
- Czy ciebie pojebało durna babo?! Wiesz, kim ona była?! - gdy otrzymała pełne niezrozumienia spojrzenie, złapała się za głowę i westchnęła głośno. Belle w międzyczasie zabrała kubki i pożegnała się z dziewczynami, obiecując, że przekona swoją przełożoną, aby nie planowała poćwiartowania Emmy.
- Chyba największa szycha w mieście, nawet burmistrz przy niej nic nie znaczy! Żeby jej tak pyskować trzeba mieć albo wielkie jaja, albo być zdrowo jebniętym. Jutro rano też tu przyjdzie, więc życzę powodzenia. - poklepała teraz już przestraszoną koleżankę po ramieniu - Idź się szybko przebrać i wracamy do roboty.
CZYTASZ
MISINTERPRET
RomancePiątkowego dość pochmurnego popołudnia, czarny Range Rover z przyciemnianymi szybami zatrzymał się niedaleko tylnego wejścia banku. Drzwi od strony pasażera otworzyły się, a po chwili ciężkie wojskowe buty mocno uderzyły o ziemię. Postać ubrana w ci...