15

55 5 6
                                    

Następnego dnia, w sobotę, Emma obudziła się dużo wcześniej niż planowała. Przewracała się z boku na bok, wzdychając zirytowana. W końcu doszła do wniosku, że i tak nie zaśnie, więc zwlekła się z łóżka i skierowała do łazienki. Poprzedniego wieczoru rozmawiała z Reginą do późnej godziny, a gdy kobieta wyszła, Emma była zbyt zmęczona, żeby iść się umyć.
Kiedy wyszła spod prysznica, postanowiła zjeść śniadanie, jednak po otwarciu lodówki i zastaniu pustych półek musiała nieco zmienić plany i najpierw zrobić zakupy. Zanim wybrała się do sklepu, ubrała sprane, czarne jeansy, skórzaną kurtkę i białą koszulkę. Przebierając się, zauważyła, że w ciągu kilku ostatnich tygodni bardzo schudła, ale nie była pewna czy spowodowały to intensywne treningi czy stres.

Chodząc między marketowymi alejkami zastanawiała się jak może zemścić się na idiotach, którzy wykręcili jej koła w motocyklu. Olśniło ją w momencie, gdy przechodziła przez dział z artykułami imprezowymi i zobaczyła mnóstwo różnych paczek z sypkim brokatem. Może nie było to w stylu poważnej członkini mafii, ale była pewna, że nie pozbędą się szybko tych błyszczących drobinek. Oprócz kilku paczek w różnych kolorach i wielkościach, kupiła małe wyrzutnie brokatowego confetti, po czym zadowolona wróciła do mieszkania. Rozłożyła zakupy, zjadła kilka tostów wypakowanych serem oraz szynką i spojrzała na zegarek. Do przyjazdu Reginy zostało około godziny, a blondynka była już zniecierpliwiona czekaniem. Zdecydowała, że przejdzie się pod apartamentowiec brązowookiej. Spacer trwał krócej niż przewidywała, więc wstąpiła do kawiarni, w której pracuje na co dzień.
Podeszła do lady, za którą stała babcia Ruby, zajęta mieszaniem masy do pieczenia ciasta. W każdy weekend to ona zajmowała się lokalem, całymi dniami piekąc słodkie dodatki do kawy lub herbaty. Uśmiechnęła się szeroko, widząc Emmę.
- Witaj słonko, co mogę dla ciebie zrobić?
- Dzień dobry, Pani Lucas. Poproszę latte i Americano... Podwójne - również się do niej uśmiechnęła. Traktowała starszą kobietę jak rodzoną babcię, której niestety nie zdążyła poznać. Gdy była młodsza słyszała urywki rozmów o nowej żonie dziadka, z którą wziął ślub po śmierci pierwszej, jednak widać było, że rodzice unikają tego tematu jak ognia. Miała bardzo ograniczony, kontakt z tą częścią rodziny. Zanim jej dziadek zmarł, widywała go jedynie podczas ważnych uroczystości i zawsze przychodził sam. Przez większość swojego życia czuła żal, słysząc kolejne nowe historie swoich rówieśników o tym, gdzie byli, co robili lub co dostali od swoich babć, więc gdy pojawiła się Pani Lucas, która dała jej namiastkę miłości, której od dziecka jej brakowało, od razu poczuła do niej wielką sympatię.
Rozmawiały ze sobą do momentu, aż Emma musiała wyjść, żeby nie spóźnić się na spotkanie z Reginą. Na parkingu po drugiej stronie ulicy odnalazła Mercedesa i opierając się o maskę auta, czekała na jego właścicielkę. Pogoda nie była zbyt przyjemna. Mocny wiatr przesuwał gęste, deszczowe chmury i co jakiś czas umożliwiał ostrym promieniom słońca świecenie prosto na dziewczynę, przez co musiała założyć ciemne okulary, które znalazła w kieszeni kurtki. Zachmurzone niebo zapowiadało opady na najbliższe dni, a niska temperatura skutecznie odpychał myśli o rekreacyjnym spacerze po parku.

Przechodząc przez próg apartamentowca, Regina wyciągała z torebki kluczyki do auta. Skrzywiła się czując nagły powiew chłodu i zaczęła odrobinę żałować, że założyła tylko obcisłą, czarną sukienkę. Z daleka zauważyła blondynkę, która walczyła z włosami lecącymi jej na twarz i okulary.
- Proszę, proszę... - zaczęła brunetka, zwracając na siebie uwagę dziewczyny - Co takiego musiało się stać Panno Swan, że o tej godzinie nie przewracasz się na drugi bok?
Zanim blondynka odpowiedziała, uważnie zlustrowała kobietę wzrokiem.
- Dręczą mnie koszmary z pewną psychopatką w roli głównej, która myśli, że ma nad wszystkimi władzę i może realizować swoje chore wizje bez ponoszenia konsekwencji.
- Mam nadzieję, że za każdym razem budzisz się z krzykiem - uśmiechnęła się złośliwie - Masz zamiar wypić dwie kawy, żeby nie zasnąć i znów jej przypadkiem nie spotkać?
- Tak się składa, że jedną wzięłam dla ciebie z nadzieją, że stanie ci serce albo się zakrztusisz - podała jej ciepły, papierowy kubek wypełniony ciemną cieczą uśmiechając się tak sztucznie, jak tylko potrafiła.
- Miło z twojej strony, że dbasz o to, żebym zbyt długo nie musiała na ciebie patrzeć i słuchać wiecznego narzekania.
- Jedźmy już stąd - przewróciła oczami Emma, a brunetka zapraszająco wskazała drzwi samochodu.

MISINTERPRETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz