5

96 12 3
                                    

Nieco onieśmielona tak stanowczymi słowami brunetki Emma, nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo rozmowę przerwały nawoływania trzech kobiet, machających w ich kierunku stojąc pod apartamentowcem.
- Roni! Rusz ten swój nieruchawy tyłek! - krzyczała jedna z nich, która ubrana była w bardzo puszyste, białe futro, które zakrywało jej całe ciało. W oczy rzucały się jej włosy, które były na jednej połowie czarne, a na drugiej białe. W ręce trzymała kredową torebkę, pokrytą ciemnymi plamkami. Wystawało z niej coś, co z daleka przypominało szczura i gdyby nie szczekało jak pies, można byłoby się pomylić. Uciszyła jasną chihuahue i wyraźnie czymś rozbawiona, zaczęła mówić coś do swoich koleżanek, spoglądając na kobiety po drugiej stronie ulicy.
Brązowooka odmachała im i znowu zwróciła się do blondynki, lustrując ją lodowatym wzrokiem.
- Lepiej, żeby moja koszula była jutro gotowa do odbioru, bo uwierz mi, nie chcesz żebym musiała czekać. - Nie licząc na żadną mądrą odpowiedź ze strony zielonookiej, ruszyła do swojego apartamentu. Po przywitaniu się szybkimi buziakami w policzek, wszystkie cztery przyjaciółki weszły do środka, zawzięcie o czymś dyskutując.

Siedziały rozłożone na białej, skórzanej kanapie ze szklankami wypełnionymi whisky. Rozmawiały cały czas i nawet na moment nie zapanowała między nimi cisza.
- Usiądź z nami Roni! Nie bądź taką marudą! - zawołała ciemnoskóra kobieta z długimi i gęstymi włosami pofarbowanymi na ciemny blond. Regina stojąca przy oknie nie zareagowała, będąc głęboko zamyśloną. Podeszła do niej trzecia z kobiet, która jasnobrązowe włosy miała upięte w koszyczek, a usta pomalowane czerwoną szminką. Spojrzała na swoją nieobecną myślami przyjaciółkę, a później w miejsce, gdzie utkwiła swój wzrok. Była to ta sama kawiarnia, przy której ją widziały, gdy przyszły. Uniosła zdziwiona jedną brew i pomachała dłonią przed twarzą brunetki, która dopiero wtedy się ocknęła i popatrzyła zdezorientowana na przyjaciółki.
- O czym tak myślisz, że nie słyszysz, co się do ciebie mówi? - zapytała szatynka, uważnie skanując twarz brązowookiej swoimi niebieskimi oczami.
- MD, zapytaj lepiej o kim! - zaśmiała się najstarsza z kobiet, jedną ręką głaskając swojego psa, a w drugiej trzymając szklankę umieszczając jeszcze między palcami nieodpalonego papierosa.
- Daj spokój Cruella - wtrąciła ciemnoskóra, udając powagę - Myślisz, że jest na świecie osoba, która byłaby godna dotykać Jej Wysokości Wiecznie Złej Królowej? - powiedziawszy to, utrzymała kamienną twarz przez sekundę i wybuchła śmiechem razem z Cruellą.
- Jesteście niemożliwe - odpowiedziała w końcu brunetka, opierając ręce na biodrach i patrząc na swoje przyjaciółki z politowaniem - Dlaczego w ogóle się z wami zadaję?
- Bo nas kochasz! - powiedziała Cruella, próbując zrobić uroczą minę i trzepocząc rzęsami.
- I nie masz nikogo innego - dodała ciszej farbowana blondynka, chowając się za szklanką, którą przyłożyła do roześmianej twarzy.
- Ursula! - uniosła się MD, obdarzając kobietę karcącym spojrzeniem, na które tamta wzruszyła tylko ramionami.
- Wiecie co, żmije? - zapytała Regina, otrzymując przeczące odpowiedzi - Macie rację. Znałam tylu fałszywych ludzi, że wole przyjaźnić się z wami, bo wiem, jakie z was suki i niczym mnie nie zaskoczycie. - Cmoknęła do nich z małym uśmiechem, który zamienił się w chichot, gdy jej przyjaciółki zaczęły teatralnie ocierać nieistniejące łzy spod oczu.
- Dobra nie czaruj już tak, tylko mów kto ci tak chodzi po głowie! - nalegała Cruella, a chwilę później otwarła szeroko oczy i wyprostowała się, budząc przy tym śpiącą chihuahue.
- Czy to blondi spod kawiarni?! Kochana ja nie wiedziałam, że gustujesz w przybłędach. - udała zszokowaną, kładąc dłoń na klatce piersiowej.
Siedząca naprzeciwko niej Ursula zmarszczyła brwi.
- Jak to nie wiedziałaś? Zapomniałaś już o tej asystentce wziętą dosłownie z ulicy? Jak jej tam było na imię? Belle? - przypomniała, a starsza przyznała jej rację.
- Błagam was - prychnęła rozbawiona tymi teoriami brunetka - Chyba nie sądzicie, że upadłabym tak nisko. - pokręciła głową z niedowierzaniem i dosiadła się do przyjaciółek, kiwając na MD, aby do nich dołączyła.
- Nie jest wcale taka zła... Co nie Roni? - wtrąciła szatynka, poruszając dwuznacznie brwiami, co wywołało kolejną falę śmiechu reszty kobiet.
- Wybaczcie, ale nie mogę na nią spojrzeć inaczej, niż na niezwykle irytującą i arogancką dziewczynkę. - powiedziała obojętnie, przewracając oczami, ale w jej głosie można było wyczuć niechęć, jaką darzy wspomnianą dziewczynę.
- A co ci zrobiła? Nie padła do stóp, gdy mijała cię na chodniku? - zażartowała Cruella, oczekując jednak poważnej odpowiedzi na to interesujące pytanie.
Po raz kolejny kobieta przewróciła brązowymi oczami i w skrócie opowiedziała swoje spotkania z blondynką. Jej przyjaciółki słuchały z zaciekawieniem i co jakiś czas chichotały pod nosem.
- I do tego wszystkiego, cały czas mam wrażenie, że gdzieś już ją spotkałam, a ciężko nie zapamiętać tak denerwującego człowieka. - zakończyła historię i wstała, aby uzupełnić szklankę dużą ilością alkoholu.
- A pamiętasz, jak ty przyjechałaś tutaj po raz pierwszy i zachowywałaś się dokładnie tak samo? - zapytała MD, a reszta zgodziła się z nią, z wyjątkiem Reginy, która popatrzyła na nią spod byka i zaczęła zaprzeczać. - No jak nie? Pamiętam dokładnie jaka wyszczekana byłaś! Przypomnij sobie te czasy, kiedy jeszcze nic nie osiągnęłaś i oprócz swojego kochasia nie znałaś nikogo. - po tych słowach brunetka zamilkła na chwilę i zastanowiła się nad słowami kobiety, która jest jedną z niewielu osób, których zdanie szanuje. Nie zdążyła nic jednak powiedzieć, bo znowu przerwała jej przyjaciółka kończąca swój wywód.
- Mogłabyś okazać jej chociaż trochę zrozumienia, a nie zachowywać się jak królowa. - po takim kazaniu, Regina nie wiedziała co odpowiedzieć, więc po prostu zmieniła temat.
- Wydaje mi się, że Gold coś kombinuje. -zaczęła, upijając trochę whisky - Cały czas wypytuje o moją asystentkę. Myślicie, że... - nie mogła dokończyć pytania, bo od razu jej przerwano.
- Tak, myślimy. - odpowiedziały chórem trzy kobiety. Rozmowa trwała w najlepsze przez jakiś czas, aż jedna z przyjaciółek nie zapytała, czy brunetka ma zamiar zwolnić Belle, za to, co zrobiła. Kobieta zastanowiła się dłuższą chwilę, stwierdzając, że tak dobrej asystentki nie miała od dawna, a to jej pierwsze potknięcie, więc tylko ją postraszy. Wstała z kanapy, zabierając komórkę i podeszła do okna, jak miała w zwyczaju, kiedy rozmawiała przez telefon. Gdy tylko usłyszała ciche "halo", przedstawiła się i bez zbędnego przedłużania, powiedziała, w jakiej sprawie dzwoni. Mimo że nie widziała twarzy swojej asystentki, wiedziała, jak bardzo jest przerażona. Belle zaczęła przepraszać, ale jej szefowa pozostała stanowcza i chłodna. Po wysłuchaniu tłumaczeń dziewczyny, brązowooka postanowiła zakończyć rozmowę.
- Zastanowię się, czy cię zwolnię. Zobaczymy się jutro u mnie w gabinecie. - rzuciła na koniec i rozłączyła się bez pożegnania. Wróciła na kanapę i spojrzała na przyjaciółki.
- Jesteś straszną suką. - powiedziała rozbawiona Ursula, na co tamta wzruszyła ramionami z chytrym uśmiechem.

⭐     ⭐     ⭐     ⭐     ⭐     ⭐     ⭐     ⭐

- Emma ty debilko!!! Dlaczego nie potrafisz się zamknąć, chociaż na pięć minut?! - Blondynka stała ze skruszoną miną, słuchając kazania swojej nowej koleżanki Ruby, krzyczącej na nią, odkąd tylko opowiedziała o sytuacji spod kawiarni. Nie próbowała nawet nic wtrącać, bo wiedziała, jak bardzo się wkopała.
Dziewczyny sprzątały w lokalu przed zamknięciem, więc szatynka mogła bez skrępowania unieść głos, nie przejmując się klientami.
- Naprawdę, musisz przestać mówić wszystko, co ci przyjdzie na język. Opanuj się kobieto! - podeszła do swojej koleżanki i postukała ją palcem w czoło. Zielonooka skrzywiła się i odchyliła głowę.
- Dobra, zrozumiałam. Mam w tym mieście przejebane już na starcie. - westchnęła ciężko, opierając się o miotłę, którą zamiatała podłogę. - No ale powiedz, spotkałaś kiedyś bardziej bucowatą babę?!
- Nie, nie spotkałam, ale ty też mogłabyś ogarnąć dupę i nie skakać jej do gardła z pazurami. - zwróciła jej uwagę Ruby, na co Emma niechętnie przytaknęła. - Spróbuj po prostu być milsza, okej? Jutro piątek, więc przez weekend sobie od niej odpoczniesz.
Blondynka zastanowiła się chwilę i przyznała koleżance rację, obiecując, że postara się poprawić. Szybko dokończyły sprzątanie, dowiadując się przy okazji coraz więcej rzeczy o sobie i w dobrych humorach wyszły z kawiarni.
Zielonooka czekała na szatynkę, która opowiedziała jej między innymi, że ma na nazwisko Lucas i nazywają ją Kapturkiem, przez jej czerwoną pelerynkę z kapturem, w której często chodzi. Gdy Ruby zamykała drzwi lokalu, Emma rozglądała się po okolicy. Z podziwem patrzyła na wielki i piękny apartamentowiec naprzeciwko, marząc, żeby kiedyś tu zamieszkać. Nagle jej wzrok spoczął na postaci stojącej w oknie na jednym z wyższych pięter. Była zbyt wysoko, aby dziewczyna mogła dokładnie się przyjrzeć, ale po kolorze ubrań i włosów, domyśliła się, że to wciąż prześladująca ją kobieta. Nie zorientowała się, że Lucas stoi obok i patrzy w tym samym kierunku. Dopiero gdy koleżanka pomachała jej ręką przed twarzą, zeszła na ziemię. Widziała, że chce coś powiedzieć, więc uciszyła ją dłonią, zanim jakikolwiek dźwięk wyszedł z jej ust.
- Żadnych komentarzy, wracamy. - otrzymała w odpowiedzi kiwnięcie głową, więc zabrała dłoń i obie skierowały się do swoich mieszkań. Ruby mieszkała w budynku obok pensjonatu, więc rozstały się dopiero tam. W międzyczasie wymieniły się numerami, a szatynka zapewniła zielonooką, że może do niej dzwonić w każdej chwili.
Emma chciała jeszcze pójść do pralni, bo nie miała nic czystego, co mogłaby jutro ubrać. Szybko udała się do swojego pokoju i zdjęła tę przeklętą koszulę, zakładając później samą bluzę. Wpakowała do torby wszystko, co leżało na podłodze i wybiegła z pensjonatu, pytając wcześniej portierki o drogę do pralni.
Gdy wracała z czystymi ciuchami, było już dość ciemno i nie znając jeszcze tak dobrze miasta, ledwie dotarła do swojego aktualnego miejsca zamieszkania. Po wejściu do pokoju wyrzuciła całą zawartość torby na krzesło i padła na łóżko, wykończona tym ciężkim dniem. Była zbyt zmęczona, żeby iść teraz pod prysznic, więc rozglądała się po pomieszczeniu, które miało ściany pokryte różową tapetą z białymi kwiatkami. Meble wyglądały na dość stare, jednak nie były poniszczone. Można było poczuć się jak u babci. Dziewczyna przeleżała tak jakiś czas, po czym z trudem wstała i zabierając pierwsze z brzegu czyste ciuchy, skierowała się do małej, prywatnej, przypokojowej łazienki. Chwilę później, gorąca woda spływała po jej spiętych mięśniach, które powoli się rozluźniały. Spędziła pod prysznicem kilkanaście minut, myśląc o wydarzeniach, które miały ostatnio miejsce, oraz o tym, co będzie dalej. Ubrana i zrelaksowana szybko wskoczyła pod chłodną, błękitną pościel, niemal od razu zasypiając. 







⭐   ⭐   ⭐   ⭐   ⭐             ⭐   ⭐   

Powitajmy cieplutko wielką trójcę, która pojawiła się, aby na naszych twarzach zagościł cień uśmiechu. Dziękujemy. 

Zabawa trwa.

MISINTERPRETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz